, Silverberg Robert Rodzimy sie z umarlymi (SCAN da 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.13.I spojrzałem, i usłyszałem, jak jeden orzeł lecący środ­kiem nieba wołał głosem donośnym: Biada, biada, biada mieszkańcom ziemi, gdy rozlegną się pozostałe głosy trąb trzech aniołów, którzy jeszcze mają trąbić!Rozdział 15Ucieczka prorokaWszystko, wszystko skończone.Thomas płacze.Miasta pło­ną.Nawet płoną jeziora.Tyle tysięcy zabitych.Miłośnicy Apokalipsy tańczą, bo chociaż rok jeszcze się nie zakończył, koniec świata widać już wyraźnie.Kościół rzymski rzucił klątwę na Thomasa, zaprzeczają zaistnieniu cudu.Jest an­tychrystem - stwierdził papież.Oznaki i zapowiedzi końca świata można dostrzec wszędzie.Rodzą się cielęta z dwie­ma głowami i psy o kocich pyszczkach.Pojawili się nowi prorocy.Objawienia różnią się między sobą.Jedni twierdzą, że Bóg wkrótce powróci, inni, że nie.Wielu ludzi modli się obecnie, aby nastał już koniec tym objawieniom i cudom.Oczekujący już nie oczekują.Obecnie błagają, aby oszczę­dzono nam ponownego przyjścia.Nawet sataniści i człon­kowie Kościoła Przebłagania krzyczą obecnie: Nie przy­chodź, Lucyperze! Ci, którzy błagali o Znak od Boga w czerwcu, obecnie cieszyliby się jedynie z jego długiej nieobecności.Niechaj o nas zapomni.Niech przestanie o nas myśleć.Jest to okres pochodni i hymnów.Wieści o barba­rzyńskich wojnach nadchodzą z różnych zakątków świata.Mówi się, że w Boliwii użyto bomby neutronowej.Kilku po­zostałych, nielicznych zwolenników Thomasa zwróciło się do niego, by jeszcze raz porozmawiał z Bogiem w nadziei, że wciąż jeszcze można wszystko naprawić.Thomas jednak od­mawia.Połączenie z Bóstwem zostało przerwane.Nie ma odwagi ponownie go nawiązać.Czyż nie widzicie, ile to spowodowało nieszczęść? Odrzuca swój status proroka.Nie­chaj inni bawią się w charyzmatyczny mistycyzm, jeżeli mają na to ochotę.Niechaj inni klękają przed płonącym krzewem lub pocą się w blasku słupów ognistych, ale nie Thomas.Jego powołanie zniknęło.Wszystko skończone.Wszystko, wszystko skończone.Thomas chce pozostać anonimowy.Goli brodę i przycina włosy.Zdobywa nową odzież, zwyczajną, niczym się nie wyróżniającą.Zmienia kolor oczu.Uczy się chodzić zgar­biony, by nie wyróżniać się wzrostem.Może jeszcze nie utracił swych umiejętności kieszonkowca.Będzie działał w miastach, po cichu, polegając na sprawności palców.Może jakoś przetrwa.Życie będzie miał spokojniejsze.Samotnie i w przebraniu Thomas wyrusza w drogę.Wę­druje z miejsca na miejsce.Nikt mu nie przeszkadza.Śpi, gdzie popadnie, jada w podejrzanych knajpach.W Chicago spędził Długi Sabat, w Milwaukee Noc Krwi, a w St.Louis Przywołanie Ognia.Wydarzenia te nie wywierają na nim żadnego wrażenia.Wędruje dalej.Rok dobiega końca.Liście opadają z drzew.Jeżeli Miłośnicy Apokalipsy mają rację, ludzkość ma przed sobą zaledwie kilka tygodni istnienia.Gniew Boga lub Szatana spadnie na Ziemię, kiedy po grud­niu nastąpi rok 2000.Thomas nie przejmuje się tym.Aby go tylko nikt nie rozpoznał.Nie będzie miał nic przeciw te­mu, gdy świat zacznie się walić.- Jak myślisz - zapytał go ktoś na ulicy w Los Ange­les - czy Bóg przyjdzie na Nowy Rok?Grupa obiboków nie mających nic do roboty.Jest pewien, ze go nie rozpoznali.Chcą jednak odpowiedzi.- 'No, jak myślisz?- Nie ma mowy - mówi niewyraźnie Thomas niskim, chrapliwym głosem.- Nigdy się już nami nie będzie przej­mować.Zrobił dla nas cud i co z tego wyszło?- Tak myślisz?- Bóg odwrócił się do nas plecami - potwierdza Tho­mas.- Powiedział; dałem wam dowód mego istnienia, po­zbierajcie się więc i zróbcie coś.Jednak wszystko się roz­padło.Tak to właśnie jest.Załatwiliśmy się.To już koniec.- Hej, może masz rację!Uśmiechy.Mrugnięcia.Rozmowa Thomasowi nie odpo­wiada.Zaczyna cofać się, przepychać z pochyloną głową i zgarbionymi plecami.Stara się utrzymać w wybranej roli.- Poczekaj - mówi jeden z nich.- Zostań, pogadamy.Thomas waha się.- Słuchaj, stary, myślę, ze masz rację.Narobiliśmy strasznego bałaganu.Powiem ci jeszcze coś.Nigdy nie po­winniśmy byli w ogóle tego zaczynać.Prośba o Znak.Za­trzymanie się Ziemi.Byłoby znacznie lepiej, gdyby ten Thomas dalej zajmował się okradaniem ludzi.Mówię ci!- Zgadzam się z tobą w stu procentach - mówi Thomas uśmiechając się - a teraz przepraszam.Znowu zaczyna się cofać.Już dziesięć kroków.Nagle otwierają się drzwi pobliskiego biurowca.Niski, drobny mężczyzna wychodzi na ulicę.O Boże, Saul! Thomas zakry­wa twarz ręką i odwraca się.Za późno.Kraft rozpoznaje go mimo wszystkich zmian.Jego oczy lśnią.- Thomas! - wykrzykuje.- Pan się myli.Nazywam się.- Co się z tobą działo? Wszyscy cię szukają.Zrobiłeś nam świństwo odchodząc.Zostawiłeś nam całą robotę, a przecież tylko ty miałeś dość sił, żeby poprowadzić ludzi.Tylko ty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl