, Trylogia nadmorska Zeromski 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tamto, wSród rojów pierzastych, na pó³wyspie witowskim, w d¹browie Swiêtej, od wieków stoichram boga Swantowita, czterog³owego syna s³onecznego.Ten ci to bóg daje przepowiednie,czy w listopadzie obfity bêdzie po³Ã³w Sledzi u brzegów, i g³osi wyrocznie, kiedy z przystanina zbój szczêSliwy nale¿y wypadaæ.27 Rozpowiada³, i¿ tam daleko, za tamt¹ oto mg³¹ nadwodn¹ le¿¹ miasta prastare: Stargardw ziemi W¹grów, Weligrad i Raróg, przeSwietny Wolin pe³en Jutów, S³owian ze wschodu,modl¹cych siê ¿arliwie i czo³em bij¹cych przed z³otolitymi ikonostasy, i rozmaitych barba-rzyñców z po³udnia Swiata.Tam le¿¹ miasta: Dymin, Kamin, Szczecin, Ko³obrzeg.Mówi³im, i¿ za górami, za lasami, w po³udniowej stronie urodzajnej Polan krainy, sk¹d przywo¿¹zaw¿dy sól i chleb bia³y, stoj¹ wzd³u¿ rzeki Wis³y Swi¹tynie bogini Izydy i cerkwy bo¿yszczaMithry, wzniesione przez rycerzy z po³udnia przyby³ych.Naszeptywa³ im wraz, tym praco-witym i ciemnym nêdzarzom, dobre, przyjacielskie rady, ¿eby samym te wszystkie cuda zo-baczyæ.Gdy burza zimowa na haki ich brzegu wyrzuci korab przeje¿d¿aj¹cych barbarzyñców- rozbitków nie ratowaæ, a jeSli wyw³Ã³czyæ na str¹d, to po to, ¿eby ich dobiæ, obedrzeæ i wrazz ciê¿kim g³azem u szyi na niezg³êbione zepchn¹æ przepadlisko morza - samym sudno opa-nowaæ, szaty jego potargane naprawiæ, dziury w kad³ubie za³ataæ, smo³¹ zalepiæ, orê¿ przy-sposobiæ i na zbój morski bie¿eæ.Gdy siê najstraszliwsza z burz zimowych rozpêta, zachodnim wichrem gnana na piaski wyso-kie Helu, wzdête morze w prysk pójdzie, stanie siê jak ¿elazo i jak ¿elazo zbieleje - ba³wanwielkoSci Jastrzêbiej Góry za ba³wanem pobiegnie poprzez cieSniny trójwyspu - gdy si³a niepo-jêta ode dna wody zacznie wymiataæ, be³ty zwierzchnie ponad brzegi podnosiæ, piaski dennewygarniaæ, skrêtem wiry zawijaæ nad niedosiêg³ymi zdradami - wtedy w³aSnie cichaczem wyje-chaæ.P³yn¹ ze wschodu na zachód, od Nowgorodu do Stargardu i z Wolina do Gdañska kupiec-kie okrêty pe³ne cudnych futer, srebrzystych i bia³ych, niebieskich i czarnych ko¿uchówowczych, miodu, wosku, chmielu, wina, czaruj¹cych wyrobów ze z³ota i srebra, z ¿elaza i br¹-zu, broni dziwnej i pieniêdzy okr¹g³ych, z rytym po dwu stronach obrazem - pe³ne koni i zwie-rz¹t - pe³ne na j cudnie j szych kobiet - na sprzeda¿.Po nocy, w Slep¹ wichurê i nieszczêdn¹ulewê na pok³ad siê wedrzeæ, stra¿ milczkiem zasiec i wyk³uæ, p³Ã³cienne skrzyd³a i szaty zdziu-rawiæ, ¿eby korab nie uszed³, i do swego brzegu wielki kad³ub przyci¹gn¹æ.Gdy rankiem w milczeniu rozmySlaj¹cy wracali, ¿egna³ ich skinieniem g³owy, pewien, ¿e niezapomn¹ nauki.Szed³ do rozkopuj¹cych ³awice piaskowe i brodz¹cych wSród mielizn, ¿eby nabry³ê bladego jantaru natrafiæ.Ludzie obleczeni w skóry brnêli po pas i po szyjê z sieciamiw kszta³cie czerpaków, ³owi¹c morsk¹ kidzenê, ¿eby j¹ pilnie przepatrywaæ, czy wSród trawi porostów nie widaæ cennej zdobyczy.Trafiali bowiem na ró¿noforemne, p³askie i pod³u¿nebry³y, wielkie jak dwie pieSciæ doros³ego mê¿czyzny, a nawet na olbrzymie, o stopie Srednicy -na okazy doskona³ej formy, kszta³tu i rozmiarów dojrza³ej gruszki-panny, lub na kule podobnedo kropel stê¿a³ych na wzór owocu morela.Jedne z tych znalezisk mia³y na sobie pow³okê,chropawy nalot z piasku czy gliny, przywar³y na g³ucho, który dla przejrzystoSci wewnêtrznejstanowi³ szatê z³otaw¹ - inne by³y ca³kiem nagie, jakby od³amane od znacznie wiêkszej calizny,a w z³amaniu swym g³adkie i a¿ do dna czyste, daj¹ce siê przejrzeæ na wylot.Barwa tych dzi-wotwornych darów morza by³a przerozmaita: wiSniowa jak przeczysty miód m³ody albo niemalczarna jako miód prastary - ¿Ã³³ta niby wosk lub b³awa jako obar ¿ywy, ciek¹cy z sosen na wio-snê.Niektóre odszczepy i u³amki by³y w kolorze zamglone, mleczne, zielonkawe, brunatne -niektóre zaS mia³y w sobie niby naSladownictwo k³êbów dymu.Jeszcze inne w nieskalanymswym przezroczu tai³y nik³e, bia³awe ¿y³eczki, przypominaj¹ce do z³udzenia w szczególnymzmniejszeniu odnó¿ki i pr¹¿ki kapuScianego liScia.Smêtek, dostawszy w swe rêce te lekkie kamienie, siada³ na brzegu i przepatrywa³ ich wnê-trza.Zawiera³y w swej g³êbi krynicznej komary, muchy, mole, skrzyde³ka wa¿ek, nogi paj¹cz-28 ków, mrówki, maleñkie nie widziane chrz¹szczyki, æmy, szcz¹tki kory i ga³¹zek, kwiatuszki,okruchy szyszek, ig³y przedziwnych sosen, jakich ju¿ nie posiada ta ziemia nigdzie na ca³ymswoim obszarze, kêpki mchu, krople wody, ziarenka piaskowe.Nabywca uSmiecha³ siê pa-trz¹c w ca³kowit¹ postaæ ³¹tki nadwodnej, tak nik³¹ i ma³¹, i¿ w przezroczystym bursztyniena wskroS przezroczyste by³o jej subtelne cia³eczko, niczym obszar powietrza okreSlony pew-nym kszta³tem nadobnym.Duma³, i¿ oto od prawieku, od zamierzch³ych dni tego globu mu-mia jej istnieje i istnieæ bêdzie, ³amliwa tak i krucha - a¿ do skoñczenia Swiata.Przemieni³ymiejsca swego pobytu ³añcuchy gór, oceany i morza - przesunê³y siê do innych okolic more-ny wiecznymi borami okryte - pêdzi³y z gór w niziny rzeki nie istniej¹ce ju¿ dzisiaj - przesu-nê³y siê wybrze¿a potê¿ne - lodowce pe³za³y w ci¹gu lat tysiêcy w ni¿e dalekie - a ma³a wa¿-ka przetrwa³a.Bystre potoki nios³y bry³ê bursztynu, t³uk¹c j¹ o g³azy chropawe, obrabiaj¹cw kszta³t kuli, nurzaj¹c j¹ w glinach i i³ach, ka¿¹c jej zwiedzaæ pok³ady szlamów g³êbokich,p³ukaæ siê w g³êbiach morza, ocieraæ o paszcze potworów i ko³ysaæ wiekami w burzach wiel-kiego Ba³tyku.Ma³a bry³a bursztynu sz³a mo¿e w pop³awach Prawis³y, gdy ku zachodowizmierza³a, Odr¹ bêd¹c zarazem i Wis³¹, w ¿³obowisku ku Morzu Niemieckiemu zwróconym,które w miejscu £aby dzisiejszej wywala³o siê w morze.Ma³a bry³a bursztynu k¹pa³a siê mo¿e w falach tych wielkich wód pradawnych, które prze-biega³y niezmierne polskie lasy i pola, rozdo³y i niziny - w jeziorach pod³u¿nych niby rzekiurwane, bez pocz¹tku i koñca, gdzie reszty przedwiecznych wise³ zosta³y.Ma³a bry³a bursz-tynu wyciek³a z ³ona sosny nie znanej nam i obcej, obok której ros³y palmy wszelkiego ro-dzaju i kszta³tu, s³odkie kasztany, eukaliptus i magnolia, dêby, ja³owce i buki.Gdy ciep³a ojczyzna bursztynowej sosny z jej morzami zastyg³a, zziêb³a i wymarz³a pod lodow-cem straszliwej gruboSci, on tylko sam ocala³, ¿ywy p³yn drzewa dawno zmar³ego.Do obcejziemi i do cudzych brzegów przybija³ teraz oto rozbitek ze Swiatów s³onecznych, pogrzebio-nych na wieki.Smêtek pozdrawia³ wiecznotrwa³oSæ ³¹tki ma³ej.Lubowa³ siê postaci¹ towa-rzyszki w nieskoñczonym trwaniu.¯a³owa³ jej, i¿ - tak urocza i zwiewna - nie ma prawa doruchu, prawa do rozpostarcia skrzyde³ek, a¿eby z wiêzienia wyfrun¹æ i na równi z nim samymprzestwory wiecznoSci przemierzaæ.Pociesza³ j¹ jednak pewnym sekretnym wskazaniem.Mówi³ jej, i¿ w ludzkim plemieniu, co siê za potê¿ne poczytuje nad wyraz, mocarz niejeden -sam syn Kambizesa, król nad króle, Cyrus Wielki, który potêgê Persów ufundowa³ i nad ca³¹Azj¹ skinienie swoje rozpostar³ - sam król Dawid, pastuch i monarcha, znawca serca ludzii wieszczbiarz - sam margraf Gero, nieub³agany plemion têpiciel i budowniczy nowej potêgi nagruzach - odda³by po³owê pañstwa i po³owê ¿ycia, gdyby móg³ patrzeæ tak oto w kszta³t naj-dro¿szy, nawet zagas³y i znieruchomia³y - ten umi³owanej ma³¿onki Kassadany, a tamten w po-staæ syna, prze³o¿onego w mi³oSci ojcowskiej ponad zdobycz i w³adzê, ponad z³oty tron i pra-wo przemocy nad ludami - umi³owanego bardziej ni¿ ¿ycie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl