, Hornby Nick Byl sobie chlopiec 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musisz stawiać się twardo.- Może i tak.Dla Willa było to coś niezwykłego, gdy słyszał, że jest za delikatny i powinien być twardszy, zarazem jednak był taki stropiony, iż bez trudu można było zrozumieć, że Paula poczynała sobie z nim bezceremonialnie.- I żeby jeszcze wziąć samochód!Zdążył już zapomnieć o samochodzie, który Paula także zaanektowała rano z jakichś potwornie zawiłych przyczyn, w efekcie czego Will musiał zadzwonić do Suzie i poprosić, żeby go podrzuciła do Regent's Park.- No tak, ale ona.- Zabrakło mu słów.Jeśli zważyć na to, co Paula zrobiła z Nedem i samochodem, trudno było się nie oburzać, ale ciągle nie potrafił z siebie wykrzesać odpowiedniej pasji.Musiał się jednak na to zdobyć, chociażby po to, aby pokazać Suzie, że nie jest cherlakiem.- Jednak masz rację, zachowała się jak wstrętna krowa.- Nic dodać, nic ująć.Nabieranie ludzi okazywało się jednak o wiele trudniejsze, niż sądził, i zaczynał podejrzewać, że nie obmyślił wszystkiego odpowiednio.Na razie miał trupę trzyosobową: Paula, Ned i matka (ona przynajmniej nie była całkowitym tworem wyobraźni; kiedyś przecież żyła, chociaż było to jakiś czas temu), zaczynał jednak podejrzewać, że bardzo szybko rozrośnie się ona do tysiąca osób.Ale jak się w tym wszystkim połapie? Ile razy można Neda czynić ofiarą zabiegów matki, nadopiekurlczej babki czy międzynarodowych terrorystów? Jakie znajdować przyczyny uniemożliwiające zaproszenie Suzie do mieszkania, gdzie powinny się znajdować zabawki, beciki, pieluszki, miseczki? A może uśmiercić Neda: straszliwa choroba, katastrofa, tragedia tragedią, ale życie toczy się dalej? Bardzo ryzykowne; rodzice są bardzo uwrażliwieni na śmierć dzieci i na pewno zaplątałby się w szczegółach, a poza tym skąd miałby znaleźć w sobie tyle boleści, żeby starczyło na rozsądny czas żałoby? A gdyby tak Paula.Zagarnia Neda sobie, chociaż wcześniej się nim nie interesowała? Ewentualnie.tyle że wtedy przestaje być samotnym ojcem, a przecież na tym się wszystko opiera!Tak, tak, nieuchronnie nadciągała katastrofa, a on nie mógł jej zapobiec.Więc może najlepiej wycofać się zawczasu, odejść, zostawić ich w przekonaniu, że może był ekscentrykiem, ale z pewnością nie zboczeńcem czy oszustem, którym niechybnie miał się niebawem okazać.Tyle że takie rozwiązanie nie było w jego stylu, gdyż nigdy nie odstępowało go uczucie, że coś się jednak stanie i odmieni bieg wypadków, chociaż zawsze okazywało się to płonną nadzieją.Lata temu, jeszcze w szkole, powiedział koledze (wcześniej się upewniwszy, że ten nie jest fanem C.S.Lewisa), że przez ścianę w jego domowej szafie można przejść do innego świata i zaprosił go na wspólną wyprawę.Mógł jakoś to odwołać, znaleźć tysiące wykrętów, ale jeśli nie było absolutnej, bezpośredniej konieczności, wolał uniknąć tego momentu kłopotliwego rozczarowania.Skończyło się więc na tym, że przez kilka minut bobrowali między wieszakami, aż wreszcie Will bąknął, że być może ten inny świat zaczęli teraz zamykać na soboty.Pamiętał, że do ostatniej sekundy miał nadzieję, że jednak zdarzy się coś, co pozwoli mu zachować twarz.Nie zdarzyło się, podobnie jak wiele następnych razy - i chyba musiał mieć tych twarzy bez liku, że ciągle jeszcze jakaś mu zostawała - ale nie wyciągał z tego żadnej nauczki.I oto teraz, bliżej już czterdziestki niż trzydziestki, na przekór wszystkim prywatnym oczywistościom odgrywał ojca dwuletniego chłopaka, wierząc, iż kiedy przyjdzie co do czego - brzdąc się pojawi, nie wiadomo skąd.- Chyba powinieneś się napić kawy - zasugerowała Suzie.- Nieźle by mi to zrobiło.Co za ranek! Pokiwał głową w udanym zdumieniu, a Suzie sympatycznie wydęła policzki.Właściwie zaczynał się nieźle bawić.- Nawet nie wiem, czym się zajmujesz - powiedziała Suzie, kiedy lokowali się w samochodzie.Obok niej w dziecięcym fotelu znalazła się Megan, Will usadowił się z tyłu wraz z Marcusem, dziwnym chłopakiem, który coś bezgłośnie nucił.- Niczym.- O?Zwykle blagował, ale teraz tyle już powymyślał na innych frontach.że gdyby jeszcze wymyślił sobie zawód, po pierwsze, mógłby się całkiem pogubić w tym wszystkim, a po drugie, nie przekazałby Suzie nawet odrobiny prawdy.- A co robiłeś przedtem?- Też nic.- Nigdy nie pracowałeś?- Wiesz, czasami zajmowałem się na krótki czas tym albo owym, ale.- To znaczy.- Suzie zamarła, a Will wiedział dlaczego.Człowiek, który nigdy nie pracował, to.dno.Nie było nic do powiedzenia na ten temat, przynajmniej nie teraz.- W trzydziestym ósmym mój tata napisał piosenkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl