, Tolkien J.R.R Hobbit 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niekiedy błyskały w górze, wśród gałęzi, nad jego głową,i wtedy były najbardziej przerażające.Lecz szczególną odrazę czuł do okropnych oczu bladych iwyłupiastych."To są oczy owadzie - myślał - nie zwierzęce, ale za wielkie na owada".Mimo że nie było zbyt zimno, krasnoludy próbowały na noc rozpalać ognisko, wkrótce jednak musiały siętego wyrzec.Ogień bowiem ściągał niezliczone setki oczu, które otaczały obozujących kręgiem, chociażżadne stworzenie nie pokazało się nigdy w zasięgu migotliwego światła.Co gorsza, ogień zwabiał tysiąceszarych i czarnych ciem; trafiały się wśród nich wielkie jak twoja dłoń, a wszystkie trzepotały i wirowały kołouszu krasnoludów.Nie mogli tego ścierpieć, podobnie jak ogromnych nietoperzy, czarnych i lśniących jakcylinder.Zaniechali więc rozniecania ognisk i nocami drzemali skuleni w niezgłębionych, przerażającychciemnościach.Trwało to długo, hobbitowi zdawało się, że wędrują przez puszczę wieki całe, i był stale głodny, bo musielioszczędnie gospodarować prowiantami.Pomimo przedsięwziętych środków ostrożności ogarniał ich jużniepokój, bo dnie mijały, a w lesie nic się nie zmieniało.Zapasy nie były przecież niewyczerpane, dno jużprzeglądało w workach.Spróbowali polowania na wiewiórki, ale zmarnowali wiele strzał, nim w końcu któraśspadła na ścieżkę.Kiedy ją wszakże upiekli, okazała się wstrętna w smaku, toteż wyrzekli się strzelania dotych stworzeń.Dokuczało im również pragnienie, bo wody nie mieli ze sobą dużo, a jak dotąd nie spotkali zródła anistrumienia.Tak się powodziło wędrowcom, gdy nagle pewnego dnia ujrzeli potok przecinający drogę wpoprzek.Płynął wartko, a woda w nim była czarna, czy może tylko taka się wydawała w mroku.Dobrzezrobił Beorn, że przestrzegł krasnoludów, inaczej z pewnością rzuciliby się pić tę wodę, nie zważając na brzydki kolor, i napełniliby puste skórzane wory u brzegów potoku.Mając jednak w pamięci przestrogę,myśleli tylko o tym, jak się przeprawić suchą nogą.Kiedyś istniał tu drewniany most, teraz wszakże przegniłedeski zapadły się i jedynie parę połamanych pali sterczało przy brzegu.Bilbo ukląkł na skarpie i wytężając wzrok krzyknął:- U drugiego brzegu widzę łódz! Czemuż, do licha, nie po tej stronie! - Jak oceniasz odległość? - spytałThorin, krasnoludy bowiem zdążyły się już przekonać, że hobbit ma lepszy od nich wzrok.- To nie bardzo daleko.Około dwunastu łokci, jak myślę.- Dwanaście? Mnie się zdawało, ze trzydzieści co najmniej.Co prawda oczy już mi nie służą tak dobrzejak sto lat temu.No, ale dwanaście łokci czy cała mila na jedno dla nas wychodzi.Nie przeskoczymy, aprzeprawy w bród ani wpław nie możemy ryzykować.- Czy któryś z was nie umiałby przerzucić liny?- Cóż by nam z tego przyszło? Aódz jest z pewnością uwiązana, nie przeciągniemy jej, choćby się udało jązahaczyć, co bardzo wątpliwe.- Nie zdaje mi się, żeby ta łódz była uwiązana - rzekł Bilbo - ale w tym mrokutrudno dostrzec wyraznie.Wygląda raczej na to, że ją po prostu wyciągnięto na brzeg, który po tamtejstronie jest niski w miejscu, gdzie ścieżka schodzi do wody.- Dori jest najsilniejszy, ale Fili najmłodszy i wzrok ma bystrzejszy - powiedział Thorin.- Chodz no tu, Fili.Czy widzisz łódkę, o której pan Baggins mówi?Fili miał wrażenie, że widzi, a gdy wpatrywał się w ciemność dość długo, by nabrać dokładniejszegopojęcia o kierunku i odległości, towarzysze podali mu linę.Mieli ze sobą sznury, wybrali więc najdłuższy,uwiązali u końca jeden z dużych żelaznych haków, których używali przyczepiając worki do rzemiennychszelek na swych ramionach.Fili ujął linę mocno, nabrał rozmachu i cisnął ją poprzez strumień.Z pluskiem wpadła do wody.- Za blisko - orzekł Bilbo wpatrując się w mrok.- Parę stóp dalej, a byłaby trafiła do łodzi.Spróbuj jeszczeraz.Chyba czar nie jest taki potężny, żeby ci mógł zaszkodzić, jeśli dotkniesz mokrej liny.Fili jednak dośćpodejrzliwie patrzał na hak, gdy przyciągnąwszy linę z powrotem, ujmował go znów w garść.Tym razemzamachnął się jeszcze silniej niż poprzednio.- Tylko spokojnie - rzekł Bilbo.- Rzuciłeś hak aż na skraj lasu po drugiej stronie rzeki.Zciągaj teraz linępowoli - Fili posłusznie zaczął ściągać linę.Bilbo znów zakomenderował: - Ostrożnie! Już leży w łodzi.Byleteraz hak chciał chwycić!Hak chwycił, lina się naprężyłą, lecz na próżno Fili usiłował ją przyciągnąć.Najpierw Kili, potem Oin iGloin pospieszyli z pomocą.Ciągnęli razem z całych sił i nagle wszyscy przewrócili się na wznak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl