, Quinnell A J Mahdi 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mick był szczupły.Długie, kędzierzawe włosy opadały mu na ramiona; miał nieco ponad trzydzieści lat i czuł się bardzo zmęczony.Wykonywał właśnie ostatni numer ostatniego koncertu w sześciotygodniowym tournee przez trzydzieści miast.Był zmęczony ciągłymi zmianami pokoi hotelowych i niekończącymi się autostradami, po których jego dwie olbrzymie ciężarówki przeturlały się przez Europę.Dzisiejszego wieczoru będzie doglądał po raz ostatni załadunku tych dwudziestu z hakiem ton dźwiękowej i świetlnej aparatury.Potem pojadą do Londynu, do domu, na długi odpoczynek.Przedtem jednak trzeba się napić; więcej – trzeba się upić.Pięknie i gruntownie.Podniósł wzrok na estradę, na gitarzystę basowego “Speedy” Kinga.Nazywali go “Speedy”, bo poza sceną i barem poruszał się z rozwagą dinozaura po dawce środków uspokajających.W muzyce i w piciu Micka i “Speedy” Kinga łączyła jakaś szczególna zgodność poglądów.I teraz Mick z uśmiechem pochylił się do przodu i przesunął dźwigienkę tłumika.Dudniący i wibrujący rytm gitary basowej zabrzmiał z większą mocą.Znów spojrzał na estradę i mimo znacznej odległości dostrzegł porozumiewawczy uśmiech “Speedy’ego”.Tak jest.Dzisiejszej nocy pójdą na całość!Siedzący o dwa rządy dalej i nieco na lewo Gemmel obserwował z uśmiechem wymianę sygnałów między operatorem dźwięku i gitarzystą.Ubrany był w czarną koszulę polo, beżową sportową marynarkę i luźne spodnie.Odróżniał się nieco wyglądem od młodej, podekscytowanej widowni.Ale ku jego zdziwieniu, koncert mu się podobał.Kiedy poprosił sekretarkę o zamówienie biletu, ta pokręciła z niedowierzaniem głową.– To nie jest to samo co “Jezioro Łabędzie” – uprzedziła go.– Zaczynam poszerzać swoje horyzonty – odpowiedział.– I proszę mi zamówić bilet pierwszej klasy do Wiednia.Gdyby Perryman się krzywił, proszę mu powiedzieć, że Wuj Sam lubi, kiedy jego przedstawiciele podróżują komfortowo.Zjadł więc w samolocie dobry lunch, zarejestrował się w “Sacher Hotel”, a nawet wysłuchał koncertu, który mu się podobał.Chłonął atmosferę uniesienia i ekscytacji towarzyszącą koncertowi, a jego wyczulone ucho doceniło subtelności i harmonię muzyki.Dodatkową atrakcję stanowiło obserwowanie Micka Williamsa żonglującego całością dźwięku z polotem i widoczną radością.Numer się skończył i audytorium ruszyło ku wyjściu.Gemmel również zaczął przepychać się ku drzwiom.Dwie godziny później Mick Williams doglądał załadunku przyczep.Widział, jak ludzie z obsługi umieszczają ostatnią torbę, zamykają stalowe drzwi przyczepy i zakładają kłódkę.Odetchnął z ulgą, zabrał swoją kurtkę i miał już odejść, kiedy zatrzymał go jakiś głos.– Panie Williams, czy mogę z panem pomówić?Obrócił się.To był ten dobrze ubrany nieznajomy, którego widział kręcącego się w pobliżu przez ostatnie pół godziny.– O co chodzi?– To potrwa kilka minut.Po drugiej stronie ulicy jest bar.Może napijemy się czegoś?Mick pokręcił głową.Ten facet wyraźnie chce się wprosić na party z okazji zakończenia tournee.Prawdopodobnie próbuje odnaleźć utraconą młodość, myślał Mick, zerkając na ubiór i uczesanie gościa.Pewno liczy na wódę, prochy i łatwe dziewuchy.– Daj pan sobie spokój – odpowiedział krótko.– Jestem zmęczony i w dodatku nie mam czasu.– Ale tu chodzi o pracę, panie Williams.– Nie może pan mieć dla mnie żadnej pracy.– Mick zaczął oddalać się od przyczepy, ale obcy ruszył za nim.– Pan nie rozumie.Proponuję panu pracę.Tylko na parę tygodni, a wiem, że jest pan wolny co najmniej przez najbliższy miesiąc.Dobrze się opłaci.Micka zaczęło to irytować.– Odpieprz się pan, co? Pewnie, że mam wolne przez miesiąc, ale chcę odpocząć.I ruszył znowu przed siebie.– Ta praca przyniesie panu piętnaście tysięcy funtów.Mick zatrzymał się i wolno obrócił.– Piętnaście patyków! Za dwa tygodnie pracy?Nieznajomy potwierdził skinieniem głowy.– Kim pan jest? – spytał podejrzliwie Mick.– I co to za cholerna robota? Chłopie, ja jestem tylko operatorem dźwięku.– Doskonale wiem, kim pan jest – odpowiedział tamten.– Najlepszym operatorem dźwięku w Europie.A jeśli chodzi o tę pracę i o to, kim jestem, to chodźmy na drinka i tam wszystko się wyjaśni.Mick nie protestował i dał się zaprowadzić do baru po przeciwnej stronie ulicy.Wiejska dacza Gordika była duża i wygodna, jak przystało wysokiej figurze aparatu partyjno-rządowego.Była też “bardzo intymna”, usytuowana na obszernym, lesistym terenie.Maja przyjechała z Moskwy przed godziną.Przywieziono ją limuzyną Gordika.Teraz siedziała przy stole kuchennym, patrząc, jak matka krząta się przy szykowaniu posiłku.Była zmęczona psychicznie po intensywnym kursie sztuki szpiegowskiej, jaki przeszła w ostatnich dniach.Została też odpowiednio przygotowana do nieuniknionego przesłuchania, które na pewno nastąpi po jej odmowie powrotu do Związku Radzieckiego i po jej skontaktowaniu się z Gemmelem.Przez wiele godzin zespoły śledcze zasypywały ją pytaniami, jakie mogą paść w czasie prawdziwego przesłuchania.Z początku popełniała jeden błąd za drugim, ale z upływem dni jej odpowiedzi stawały się niemal automatyczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl