, Quinnell A J Szlak lez 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczuł ulgę, a zarazem obawę.Wiedział, że chłopiec na pewno nie stracił pamięci krótkookresowej.Dopiero po pewnym czasie da się odczuć wpływ operacji na pamięć trwałą.Przystawił sobie krzesło.Pielęgniarka przełożona kręciła się w pobliżu.— Dobrze zniósł operację.Rozumie, co się wokół niego dzieje.Nie lubi kroplówek.Jason spojrzał na przezroczyste plastikowe rurki, z których jedna szła do lewego nozdrza Apolla, a druga do prawego nadgarstka.— Będzie można je odłączyć jutro rano — powiedział, patrząc na chłopca.Pielęgniarka była trochę zaskoczona.— Tak szybko, doktorze? — spytała z respektem.— Taką wyznaję zasadę.Normalność najprędzej, jak to możliwe.Proszę nie zapominać, że nie było żadnej interwencji w samym mózgu.Jason zerknął na obraz na ekranie monitora.Impulsy elektryczne pozostawały w normie, nawet te w płatach skroniowych.Wykonał dobrą robotę i miał tylko nadzieję, że okaże się wystarczająca.Uśmiechnął się do chłopca.— Wyzdrowiejesz całkowicie.Ani się obejrzysz, jak będziesz mógł wstać.Yoshi cię pozdrawia.Mama czeka za drzwiami.Zaraz tu przyjdzie.Chłopiec przez chwilę sprawiał wrażenie, że nie rozumie, o kim mowa.— A tak, Yoshi.Jak długo byłem nieprzytomny? Kiedy będę mógł wstać?— Leżałeś nieprzytomny tylko kilka godzin.A wstaniesz, kiedy ja pozwolę.— Musisz zachować cierpliwość, Apollo — wtrąciła surowo pielęgniarka.Jason zauważył beznamiętność jej głosu.Odwrócił się.Była to kobieta w wieku około czterdziestu pięciu lat, z okrągłą twarzą i czarnymi włosami obciętymi na pazia.Bez wątpienia należała do „kuzynów” lub też zombie, jak nazywał ich Yoshi.Jason spojrzał na zegarek.— Muszę teraz coś zjeść, zanim zamkną kantynę.Wrócę za godzinę.Proszę przekazać profesorowi Maitlandowi i doktorowi Kramerowi, że będę chciał ich wtedy zobaczyć.— Profesor Maitland pewnie położył się spać.— W takim razie niech go pani obudzi — polecił krótko Jason.— Azucena może popilnować Apolla przez te dziesięć minut.Wstał i spojrzał na chłopca.— Dziękuję, doktorze.— Nie ma za co.Kiedy mama wyjdzie, pielęgniarka poda ci lekki środek uspokajający, żebyś lepiej spał.Kobieta skinęła głową.Azucena siedziała na krześle naprzeciwko sali rehabilitacyjnej.Na jej szerokiej twarzy malował się niepokój.W palcach gorączkowo ściskała paciorki różańca.— Apollo będzie zdrów.Proszę się nie martwić.Meksykanka upuściła różaniec, porwała jego dłonie i zaczęła całować.Jason czuł jej łzy na skórze.Delikatnie uwolnił ręce.— Proszę otrzeć łzy.Niech pani wejdzie go zobaczyć.Tylko na dziesięć minut.Niedługo będzie musiał zasnąć.Azucena podniosła różaniec i wytarła oczy wierzchem dłoni.— I pani też powinna się wyspać.Pielęgniarka może dać pani coś na sen.Próbowała się uśmiechnąć, ale nadal nie potrafiła opanować emocji.Jason poklepał ją po ramieniu i ruszył do stołówki.44Yoshi siedział przy stoliku w kącie popijając czwartą kawę i obserwując zamknięte drzwi; od czasu do czasu zerkał na zegarek.Twarz miał nieruchomą, lecz serce biło mu szybciej niż zwykle.W jadalni znajdowało się około dwunastu „kuzynów”.Większość oglądała serial w telewizorze zawieszonym na ścianie.Dźwięku nie było, ale to nie zniechęcało widzów.Yoshi westchnął z ulgą, gdy w drzwiach ukazał się Jason.Zbliżył się do kontuaru, nałożył na tacę zimne przekąski i budweisera.Uniósł piwo w stronę Yoshiego i posłał mu pytające spojrzenie.Japończyk potrząsnął głową.Jason usiadł naprzeciwko.— Apollo czuje się dobrze — oznajmił.— Pamięć krótkoterminowa nie ucierpiała.Na ocenę trwałej trzeba będzie poczekać.Yoshi skinął głową.— To dobrze, bo będziemy musieli zabrać go stąd jutro rano.— Jak wcześnie?— Kilka minut przed świtem.— O Boże! Czy to aż tak pilne?— Tak — odparł posępnie Yoshi.— Wiele się wydarzyło.Jedz, a ja przedstawię ci plan ucieczki.Jason zabrał się do jedzenia.— Tych dwoje ludzi, których przywieziono dzisiaj rano, to córka senator Lucille Ling oraz pracownik jej biura.Jason uniósł brwi.— To niesłychanie wpływowa kobieta.Prawdopodobnie depcze Ravensburgowi po piętach, dlatego Admirał wpadł w desperację.Nie porywa się córki senator Stanów Zjednoczonych, bez względu na to, jaką potęgą się dysponuje.Coś takiego może uczynić tylko człowiek szalony lub bliski szaleństwa.— Skąd ty to wszystko wiesz?.Niech zgadnę.Twój oswojony „kuzyn”.Czy nie czas, abyś powiedział mi, kto to taki?— To nie on, lecz ona.Gail Saltz.Jason omal się nie udławił kawałkiem kurczaka.Skończył odkasływać i popił piwem.— Chcesz mi powiedzieć, że ta kobieta odwróciła się od Ravensburga?— Tak.Już dawno zaczęła nabierać wątpliwości.Zauważyłem je i podtrzymywałem.Jason przyglądał mu się z niedowierzaniem.— To chyba jakaś sztuczka.Podstęp Ravensburga.— Mylisz się.— Skąd masz pewność?Yoshi zawahał się, jakby nie mógł znaleźć odpowiednich słów.— Mężczyzna wie, czy kobieta go kocha.Jason patrzył mu w oczy przez dłuższą chwilę.— A więc muszę ci powiedzieć, że nie dalej jak parę dni temu zaproponowała, że mi się odda.— Tak, mówiła mi o tym.Wypełniała rozkaz Ravensburga.— Podobnie postępuje z tobą.— Oczywiście, ale to nic nie znaczy.Wydaje mi się jednak, Jasonie, że masz dość uproszczone wyobrażenie o miłości.Nawet prostytutka może pokochać.Jason roześmiał się gorzko.— Pewnie.Zazwyczaj swojego alfonsa.Jeszcze w tej samej chwili pożałował swych słów.Dostrzegł błysk gniewu w oczach Yoshiego.Chciał coś powiedzieć, lecz Japończyk pochylił się ku niemu.— Może jesteś wielkim chirurgiem, ale twoje umiejętności i arogancja odbierają ci zdolność trzeźwego osądu ludzkiej natury.Jesteś człowiekiem o precyzyjnym umyśle i pewnym siebie, ale znalazłeś się tutaj dlatego, że nie umiałeś rozpoznać swoich uczuć.Nie chciałeś ich dostrzec, zatem nie potrafisz pojąć, co Gail czuje do mnie.i ja do niej.Twoje umiejętności ocaliły życie Apolla.Czy zachłysnąłeś się swoją zręcznością? A może dostrzegłeś również twarz chłopca, nie tylko jego mózg?Jason wyprostował się i odsunął talerz z niedokończonym jedzeniem.Dłuższą chwilę patrzył na blat stołu.— Dostrzegłem twarz Apolla.Pokochałem ją.Przekroczyłem granicę swoich umiejętności właśnie dzięki temu.Wybacz.Kochasz ją?— Tak.Ona wniosła nadzieję w moje życie pełne rozpaczy.Miłość oddziałuje w obie strony.Może mnie udało się wnieść logikę w jej życie.Teraz Gail jest zdeterminowana.Ja też przepraszam za ostre słowa, których użyłem.Obaj mamy trudne charaktery.Spojrzeli sobie w oczy i w tym momencie delikatna nić ich przyjaźni zamieniła się w stal.Obaj to rozumieli.Słowa były zbędne.— A więc jak wydostaniemy stąd Apolla i siebie samych?Yoshi uśmiechnął się przebiegle.— Może to zabrzmi w sposób skomplikowany, ale w gruncie rzeczy jest proste.— Jestem tylko prostym neurochirurgiem, ale postaram się zrozumieć — rzekł Jason z udaną pokorą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl