, Davidson MaryJanice Królowa Betsy 04 Nieumarła nieodwracalnie 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od kiedyzostaliśmy parą, mieliśmy niepisaną zasadę dotyczącą jedzenia.piliśmy tylko własną krew.W tym tkwił szkopuł niepisanych zasad.Każdy mógł je przepisaćna nowo.albo zignorować.- Ale.nie chcesz.ze mną?Nie mogłam uwierzyć, że go o to pytałam: ja, osoba, którąobrzydzało dzielenie się krwią.Ale na myśl, że znajdzie sobiejakąś ładną dziewczynę.zauroczy ją.wypije jej krew.a ona się w nim oczywiście zakocha.i cowtedy zrobi? Zatrzyma ją?Już tak kiedyś robił.Cholera, kiedyś miał harem kobiet, któreuwielbiały, kiedy pił ich krew.Dał im kupę kasy i odesłał, gdywprowadził się tutaj, i po sprawie.Szybko i bez rozgłosu.Tylko że teraz.Postukiwanie rękawiczkami przyspieszyło.- Założyłem, że po wcześniejszych wydarzeniach będzie toniemożliwe.Dla nas obojga.- A ty kto, zakładnik, że tak zakładasz? Ha!- Co?- Pokłóciliśmy się, to wszystko, to była tylko głupia kłótnia.Towcale nie koniec wszystkiego.Szczerze mówiąc, nie chcę, żebyśwychodził na ten ziąb i gryzł jakąś inną babę.Ha!- Kolejne  ha!" Musisz być wzburzona.- A ty całkiem zwariowałeś, kiedy Jon, którego nie mam zamiarugryzć ani bzykać, wprowadził się do nas.Teraz idziesz Bóg wiedokąd i dziwisz się, że mi się to nie podoba?!Zacisnął usta, przez co wyglądały jak blizna, a nie wargi.Doskonale znałam tę minę.- To nie to samo.- Mylisz się, palancie! To dokładnie to samo.- Jak uważasz.- Błyskawicznie (mogłam zobaczyć, co sięwydarzyło, tylko gdy odtwarzałam to sobie w głowie) odrzuciłrękawiczki, zsunął buty i powlókł mnie po schodach.Gdy jadopiero zdawałam sobie sprawę, że odrzucił rękawice, onkopnięciem zamykał drzwi do mojego (naszego) pokoju, odchylił moją głowęna bok i zatopił we mnie kły.Krzyknęłam, zszokowana tym, co mi zrobił.nie, tym jak tozrobił.Próbowałam się uwolnić, ale trzymał mnie jedną ręką zaramię, a drugą przytrzymywał podbródek, dzięki czemu miałłatwy dostęp do mojej szyi.Równie dobrze mogłabym próbowaćuwolnić się od drzewa, które obrosło mnie korzeniami.- Przestań, Erie, przestań, proszę, przestań - błagałam inienawidziłam siebie za te błagania.Tak przestań co ty wyrabiasz krzywdzisz ją ocalisz dumę ale tylkoduma ci zostanie przestań przestań Przestań!Odsunął się i zlizał moją krew z zębów.Patrzył, jak cienkastrużka krwi spływa mi po szyi, wytarł ją palcem i też wypił.Puścił mnie i się odwrócił.Wiedziałam, że to zrobię.On też wiedziałam, że to zrobię.I stałnieruchomo w oczekiwaniu.W ramach pokuty? Miałam to wdupie.Społiczkowałam go tak mocno, że zachwiał się na nogach,odbił od ściany i upadł na podłogę jak oszołomiony karaluch.Stanęłam nad nim, zobaczyłam, że jego kły wciąż są wysunięte, izakryłam dłonią ugryzienie.- Przecież cię przeprosiłam! - Byłam wciekła, że mój głos drżał.Czemu tego nie przewidziałam? Byłam aż taka głupia? -Powiedziałam to.I już więcej nie będę powtarzała.Więc albo sięz tym pogodzisz, albo nie.Gdy już podejmiesz tę decyzję, to sięwprowadz do mnie albo nie.I mam na myśli wprowadzenie się, anie przyłażenie tu co noc tylko na krew i seks.I dość tych fochów,dobra? Może nie uwie- rzysz, ale mam ważniejsze problemy na głowie niż twojenadwątlone ego.A teraz wypad.Czekaj, pomogę ci.Zgięłam się, chcąc go podnieść i wyrzucić przez okno (byłamniemal pewna, że miałam wystarczająco dużo siły, i bardzochciałam się przekonać.Poza tym liczyłam na krótkotrwałerozkojarzenie Erica), ale on zwalił mnie na siebie.- Chyba nie słyszałeś, co powiedziałam - wycedziłam przezzaciśnięte zęby.- Będę musiała powtórzyć.- Słyszałem.Co to za większe problemy?- A to co, teleturniej? Koło fortuny Nieumartych?- Powiedziałaś:  Może nie uwierzysz, ale mam ważniejszeproblemy na głowie niż twoje nadwątlone ego".- Jego oczyznajdowały się jakieś pięć centymetrów od moich.Czułam swojąkrew.Byłam wściekła, że pragnęłam, aby ugryzł mnie ponownie.- Zastanawiałem się, co to za problemy.- Po tym numerze, jaki przed chwilą wyciąłeś? Za Chiny ci niepowiem!- Bo jestem królem, który nie zna zamysłów królowej - wyjaśniłcicho.- Nie, dupku, bo wbiegłeś tu i praktycznie mnie zgwałciłeś, bobyłeś nie w sosie! Nie obchodzi mnie, że nie potrafisz czytać miw myślach, jak się bzykamy.Szczerze mówiąc, powinieneś się ztego cieszyć! Naprawdę chciałbyś to wszystko słyszeć?- To tylko kwestia czasu - powiedział przerażającym,monotonnym głosem.- Jeśli chcesz, możesz od razu wyrzucićmnie przez okno. - Sinclair! - Uderzyłam go w twarz, żeby go ocucić z tegozamroczenia, ale nic nie powiedział.- Gościu, wez się w garść!Naprawdę cię potrzebuję.Bardziej niż kiedykolwiek wcześniej,więc wez się w garść.Przykro mi, tobie też jest przykro,wszystkim jest przykro, więc wróćmy do tego, jak było tydzieńtemu, okej?- Wręcz przeciwnie.W końcu dostrzegłem prawdę.Jest.niepokojąca.- Erie, daj spokój.To był kiepski dzień, a ty już raz zdążyłeś mniedziś przestraszyć.- Aa, to - powiedział w zamyśleniu.- Przepraszam.Byłemgłodny, a ty byłaś irytująca.To się więcej nie powtórzy.Me mów tak! Nie chodzi o to, co zrobiłeś, tylko jak, proszę, niemów tak!- Czas na mnie - stwierdził cicho - ale chciałbym ci przypomnieć,że najprawdopodobniej mogłabyś mieć dziecko z żywymmężczyzną.Wiem, jakim uczuciem darzysz Małego Jona, ijestem pewien, że mogłabyś mieć własne dziecko, gdy tylko sięopamiętasz i pozbędziesz mnie ze swojego życia.- Ale.mogłabym? Ale.ale ja nie chcę.Nieświadomy mojejcałkowitej dezorientacjiusiadł i delikatnie uniósł mnie tak, jak unosi się biedronkę z ręki,gdy wchodzi się do domu.Wstał, położył mnie na łóżku,odwrócił się i wyszedł. Rozdział 27Ej, obudz się.Naciągnęłam kołdrę jeszcze bardziej na głowę jak wielki kokonnieumarłego robala.- Ej, Betsy.Wstawaj.- Soootyyychhhhhs - wymamrotałam, co każdy rozsądnyczłowiek przetłumaczyłby na:  Idz sobie, jeszcze śpię".- Twoja siostra tłucze wampira z piwnicy.To przykuło moją uwagę.Usiadłam i zobaczyłam Cathie.Siedziała na krześle Marie jak zwykle bez butów i wyglądała naprzestraszoną.- Co? O czym ty mówisz?- Twoja siostra.Przyszła wcześniej, chyba miałyście iść nazakupy świąteczne.Zeszła do piwnicy, a ja nudziłam sięnormalnie jak mops, więc poszłam za nią.Zaczęła bić tegodługowłosego gościa z piwnicy, tego, który nie mówi.Niechciałam prosić twoich przyjaciół o pomoc.Jedna z twoichwspółlokatorek chyba szykuje się na randkę, a jej facet jestwłaśnie tutaj.Kręci się po domu i na nią czeka. - Jezu - jęknęłam.- A ty jesteś jedynym wampirem, którego mogłam obudzić.Odrzuciłam kołdrę i zerknęłam na zegarek: 17.35.Spałam długo,ałe inni nie wstaną jeszcze przez parę minut, aż do zachodusłońca.- Spoko piżama.Kupiłaś ją na wyprzedaży garażowej?Zerwałam się na równe nogi.Dotarcie do drzwi zajęło mi półsekundy, po sekundzie byłam już na schodach, a gdy zbiegałampo schodach w piwnicy, kołdra jeszcze nie zdążyła opaść napodłogę.Zatrzymałam się przed pustą, podłużną częścią piwnicy, którąnazywaliśmy ringiem.Cathie nie przesadzała.Laura rzeczywiście walczyła zGeorge'em.Jeśli wcześniej nie był martwy, za chwilę na pewnobyłby [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl