, Clarke Arthur C, Baxter Stephen Swiatlo minionych dni 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bobby ujął dłoń obcej.Chyba cię znam.Dłoń rozmówczyni klasycznymi znakami zdradziła niepokój.To tyle jeśli chodzi o intkanty i numery.Są do niczego.Chodziło jej o anonimowy numer identyfikacyjny, którego każdy członek światowej nieoficjalnej sieci Uchodźców powinien używać na co dzień.Numery dostarczano na żądanie z centralnego źródła, dostępnego przez WormCam.Podobno był to generator liczb losowych, ukryty w nieczynnej kopalni w Montanie.Jego niemożliwe do złamania kody opierały się na zasadach mechaniki kwantowej.Nie to, napisał w odpowiedzi.Więc co? Mój wielki tłusty tytek, którego nie mogę ukryć nawet pod intkamem?Bobby stłumił śmiech.Ta odpowiedź wystarczyła za potwierdzenie, że 4712425 jest tą osobą, której się domyślił: kobietą z południowej Anglii, około sześćdziesiątki, tęgą, wesołą, pewną siebie.Rozpoznaje styl.Styl ręcznego pisma.Wykonała znak potwierdzenia.Tak, tak, tak.Słyszałam to już.Muszę zmienić.Nie można zmienić wszystkiego.Nie, ale można probować.Alfabety ręcznego pisma, w których czubki palców muskały dłonie i palce odbiorcy, zostały początkowo opracowane dla ludzi głuchych i ślepych.Potem przejęli je i rozwinęli wormcamowi Uchodźcy.Komunikacja dotykowa, zachodząca wewnątrz złożonych dłoni, była prawie niemożliwa do odcyfrowania przez obserwatora.Prawie, ale niezupełnie.Nikt nie jest całkiem bezpieczny.A Bobby zawsze pamiętał o tym, że obserwatorzy WormCamu mają możliwość spojrzenia wstecz w przeszłość i obejrzenia jeszcze raz wszystkiego, co przeoczyli - tak często, jak tylko będą mieli ochotą, z dowolnego kąta i w najwygodniejszym zbliżeniu.Jednak Uchodźcy nie musieli ułatwiać życia szpiegom.Z plotek od znajomych Bobby wiedział, że 4712425 była babcią.Przeszła na emeryturę kilka lat wcześniej, nie popełniła żadnego przestępstwa, nie doświadczyła zbyt natrętnej obserwacji, nie miała żadnych oczywistych powodów, by zejść do podziemia, jak wielu innych Uchodźców, których poznał przez te lata.Po prostu nie chciała, żeby ludzie się jej przyglądali.W końcu 4712425 doprowadziła ich do drzwi.Niemym gestem poleciła im przystanąć i poprawić intkamy i maski, aby upewnić się, że nie widać ani kawałka ciała.Drzwi otworzyły się, ukazując jedynie ciemność.A potem wykonali końcowy manewr w celu zmylenia szpiegów: 4712425 dotknęła ich lekko i poprowadziła dalej wzdłuż ulicy.Bobby obejrzał się i zobaczył, że drzwi zamykają się cicho.Sto metrów dalej podeszli do drugich drzwi.Otworzyły się i wpuściły ich w ciemność.Ostrożnie.Stopień, stopień, stopień, jeszcze dwa.W absolutnej ciemności 4712425 sprowadziła Bobby’ego i Kate po niskich schodach.Bobby po echach i zapachu wyczuł przed sobą pokój.Był duży, z twardymi ścianami - tynk, może pomalowany - i tłumiącym dźwięk dywanem na podłodze.Pachniało jedzeniem i gorącymi napojami.Byli tu też ludzie - czuł ich mieszane zapachy, słyszał cichy szelest poruszających się ciał.Jestem w tym coraz lepszy, pomyślał.Jeszcze parę lat i w ogóle nie będę musiał używać oczu.Stanęli u stóp schodów.Jeden pokój, kwadrat jakieś piętnaście metrów, wypisała 4712425.Para drzwi na tyłach.Toalety.Są ludzie, jedenaście, dwanaście, trzynaście, czternaście, wszyscy dorośli.Okna zaciemniane.Było to typowe maskowanie: pokoje, które zawsze były ciemne stawały się znane jako kryjówki Uchodźców.Chyba OK, wypisała Kate.Jest jedzenie i łóżka.Wchodzimy.Zdjęła intkam, a potem dres, który miała pod spodem.Bobby westchnął i postąpił podobnie.Oddał odzież do rąk 4712425, a ona powiesiła rzeczy na wieszaku, którego nie widział.Potem nadzy, jedynie w cieplnych maskach, trzymając się za ręce, weszli między anonimowych w swej nagości ludzi.Bobby spodziewał się, że przed końcem spotkania zmieni nawet maskę, żeby jeszcze bardziej zmylić kogoś, kto mógłby ich obserwować.Powitano ich.Ręce - męskie i kobiece, z wyraźnie odmienną teksturą - falowały przed twarzą Bobby’ego.Wreszcie ktoś go dotknął; miał holistyczne wrażenie kobiety koło pięćdziesiątki, niższej od niego.Jej drobne dłonie niezręcznie gładziły jego twarz, ramiona i nadgarstki.W ten sposób, dotykając się w ciemności, Uchodźcy badali siebie nawzajem.Poznanie, zyskiwane z trudnością, potwierdzane ostrożnie, a nawet niechętnie, opierało się nie na imionach, twarzach, wizualnych czy dźwiękowych etykietach, ale na oznakach subtelnych, niematerialnych: kształcie osoby w ciemności, zapachu - nieusuwalnym i charakterystycznym nawet pod warstwą brudu albo po energicznym myciu, stanowczości lub delikatności dotyku, sposobie komunikacji, cieple czy chłodzie, po stylu.Przy pierwszym takim spotkaniu Bobby kulił się i cofał w ciemności przed każdym dotykiem.Lecz nie był to niemiły sposób witania się z ludźmi.Jak twierdziła Kate, taka milcząca komunikacja, dotykanie i głaskanie, odwoływała się do jakiegoś głębokiego zwierzęcego poziomu ludzkiej osobowości.Zaczął się rozluźniać.Był bezpieczny.Oczywiście anonimowość społeczności Uchodźców przyciągała niezrównoważonych i przestępców, tym bardziej, że grupy były łatwo infiltrowane przez ludzi, którzy w dobrych czy złych celach szukali innych uciekinierów.Ale doświadczenie mówiło Bobby’emu, że Uchodźcy zadziwiająco skutecznie dbali o porządek w swoim gronie.Wprawdzie nie istniał żaden centralny ośrodek koordynujący, jednak w interesie każdego z nich leżało zachowanie integralności lokalnej grupy i ruchu jako całości.Dlatego ci źli byli szybko identyfikowani i usuwani, podobnie jak agenci federalni i inni obcy.Bobby myślał czasem, że Uchodźcy to model organizacji społeczeństw w podglądanej, wormcamowej przyszłości: luźne, rządzące się samodzielnie sieci, chaotyczne, być może nawet nieefektywne, lecz trwałe i elastyczne.Jego zdaniem Uchodźcy byli zaledwie kontynuacją takich grup jak sieci WGD, Straż Bombowa czy zespoły prawdy, a nawet wcześniejsze ugrupowania, takie jak obserwujący niebo amatorzy, którzy odkryli Wormwood.Kiedy WormCam zlikwidował wszelkie tabu i prywatność, ludzie powracali do wcześniejszych norm zachowania.Uchodźcy rozmawiali, głaskając się i drapiąc jak szympansy.Przesycone ciepłem, zapachem, dotykiem i smakiem innych ludzi takie spotkania były niezwykle zmysłowe, a czasami wręcz erotyczne.Bobby nieraz widział, jak przeradzają się w pełną orgię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl