, Peter Berling Dzieci Graala 02 Krew królów 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król Ludwik wezwał wszystkich dowódców do siebie, do pałacu sułtańskiego w mieście.Nie przybył tylko hrabia Anjou, który dowodził obozem.Król na wstępie podał nam dowiadomości, że propozycję sułtana, by wymienić Damiettę za Jeruzalem, pozostawił bezodpowiedzi.Nie pertraktuje z poganami.Potem oznajmił, że obecnie jesteśmy dostatecznie mocni, by posunąć się naprzód kuKairowi.Hrabia Piotr z Bretanii, któremu Anjou przekazał swój głos w radzie, poddał natychmiastpod rozwagę myśl, że byłoby mądrzej zaatakować Aleksandrię.Taki krok zaskoczyłbywroga; mamy teraz dość statków, aby pokonać wszystkie odnogi Nilu i kanały, własna flotachroniłaby też nasze flanki.Wraz ze zdobyciem Aleksandrii, w której przeciwnie niż wDamietcie, jest port dla zaopatrzenia, opanowalibyśmy całe śródziemnomorskie wybrzeżeEgiptu.Odciętego od wszelkiego handlu sułtana wkrótce rzucilibyśmy na kolana.Baronowie z Ziemi Zwiętej, którzy gorzko doświadczyli działania takiej blokady,przytaknęli mu natychmiast.Ale Robert Artois gwałtownie sprzeciwił się postępowaniu, którepachniało wojną handlową, nie zaś chrześcijańską wyprawą krzyżową. Kto chce zabić węża, musi rozdeptać mu łeb!  przekonywał.Wbrew oczekiwaniu pan Ludwik zgodził się z nim i wtedy większość dowódców, którymznudziła się długa bezczynność i chcieli tylko jednego  żeby się wreszcie coś działo, niewniosła sprzeciwu, ba, przystała na to, żeby się przypodobać królowi.I tak sprawa zostałaprzesądzona.Damietta, 20 listopada A.D.1249Wyruszamy!  Na Kair!  niósł się okrzyk po pustoszejących uliczkach obozu.WDamietcie zostawiał król tylko patriarchę Jeruzalem i silny garnizon, mający bronić ciężarnąkrólową.Po oktawie świętego Remigiusza skończyły się coroczne wylewy i woda opadła.Fellachowie, którzy chcieli teraz uprawiać pola pokryte żyznym mułem, dostrzegłszy nas, uciekali przestraszeni.Niebawem zaczęliśmy odczuwać pragnienie, jednak woda wydawałami się brudna i niezdatna do picia.William zwrócił mi uwagę na to, że w czasie swej podróży na Daleki Wschód słyszał, iżjeśli się przez noc pozostawi w wodzie pokruszoną fasolę lub orzechy, następnego ranka jestona klarowna jak ze zródła.Nie wierzyłem w ani jedno słowo jego opowieści o przygodach na dworze wielkiegochana Mongołów, wiedzę tę przypisywałem wrodzonej chłopskiej przebiegłości minoryty.Spróbowaliśmy tego sposobu.Użyliśmy migdałów i rzeczywiście rano woda była czysta iwcale nie gorzka czy stęchła w smaku.Wkrótce potem natknęliśmy się na małą odnogę Nilu, przekroczyliśmy ją po szybkousypanej tamie, która spiętrzoną wodę odprowadzała do głównego nurtu.Przy tej okazjizostaliśmy gwałtownie zaatakowani, jednak nieprzyjaciel nadal unikał frontalnego starcia.Letnia rezydencja sułtana leżała na skraju miasta, nad brzegiem Nilu.Służyła kiedyś jakozamek myśliwski.Potem przeniesiono tutaj część haremu; była to zapobiegliwość, któraAjjubowi na nic się teraz nie zdała.Zastanawiał się nad swoim panowaniem, które pózno rozpoczął.Skąpe dwanaście latupłynęło od chwili, kiedy umarł jego ojciec, Al-Kamil, a on, tak jak rodzic, prawie wszystkiesiły poświęcił na trzymanie krewnych w szachu.Ajjubidzi byli parweniuszami, nie dziw więc,że nie odczuwali respektu przed akurat panującym, lecz żyli w przekonaniu, że o każdej porzez tym samym prawem mogą zająć jego tron.A w Egipcie pozostali obcymi, którzy musieli sięopierać na tureckich żołnierzach najemnych, a więc na podobnych do nich, gdyż także ojciecSaladyna przybył nad Nil z Kurdystanu.Mamelucy również nie byli miękką poduszką, raczej deską z gwozdziami, jakich używająfakirzy z dalekich Indii, by wypróbować zdolność do zatracenia się w medytacji i oderwaniaod cielesności.Ajjub nie był fakirem, odczuwał ból fizyczny, cierpiał z powodu swoichułomności, tak jak cierpiał na skutek niesubordynacji mameluków.Wypalić ich jak wrzód?Ale co potem? Oni byli jego podporą.Tak więc rozkazał, by jego syn, Turanszah, wychowywał się z dala od nich, ażebychłopcu nic nie mogli uczynić, zanim dorośnie i dojrzeje; wtedy sam się obroni.Teraz jednakmówiono, że pobyt w Dżazirze rozpieścił młodzieńca, zniechęcił do sprawowania władzy.Turanszah nie chciał wcale zostać sułtanem.Może to i lepiej.Jeśli jego następca nie będziestanowczy, a nawet okrutny, rozrąbią go na sztuki, posiekają.Ku swemu zdumieniu sułtanzauważył, że te i wszystkie inne sprawy stały mu się obojętne, wydało mu się, że spoczywa najakiejś chmurze, a wszystko przepływa obok niego na innych chmurach, nie czuł już żadnegogniewu, żadnej nienawiści, a także żadnego strachu.Ciekawe, jak oni sobie poradzą bezniego! Chmurą także było jego łoże boleści, na którym spoczywał otulony prześcieradłami ichustami, ale nikt z otaczających go lekarzy i sług, nawet jego wezyr, nie wiedział, że on wkażdej chwili może odlecieć na swojej chmurze.Sułtan uśmiechnął się chytrze.Cenił letnią rezydencję z powodu świeżego powietrza, lekkiego powiewu od rzeki icienistych palm.Spoglądał w górę ku gołębiowi, trzeciemu dziś, którego wypuścił wprzestworza mistrz jego posłańców.Ten gołąb powinien sprowadzić Turanszaha, jego syna,ażeby go mógł jeszcze raz uścisnąć.Ajjub, leżąc na wznak, śledził lot gołębia, póki ptak jak mały biały punkt nie rozpłynął sięna jasnym niebie.Z diariusza Jana ze JoinvilleNa brzegach Nilu, 6 grudnia A.D.1249W dzień świętego Mikołaja ciągnęliśmy dalej, wciąż otoczeni przez hordy jezdzców,którzy strzelali do nas z łuków.Król zakazał nam jak najsurowiej odpowiadać na te ataki bądzdać się sprowokować do wypadów.Ten zakaz został chyba przez szpiega przekazanyEgipcjanom, których poczynania stawały się coraz zuchwalsze.Cierpieli od nich zwłaszczatemplariusze, tworzący straż tylną.Gdy jeden z braci zakonnych przeszyty oszczepem zsunąłsię z konia u boku marszałka Renalda z Vichiers, ten dłużej nie wytrzymał. W imię Boże!  krzyknął do swoich rycerzy. Bij psubratów! Nie mogę już tegoznieść!Poderwał wierzchowca, a cały oddział poszedł w jego ślady.Ponieważ mieli świeżekonie, dogonili uciekającego w przerażeniu wroga i wycięli do nogi, z wyjątkiem tych, którzypowpadali do rzeki i utonęli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl