,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kora uroniła aż trzy łzy, które spadły na gorset jej czarnej sukni.Cyprysy, wierzby i leszczyna pieniły się między nagrobkami, uzurpując sobie prawo do opuszczonego cmentarza.W jej głowie zaczęło rodzić się zwątpienie.Nie mogła pocieszyć Eterneli.Trzynastolatka pobiegła najpierw do Pami, płacząc za swym kochankiem.Dopiero wtedy Pami zaczęła szukać Kory.Kiedy łzy obeschły, Eterneli wróciła do Algii, do Melthirru.Teraz stały się nierozłączne.Dla Kory było to nielogiczne, ale podejrzewała, że obie rozpaczały w równej mierze.Algia stwierdziła, że Eterneli zostanie jej uczennicą.Jaką różnicę sprawiała teraz jedna pogwałcona zasada? Kora, Uro, Pami i Ziniquel zgodzili się, że Algia powinna albo zostać mistrzynią, albo odejść z Zaułka jak Hem, albo oszaleć.Miała trzydzieści pięć lat.- Ja mam tylko dwadzieścia osiem - mruknęła Pami - a jednak jestem najbardziej doświadczona z nas wszystkich.Wydaje się, że dopiero wczoraj byłam nową mistrzynią, walczącą o miejsce w Elipsie.- Pamiętam, kiedy zabiłaś Isena.Uczyłem się wtedy u Konstancji.- Ziniquel potrząsnął głową.- To nienaturalne.Pięcioro z nas, jeden po drugim.Kto by pomyślał, Koro, żejesteś jedyną, która objęła krzesło w Elipsie bez popełniania morderstwa?- Zapominasz o Kacie - warknęła Kora.- Mówił mi, że jest szczęśliwy w domku na brzegu Chromu.- Hoduje pszczoły! - Niedowierzanie przebijało ze słów Ziniquela.- Jak można hodować pszczoły, będąc twórcą?- Jesteś ciągle młody, Zin - stwierdziła Uro, jakby zapomniała, że sama jeszcze nie przekroczyła dwudziestki.- Może zrozumiesz wybór Kata, gdy przyjdzie twoja kolej, aby się wycofać w odpowiedniej chwili.- Pocałowała go.Uniósł brwi, ale oddał pocałunek.Uro popychała go na sofę, kładąc się na nim.Ich związek był jeszcze na etapie, kiedy namiętność atakowała bez ostrzeżenia.Pami mrugnęła do Kory, rozbawiona.„Ciągle jest młody”.Kora poczuła panikę dziecka, które stawia pierwsze kroki, rozgląda się za rodzicami i widzi, że machają na pożegnanie i znikają w wielkiej, ciemnej, niezgłębionej jaskini.„Co ze mnie za mistrzyni? Gdzie się podziali mądrzy, dobrzy imrchim, którzy mnie przyjęli cztery lata temu? Czy to z mojej winy wszystko się zmieniło?”- W Niebiosach! - skończył flamen, przekrzykując płaczki.Deszcz przemoczył chustkę Eterneli i spływał po jej policzkach, przyklcpując futro.Wyglądała jak dorosła.- Wszystkich, których straciliśmy, spotkamy ponownie w Niebiosach!„Bogowie moi”, skonstatowała Kora.„Mam nadzieję, że nie”.ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY- Miło, spotkałam wczoraj moją siostrę.- Kogo?- Wdzięczność.Moją młodszą siostrę.Jest w Mieście Delta.- Co ona tu robi?- Jest lemanką.Przyjechała ze swoim flamenem.- Chciałbym ją poznać.- Wyglądał przez brudne okno Kielicha, bawił się koronkowym kołnierzem koszuli, bosy jak zwykle.Ołowiana rama okna odcisnęła ślad na jego czole.Za jego plecami twórcy czytali i cicho rozmawiali; ogień trzaskał na kominku, osłoniętym żelazną kratą.- Być może, kiedy przestanie padać, złożymy im wizytę.Gdzie się.- ziewnął.- Gdzie się zatrzymali?- Miło - stwierdziła wściekła.- Powinieneś iść spać! Spojrzał na nią zdumiony.- Pli nie lubi, kiedy nie śpisz z nimi!- Co mnie obchodzi Pli? Ja chcę spać w tych samych godzinach, co ty.Inaczej ty nie będziesz spać, a ja nie mogę znieść, że nie wypoczywasz.Nie chciała mówić, że Pli mógł być znacznie bardziej wściekły, niż się Miło zdawało.- Twoje oczy śmiesznie wyglądają w dzień - stwierdziła z rozpaczą.- A twoje wyglądają śmiesznie cały czas.- Położyła mu głowę na kolanach.Potargał jej włosy.- Ani się waż - ostrzegła.- Dopiero co je ufarbowałam, żeby dobrze wyglądać u Goquisite.- To już nawet dotknąć cię nie mogę? - zakpił.Przyciągnęła jego dłoń do ust i pocałowała szponiaste palce.Wcześniej tego popołudnia [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|