,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Młoda kobieta odwróciła twarz.Zapatrzyła się wdrzewa.- Gala nie przetrwa bez ciebie - powiedział. Mu-szę wracać.Jedz ze mną.Nie stój z boku.Spojrzenie Elanbyło chmurne, kiedy odwróciła się, by spojrzeć na niego.- Nie zostanę księżniczką - ostrzegła.- l nie musisz - odrzekł Qui-Gon.- Wystarczy, żepozostaniesz Elan.105Królewskie znamięROZDZIAA 14Obi-Wan nie miał już czucia w nogach.Zsunął buty izaczął rozcierać stopy, aby przywrócić w nich krążenie.Siedział zamknięty w chłodni od kilku godzin.Cały czaschodził, żeby zachować ciepło.Przyzwał Moc, i wyobraził jąsobie jako ciepło i światło.Z powrotem założył buty.Sięgnął do wewnętrznejkieszeni tuniki po rzeczny kamień, który ofiarował mu Qui-Gon z okazji trzynastych urodzin, kiedy chłopiec oficjalniestał się jego Padawanem.Kamień był ciepły; Obi-Wanpotarł go pomiędzy dłońmi.Wiedział, że jest coraz bardziej wyczerpany.Niemógł chodzić cały czas bez przerwy.Zamknął oczy i,używając Mocy, przesłał wiadomość do Qui-Gona. Mistrzu, jestem w tarapatach.Wracaj."Co planował Deca Brun? Czy zdawał sobie sprawę, żesprzymierzył się ze skorumpowaną korporacją, którazamierza ograbić jego planetę? Czy wiedział, jak bardzozły jest w rzeczywistości Xanatos?106Królewskie znamięNajbardziej martwiła go perspektywa, że Deca Brunskontaktuje się z Xanatosem i powie mu, że zamknąłJedi w chłodni.Wystarczy, że Xanatos usłyszy imię Obi-Wana, a będzie wiedział, że w pobliżu jest też Qui-Gon Jinn.A kiedy zda sobie z tego sprawę, będzie próbowałzastawić pułapkę na Mistrza.Przecież przysiągł, że gozniszczy.Obi-Wan musiał uciekać i ostrzec Qui-Gona, że wsprawę zamieszany jest jego były uczeń.Usłyszał słabe hałasy przed drzwiami do chłodni.Możektoś przyszedł, aby go uwolnić? Obi-Wan skoczył na równenogi.Przycisnął ucho do drzwi, nie zwracając uwagi na to,jak bardzo są zimne.Głosy doszły do niego przytłumione.Użył Mocy, abyodciąć inne dzwięki: stałe brzęczenie chłodni, własnyoddech.Skoncentrował się na tym, co działo się zadrzwiami.- Mam to gdzieś - ktoś powiedział.- Ja też mam swoją robotę.- Chłopięcy głos.-Mam turbowóz pełen mięsa, które miałem tu dostar-czyć.Jest już zapłacone.Przez tydzień nie będzie posił-ków, jeśli mięso nie znajdzie się w chłodni.Ty odpowieszza to przed Decą Brunem, nie ja.- Nikt tam nie wejdzie ani stamtąd nie wyjdzie od-burknął strażnik.107Królewskie znamięObi-Wan skupił Moc niczym promień/lasera. Z drugiejstrony, wszyscy musimy jeść."- Z drugiej strony, wszyscy musimy jeść powiedział strażnik.- Nie ruszaj się stąd.Ja to wepchnę dośrodka.Jedi usłyszał, jak zamek odskakuje.Odsunął sięo krok od drzwi.Otworzyły się i wózek zaczął wtaczać się wkierunku chłopca, całkowicie wypełniając drzwi.Obi-Wan odskoczył naprzód.Z całych sił popchnął wózek,posługując się przy tym Mocą.Ciężki pojazd poleciał do tyłu,prosto na strażnika.Chłopiec od dostawy dodatkowo popchnął wózek, kiedyten przejeżdżał obok niego.Pojazd trzasnął w ścianę,przygważdżając strażnika.Mężczyzna ryknął wściekle ipróbował go odepchnąć, ale ten nawet nie drgnął.Dostawca zdjął czapkę z długim daszkiem.To był Jono.- Nie ma to jak praca zespołowa - powiedział doObi-Wana, szczerząc w uśmiechu zęby.- Dzięki za ocalenie - odrzekł z wdzięcznością Jedi.Pobiegli korytarzem i wpadli do opuszczonego biura.Blade smugi wschodzącego słońca przesączały się przez okno.Obi-Wan się zawahał.- Mój miecz świetlny.- powiedział.- l komunika-tor.- Nie mamy teraz czasu na szukanie - przerwał muJono.- Zaraz tu będą.- Pociągnął go za łokieć. Ksią-108Królewskie znamiężę Beju uwięził królową.Ona odmawia przyjmowaniawszelkiego jedzenia.Martwię, się Obi-Wanie.Myślę, żejest umierająca.Chodzmy!Cisza poranka zaległa nad miastem.Szare światłozabarwiło się różem.Galonie zaczęli się krzątać.Kiedy Obi-Wan i Jono w pośpiechu przechodzili bulwarem, wzdłużgłównej alei już otwierano kafejki.- Rozmawiałem z innymi członkami Rady powie-dział Dunn.- Musiałem podjąć takie ryzyko.Chcą sięz tobą spotkać.Omówić, co zrobić w związku z Gibą.Stworzyli sojusz przeciwko niemu.Uwięzienie królowejbyło błędem.Giba i książę Beju posunęli się zbyt da-leko.- Najpierw muszę się z kimś zobaczyć - odrzekłObi-Wan.Jono rzucił mu spojrzenie pełne niedowierzania.- Ale nie ma czasu do stracenia.Dzisiaj jest dzieńwyborów!- To bardzo ważne - nalegał stanowczo Jedi. Mu-szę zajrzeć do laboratorium.Jeśli zidentyfikowanoskładniki, będziemy mieli dowód, że królową próbowa-no otruć.Potrzebujemy tego dowodu.Jego przyjaciel pokręcił głową.- Nie możemy.Rada Ministrów czeka.Obiecałem,że natychmiast cię przyprowadzę.109Królewskie znamię- Jeśli będziemy wiedzieć, czym podtruwano królo-wą, może poznalibyśmy antidotum - obstawał przy swo-im Obi-Wan.Jono zagryzł usta.- Ale.- Tędy - rzucił Jedi i wskazał na boczną uliczkę.Skręcił za róg.Wiedział, że Jono pójdzie za nim.Laboratorium Maliego Errata było zaledwie kilka minut drogidalej.W budynku nie paliło się żadne światło, żaluzjespuszczono, ale Obi-Wan załomotał w drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|