, Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688) (4) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten problem jest już dzisiaj całkowicie załatwiony, przy czym nikt nie musi robić niczego wbrew naturze.Mieczniki i rekiny utrzymują ludzką populację w ryzach i nikt nie głoduje.Mary Hepburn uczyła w szkole w Ilium nie tylko biologii ogólnej, ale prowadziła też kurs na temat seksualnego życia człowieka.Musiała w związku z tym opisywać rozmaite sposoby zapobiegania ciąży, których sama nigdy nie stosowała, ponieważ jej mąż był jedynym kochankiem, jakiego kiedykolwiek miała, i ponieważ oboje od samego początku bardzo pragnęli mieć dzieci.Mary, której nie udało się zajść w ciążę pomimo wieloletnich, wyczerpujących stosunków z Royem, musiała ostrzegać swoje uczennice przed konsekwencjami nader przelotnych, pozbawionych głębszego uczucia i na pozór błahych kontaktów z mężczyznami.A w miarę upływu lat coraz więcej ostrzegawczych opowieści dotyczyło uczniów, których znała osobiście — właśnie stąd, z ogólniaka w Ilium.Rzadko który semestr mijał bez co najmniej jednej niepożądanej ciąży, a w trakcie pamiętnego wiosennego semestru w 1981 roku było ich sześć.Mniej więcej połowa tych dzieci mających mieć dzieci mówiła, dość szczerze zresztą, o prawdziwej miłości, jaką żywią do swoich partnerów.Druga połowa natomiast zaklinała się, mimo miażdżącej wymowy faktów świadczących przeciwnie, iż nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek angażowała się w coś, co mogłoby zakończyć się urodzeniem dziecka.Pod koniec tego pamiętnego wiosennego semestru 1981 roku Mary mówiła koleżankom:— Dla niektórych dziewcząt zajść w ciążę jest równie łatwo, jak złapać katar.Była w tym niewątpliwie jakaś analogia.Zarówno katar, jak i dzieci powodowane były przez mikroskopijne żyjątka, które niczego tak nie uwielbiały, jak błonę śluzową.Po dziesięciu latach spędzonych na Santa Rosalii Mary Hepburn dowiedziała się z pierwszej ręki, jak łatwo zapłodnić nastoletnią dziewicę nasieniem mężczyzny, który szukał jedynie seksualnego wyładowania i który nawet jej nie lubił.23Tak więc, gdy kapitan Adolf von Kleist jechał taksówką z Międzynarodowego Portu Lotniczego w Guayaquil na nabrzeże, przy którym stała zakotwiczona „Bahia de Darwin”, przeniknąłem do jego głowy, nie mając pojęcia, że zostanie on ojcem całego rodzaju ludzkiego.Nie wiedziałem, że ludzkość będzie przypadkiem zredukowana do minimum, a potem — równie przypadkowo — uda jej się na powrót rozrosnąć.Wierzyłem, że chaos obezwładniający miliardy wielkomózgich ludzi, miotających się na wszystkie strony i mnożących, mnożących się zapamiętale, będzie ciągle trwał i trwał.Nie wydawało się możliwe, aby jednostka zdołała odegrać znaczącą rolę w tym bezsensownym rozgardiaszu.A zatem mój wybór głowy Kapitana na wehikuł miał ten sam charakter, co wrzucenie monety do automatu w jakimś gigantycznym kasynie gry i rozbicie banku.Najbardziej ze wszystkiego pociągał mnie jego biało-złoty mundur admirała rezerwy.Osobiście byłem kiedyś szeregowcem i ciekawiło mnie, jak wygląda świat w oczach człowieka z tak wysokim stopniem wojskowym i z tak wysoką pozycją społeczną.Poczułem się zbity z tropu, kiedy odkryłem, że jego wielki mózg myśli o meteorytach.Takie uczucie udzielało mi się niegdyś dość często: Przenikałem do czaszek ludzi, którzy — jak sądziłem — znajdują się w szczególnie interesującej sytuacji, i okazywało się, że ich wielkie mózgi medytują nad rzeczami pozbawionymi jakiegokolwiek związku z problemami pozostającymi w zasięgu ręki.A co do Kapitana i meteorytów: W czasie studiów w Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych Kapitan niewiele przejmował się większością swoich instruktorów i ukończył szkołę jako jeden 7 najgorszych studentów.Z pewnością oblałby egzamin i astronawigacji, z którego wyrzucono go za ściąganie, gdyby jego rodzice nie interweniowali przez kanały dyplomatyczne.Wszelako jeden z wykładów na temat meteorytów wywarł na Kapitanie piorunujące wrażenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl