,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobrze, więc zróbmy tak.Nauczycielu! Chodź tutaj uczynić cud.Są tu ludzie, którzy Cię szukają, a na Twój widok zamienili się w słupy soli.Przyjdź przywrócić im mowę i zdolność poruszania się.»Jezus – który się odwrócił, słysząc, jak Go wołają – wstaje.Uśmiechając się idzie w kierunku pracowników winnicy.Oni patrzą na Niego z tak wielkim osłupieniem, że wydają się przestraszeni.«Pokój wam.Pragniecie Mnie.Oto jestem» – i Swoim zwykłym gestem otwiera ramiona, wysuwając się nieco do przodu, jakby dawał im Siebie.Wieśniacy padają na kolana i nadal nic nie mówią.«Nie bójcie się.Powiedzcie Mi, czego chcecie?»W milczeniu podają kosze napełnione winogronami.Jezus podziwia wspaniałe owoce i mówi: «Dziękuję.»Wyciąga rękę, aby wziąć kiść i zaczyna jeść winogrona.«O, Boże Najwyższy! On je jak my!» – mówi z westchnieniem ten, który nazywa się Gamala.Nie można się nie śmiać z tej uwagi.Nawet Jezus uśmiecha się bardziej i – jakby tłumacząc się – mówi: «Jestem Synem Człowieczym!»Jego gest jednak przezwyciężył ich ekstatyczne odrętwienie.Gamala mówi:«Nie wszedłbyś do naszego domu, przynajmniej do wieczora? Jest nas wielu.jest nas siedmioro braci z żonami i dziećmi, a w dodatku nasi starsi rodzice czekają [u nas] spokojnie na śmierć.»«Chodźmy.Zawołajcie towarzyszy i dołączcie do nas.Matko, chodź z Marią.»Jezus udaje się w drogę z wieśniakami, którzy wstali i idą nieco bokiem, żeby patrzeć, jak On idzie.Ścieżka jest prosta, między pniami drzew połączonymi winoroślą.Szybko doszli do domu czy raczej do domów, bo formują one mały czworokąt pośrodku dużego wspólnego podwórza, na którym znajduje się studnia.Dochodzi się tam przez głęboki korytarz, który spełnia rolę sieni i który z pewnością jest zamykany na noc ciężkimi drzwiami.«Pokój temu domowi i jego mieszkańcom» – mówi Jezus, wchodząc i podnosząc rękę w geście błogosławieństwa.Potem opuszcza ją, żeby pogłaskać śliczne, na wpół nagie niemowlę, wpatrujące się w Niego oczarowanym spojrzeniem.Jest ono pełne wdzięku w koszulce bez rękawów, opadającej z jego krągłych ramion.Stoi z bosymi stópkami i z palcem w buzi, a w drugiej rączce trzyma kawałek chleba umoczony w oliwie.«To Dawid, syn mojego młodszego brata» – wyjaśnia Gamala, podczas gdy inny wieśniak wchodzi do najbliższego domu, aby uprzedzić [mieszkańców].Potem wychodzi, idzie do innego domu i tak kolejno – do wszystkich.Ukazują się twarze w różnym wieku, a potem chowają się, żeby powrócić po pobieżnej toalecie.W cieniu wysuniętej wiaty, której osłonę stanowi olbrzymi figowiec, siedzi starzec z kijem w dłoniach.Nawet nie podnosi głowy, jakby go nic nie obchodziło.«To nasz ojciec – wyjaśnia Gamala – jeden ze starców w domu, bo nawet małżonka Jakuba przyprowadziła tu ojca, który pozostał sam.Poza tym jest też stara matka Lii, najmłodszej małżonki.Nasz ojciec jest niewidomy.Na jego źrenicach uformowała się osłona.Tak wiele jest słońca na polach! Taki upał na ziemi! Biedny ojciec! Jest bardzo zasmucony, lecz dobry.Teraz czeka na wnuki, bo są jego jedyną radością.»Jezus idzie ku starcowi: «Niech Bóg cię pobłogosławi, ojcze.»«Kimkolwiek jesteś, niech Bóg ci odda Swe błogosławieństwo» – odpowiada starzec podnosząc głowę w stronę głosu.«Straszny jest twój los, prawda?» – pyta łagodnie Jezus i daje znak, żeby nie mówić mu, kim jest Ten, który przemawia.«Pochodzi od Boga.po bardzo wielkim dobru, jakie mi dawał przez moje długie życie.Jak otrzymałem dobro od Boga, tak muszę przyjąć też nieszczęście [utraty] mojego wzroku.W końcu to nie jest wieczne.Skończy się na łonie Abrahama.»«Dobrze mówisz.Byłoby gorzej, gdyby oślepła twoja dusza.»«Zawsze usiłowałem zachować jej wzrok.»«Jak to robiłeś?»«Ty jesteś młody.Ty, który mówisz.poznaję to po głosie.Nie jesteś z tych młodych obecnego czasu, którzy wszyscy są ślepi, bo pozbawieni są religii, co? To naprawdę wielkie nieszczęście nie wierzyć i nie czynić tego, co Bóg mówi.Starzec mówi Ci to, chłopcze.Jeśli porzucisz Prawo, będziesz niewidomy na ziemi i w drugim życiu.Już nigdy nie ujrzysz Boga.Bo On z pewnością przyjdzie pewnego dnia, kiedy Mesjasz Odkupiciel otworzy nam bramy Boże.Jestem zbyt stary, by ujrzeć ten dzień na ziemi, lecz ujrzę go na łonie Abrahama.Nie skarżę się więc na nic, bo mam nadzieję spłacić tą odrobiną moje niewdzięczności wobec Boga i zasłużyć na życie wieczne.Ale Ty jesteś młody.Bądź wierny, Synu, żebyś mógł ujrzeć Mesjasza, bo czas jest już bliski.Chrzciciel to powiedział.Ty Go ujrzysz.Jeśli jednak Twoja dusza będzie niewidoma, staniesz się jak ci, o których mówi Izajasz.Będziesz miał oczy, a nie zobaczysz.»«Chciałbyś Go zobaczyć, ojcze?» – pyta Jezus, kładąc mu rękę na białej głowie.«Chciałbym Go zobaczyć.Tak.Wolałbym jednak odejść bez ujrzenia Go, zamiast widzieć Go i [spostrzec], że moje dzieci Go nie rozpoznają.Mam jeszcze starą wiarę i ona mi wystarczy.Oni.O! Dzisiejszy świat! [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|