, Lackey Mercedes Obietnica Magii 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli kiedykolwiek o tym wiedziałem, to zapomniałem o tym na śmierć - wyznał Tashir, przerywając ciszę.- Innymi słowy, jeśli Tashir zostanie uznany winnym mor­derstwa, tron Lineasu zostanie przekazany Mavelanom, a Val­demar będzie miał za zadanie wydać co do tego odpowiednie rozporządzenia? - zapytał Vanyel z niedowierzaniem.- W skrócie można tak powiedzieć - odparła Savil.- Wielkie nieba.- To nie przysporzy Valdemarowi popularności w tym kraju -zauważył Jervis.- Chociaż i tak już nas tu za bardzo nie lubią po tym, jak Vanyel uciekł razem z chłopcem.Jeśli ten traktat to niewystarczający powód dla Mavelanów, żeby wytrzebić rodzi­nę panującą z Lineasu, a potem całą winę zrzucić na Tashira -który nawet wydziedziczony, pozostaje przecież obywatelem tego kraju - to już nie wiem, jaki może być inny motyw takiej zbro­dni.- Ani ja - posępnie zgodziła się Savil - To bardzo zgrabniut­ki spisek.No cóż, Van, szukałeś motywu.- I bez wątpienia już go znalazłem.- Vanyel odwrócił się z powrotem do okna i znów zapatrzył się w dal.- A tym samym poznaliśmy oczywisty powód, dla którego Verdik tak zawzięcie walczy o swą popularność wśród mieszkańców Lineasu.Po niebie błąkały się jeszcze ostatnie echa słonecznego bla­sku, nadając sklepieniu perłowobłękitną barwę - na jego tle wznosiła się złowieszcza czarna bryła pałacu królewskiego.- W rzeczy samej.Zanim ktoś zajrzy do tego traktatu, Verdik stanie się już jedynym członkiem rodu Mavelanów, którego lud Lineasu skłonny będzie zaakceptować.A mogą go przyjąć ze szcze­rych chęci, jeśli tylko Verdik do końca wypełnił swój plan.- Savil - zaczął z wolna Vanyel.- Wydaje mi się, że w pierw­szym punkcie naszego rozkładu zajęć figurować będzie.- Pałac - dokończyła Savil.- Te pieczęcie są wyraźnie naruszone - zauważył Vanyel.-Gdyby atak poparto choćby odrobinę większą mocą, osłony mogłyby opaść.Yfandes przeszła obok niego i wsunąwszy nos w stronę drzwi, zamknęła oczy.- Krwawa magia - zawyrokowała.- Nikła, ale jednak tam jest.Większość śladów wskazuje na zwykłe czary, lecz ktokol­wiek rzucił te zaklęcia, ma w zwyczaju posługiwać się krwawą magią, a ona pozostawia skazy na wszystkich innych jego czyn­nościach.- To oznacza, że nie mamy do czynienia z heroldem, co zre­sztą wywnioskowaliśmy już wcześniej.I prawdopodobnie nie stąd pochodzi ten mag.Zajmowanie się czarami w tych stro­nach szybko mogłoby przysporzyć człowiekowi wrogów, a za­bawy z krwawą magią niezawodnie zaprowadziłyby go na szu­bienicę.- Vanyel zwilżył wargi i przebiegi wzrokiem po pogrą­żonym w ciemnościach dziedzińcu.Zawierzywszy złym prze­czuciom Savil, zabrali z zajazdu wszystkie swoje rzeczy i przy­nieśli je ze sobą.Teraz Vanyel był szczerze rad, że tak postąpili.- Naradźmy się.- zawołał cicho.Czworo ludzi i troje Towarzyszy zbiło się w jedną zwartą grup­kę.Ogier Mekeala uwiązany był najdalej, jak tylko pozwalały na to okoliczności.- Kimkolwiek była osoba usiłująca przedrzeć się przez osło­ny, posłużyła się sposobem skażonym przez krwawą magię -oświadczył.- Yfandes to wyczuła.Ja natomiast mam pewien problem z naszym bezpieczeństwem.Jervisie, Tashirze, posłu­chajcie.Każde nasze przejście przez osłony będzie wpływało na ich osłabienie, dlatego sądzę, iż lepiej będzie, jeśli zmienimy nasze plany.Wydaje mi się, że te osłony nie zniosą już dalszych uszczupleń energii, wzmocnić je zaś będę mógł, tylko będąc we wnętrzu pałacu.- A i to może nie przynieść żadnego rezultatu - zaznaczyła Savil.- Byłoby to zaledwie łatanie dziur.Słabsze punkty i tak nadal by zostały.- Ano właśnie.- Vanyel pokiwał głową.- Nie będzie to rzecz przyjemna, ale chciałbym, abyśmy przekroczyli próg tylko raz i utrzymali spadek napięcia w osłonie na jak najniższym pozio­mie.Przez kilka sekund jedyną odpowiedzią na jego propozycję była głęboka cisza, w której nawet szelest suchych liści tańczą­cych po kocich łbach wystawiał jego nerwy na straszliwą próbę.- Masz na myśli zatrzymanie się w rezydencji do czasu, aż dowiemy się, co się tam stało naprawdę? - zapytała Savil.Va­nyel przytaknął skinieniem głowy.Savil ściągnęła usta i, acz­kolwiek niechętnie, jednak wyraziła poparcie.- Jestem skłonna się na to zgodzić.Krwawa magia przełamie osłony z furią, ja­kiej nie znają inne sposoby, a wolałabym, aby pałac nie był wów­czas bezbronny na wtargnięcie złej mocy.Ale co zrobimy z To­warzyszami?- Odejdą - odparł smętnie Vanyel.Yfandes posłała mu nie wyrażone słowami, lecz i bez tego bardzo silne wyrazy protestu.-Przykro mi, ale nie sądzę, żeby znalazło się dla nich bezpieczne miejsce na terenie miasta.Zachodnia brama pozostaje otwarta nawet w nocy, ale jest strzeżona.Jeśli nałożę na nie zaklęcia czyniące je niewidzialnymi i niesłyszalnymi, przedostaną się przez nią bez trudu.Gdyby nawet Verdik coś wyczuł, i tak nie będzie to miało większego znaczenia.Zamieszanie, jakie wy­wołam, otwierając osłony, powinno wystarczająco go zająć.Jervis odchrząknął.- Jeszcze jedna korzyść: gdybyśmy wpadli w tarapaty, Towa­rzysze będą mogły swobodnie sprowadzić pomoc.Vanyel zagryzł wargi, rozmyślając intensywnie.- Słuszna uwaga.Yfandes, mnie też wcale się to nie podoba, ale.Nie widzę innego rozwiązania - dokończyła, przebierając kopytami na bruku; kipiała wręcz niechęcią do podporządko­wania się temu planowi.Będziesz musiała zaopiekować się tym przeklętym ogierem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl