, Zajdel Janusz A Prawo do powrotu 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie ma odpowiedzi  zameldowała Krystyna. Nadaj serię dziewiątą  powiedział Kamil.Spojrzał na Idę i zauważył, żedłonią ściska nieznacznie ramię Piotra. Piotrze, proszę, wróć na stanowisko  powiedział, starając się, by wypadłoto jak najbardziej służbowo.Piotr nie ruszył się z miejsca, jakby zahipnotyzowanykształtem, widniejącym na ekranie.Ida wyszła ze sterowni. Piotrze. Kamil ujął inżyniera za ramię. Idę już!  Piotr wstał i ruszył ku wyjściu. Ale radzę przeanalizowaćto na komputerze. Wyszedł ze spuszczoną głową.Kamil spojrzał na Steve apytająco. Chyba jednak ma rację  powiedział Steve cicho. Jeśli to jest pilotowa-ny statek kosmiczny, który nie odpowiadając na sygnały zmierza w naszą stronę,nie wolno nam ryzykować. Chcesz, żebym wydał decyzję zniszczenia go? Odpowiadasz za bezpieczeństwo załogi.Nie będę niczego podpowiadał,ale radzę posłużyć się komputerem.On rozważy sprawę bezstronnie.58  Dobrze!  Kamil sięgnął po mikrofon. Proszę wywołać program  spo-tkanie w próżni i podać wszystkie dane, jakimi dysponujemy.Wynik analizyprzekazać do sterowni.Odstawił mikrofon i spojrzał na Steve a, a potem na ekran, gdzie obraz ściga-jącego astrolot obiektu urósł do tego stopnia, że widać było na jego powierzchnigęstą sieć żyłek czy pęknięć, oplatającą meduzowaty kształt.Obserwując przezchwilę ekran, Kamil odniósł wrażenie, że bryła pulsuje powoli jak gdyby spłasz-czając się i pęczniejąc na przemian.Na monitorze pojawił się krótki tekst: Brak pewności bezpieczeństwa astrolotu.Decyzja optymalna: zniszczyć przeczytał Kamil głośno. Widzisz  powiedział Steve. Trzeba to zrobić. A jeśli. zaczął Kamil z wahaniem. A jeśli nie?  przerwał mu Steve.Kamil zastanawiał się jeszcze, gdy Steve programował urządzenie celowniczemiotacza antyprotonów. Pięć jednostek. powiedział wreszcie. Mało.Na drugi strzał może nie starczyć czasu  zaoponował Steve. Daj im szansę. Komu?Kamil nie odpowiedział.Patrzył w ekran na zbliżający się obiekt, który zachwilę miał zostać przeszyty strumieniem antycząstek.Czekał w napięciu. Już  powiedział Steve. Nie trafiłeś!  Kamil patrzył na monitor promieniowania. Nie byłoanihilacji. Nie ja celowałem.To automat przeciwmeteorytowy.On nigdy nie pudłuje. A jednak nie trafiliśmy! Zwiększam dziesięciokrotnie ładunek. Czy nie jest zbyt blisko? Jeszcze nie.Strzelam. Znów nic  powiedział Kamil. Do licha! To wygląda na czary.On jest odporny na antymaterię!Nagły zwrot statku powalił ich, a gwałtowny wzrost przyspieszenia przydusiłdo podłogi.Trwali tak przez kilkanaście sekund nie mogąc zmienić pozycji, spra-sowani co najmniej pięciokrotnym przeciążeniem.Potem przyspieszenie ustałonagle i poczuli, że silniki astrolotu przestały pracować.Pierwszy oprzytomniałSteve.Poderwał się z podłogi.Wzleciał pod sufit, odbił się od niego lekko i wy-lądował w fotelu pilota. Napęd!  wrzasnął do mikrofonu. Co się tam u was dzieje? Mała awaria  wyjaśnił rzeczowo spokojny głos Piotra. Cztery silni-ki drugiego sektora przestały nagle działać, a pozostałe zwiększyły ciąg na trzy59 czwarte mocy maksymalnej.Wyłączyłem cały napęd, jakieś uszkodzenie automa-tyki.Przyślijcie tu Briana.Kamil, trzymając się oparcia fotela, ostrożnie usadowił się obok Steve a.Spoj-rzał na ekran.Na jego skraju żarzył się wiśniowy obłok. Spójrz  powiedział prawie bezgłośnie, ale Steve go usłyszał. To on. powiedział Steve, patrząc na to, co było przed chwilą niezna-nym obiektem kosmicznym. Dostał się w strumień energii naszych silnikówgłównych.Dochodził nas pod małym kątem i był już dość blisko.Astrolot obróciłsię o ten właśnie kąt i. Obrócił się! Przypadkiem! Do stu diabłów z takimi przypadkami!  wrza-snął Kamil [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl