, Rosenberg N T Pierwsze Przestepstwo 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dawid miał po-grzebać ojca.Chciała, żeby zachował o nim żywe wspomnienia.Idąc przed dziedziniec sądu do kafejki na poranną kawę, Claudette ciągle potrącałaAnnę. Dlaczego zawsze to robisz?  warknęła Anna.Napięcie wprawiło ją w paskudnynastrój i wywołało pulsujący ból głowy. Czy ty w ogóle zdajesz sobie z tego sprawę?Czy wiesz, jakie to irytujące? Co jest irytujące? Co ja takiego zrobiłam? Ilekroć gdzieś razem idziemy, ciągle na mnie wpadasz.Krzywo chodzisz, zygza-kujesz jak pijana.207  Dzięki, że mnie uświadomiłaś, złotko  odrzekła pogodnie Claudette, ale do-strzegłszy napięcie na twarzy Anny, spoważniała. Powiedziałaś Tommy emu, żeby za-dzwonił do biura, jak tylko się czegoś dowie? Naturalnie. Cholera.To wszystko zaczyna być coraz bardziej niesamowite.Ta historia z Han-kiem.Sprawdziłaś, co z Carlem Simmonsem? Gdy mnie postrzelono, siedział w więzieniu, ale zwolniono go tydzień pózniej.Nie sądzę, żebyśmy mieli tu do czynienia z dwiema osobami, Claudette.Terroryzujemnie ten sam człowiek, który do mnie strzelał.Noah Abrams wbił mi to do głowy. Sama nie wiem.Może Simmons tak to sobie wykombinował? Znaczy: jak? O ile dobrze pamiętam, to wykształcony facet.Może z niego wariat, ale głupi napewno nie jest.Siedząc w pudle, mógł wynająć kogoś z zewnątrz i ten ktoś cię postrze-lił, zapewniając Simmonsowi stuprocentowe alibi.Zamach nie udał się, bo żyjesz, więcSimmons zaczął polować na ciebie na własną rękę.Z cienia wychynął jakiś mężczyzna. Anna Carlisle?  spytał. Czy pani Anna Carlisle?Claudette chwyciła ją za ramię i przyciągnęła do siebie. Czego pan chce?  rzuciła z trwogą w oczach.Mężczyzna otaksował ją krótkim spojrzeniem i wręczył Annie jakiś dokument. Zechce pani pokwitować w miejscu, gdzie stoi krzyżyk.Anna spojrzała na dokument, potem na przyjaciółkę. To tylko doręczyciel, Claudette.Dostałam wezwanie do sądu, pewnie od które-goś z obrońców prowadzących sprawy moich podopiecznych. Naskrobała podpis,wetknęła papier do torebki i oddała pokwitowanie doręczycielowi.Chwycił je i spiesz-nie odszedł w poszukiwaniu następnego klienta.Anna pociągnęła za klamkę ciężkich drzwi prowadzących do głównego gmachusądu.Claudette nalegała na kawę, a kiedy Claudette nalegała, lepiej było tę kawę wypić. Nawet na to nie zerkniesz?  spytała zaintrygowana. Nie  odrzekła Anna, myśląc o czymś innym. Pózniej.Claudette przystanęła pośrodku holu, otoczona strumieniem ludzi wchodzących dosądu.Miała w oczach coś, co mówiło, że musi natychmiast zaspokoić ciekawość. Daj spokój.Dlaczego nie przeczytasz tego od razu? Zobaczmy, co to za sprawa. Nie, Claudette  odrzekła Anna i nie oglądając się za siebie, ruszyła naprzód.Usłyszała szybki tupot nóg, Claudette dogoniła ją, przy okazji znów ją potrąciła,a gdy zrównały krok, spytała: Ale potem mi powiesz, co? Po kawie, tak? Może  odrzekła Anna z chłodnym uśmiechem. Ty stawiasz.208  Ja stawiam  odwarknęła Claudette. Stawiam tę cholerną kawę.Nawetpączka ci kupię.Stanęły w kolejce.Anna rozejrzała się w poszukiwaniu Glena. A co z tym Delvecchiem?  spytała Claudette, gdy usiadły przy kawie. O ilepamiętam, mówiłaś, że masz coś nowego.Anna zakrztusiła się, słysząc nazwisko Delvecchia. Muszę porozmawiać z Glenem  wychrypiała odchrząknąwszy. W akcieoskarżenia jest coś, czego nie rozumiem. Zajmiemy się tym.Jest werdykt, musimy przedstawić sędziemu raport.W kawiarni panował tłok i hałas.Adwokaci naradzali się ze sobą, dyskutowali przykawie o aktualnie rozpoznawanych sprawach.Inni siedzieli samotnie, przeglądając no-tatki w pękatych, rozłożonych przed nimi aktach.Tu i tam sączyły kawę szkaradne,mocno wytatuowane typy  oskarżeni czekający na wezwanie do sali rozpraw.Przystoliku, obok wybitnie paskudnego osobnika, siedziała spora grupa ludzi, w którychAnna rozpoznała zastępców prokuratora okręgowego.Nachyliła się do Claudette i szepnęła: Spójrz.Wszyscy razem w jednym gmachu.Nie uważasz, że to niebezpieczne? Nie. Claudette wbiła widelczyk w drożdżówkę i podsunęła ją pod nos Annie. Wez gryzą.Miałaś zamówić sobie pączka.Przytyłam cztery i pół kilo.Boże, i jak jamam to zrzucić?Anna odepchnęła jej rękę. Nie jestem głodna.Widzisz tego faceta siedzącego obok stolika prokuratorów?Claudette obróciła głowę. Widzę.No i co? Wygląda na mordercę. Co go powstrzymuje od wyciągnięcia rewolweru i wpakowania im kuli w łeb?Skąd wiadomo, czy jeden z nich nie jest jego oskarżycielem?Claudette przeżuwała ostatni kęs drożdżówki.Połknęła to, co przeżuła, i otarła ustaserwetką. Masz obsesję.Nawet w starym budynku podsądni i prokuratorzy przebywalirazem.To nieuniknione, skoro w pobliżu sądu jest bar otwarty dla wszystkich.Anna wiedziała, że przyjaciółka ma rację.Mimo to wciąż uważała, że to zbyt niebez-pieczne, zbyt prowokujące.Dookoła widziała same okrutne twarze. Spójrz na tamtego  szepnęła, zanim zdążyła pomyśleć. Milutki, co? Wyglądana takiego, co to chętnie wyrwałby ci serce i zjadł je na śniadanie.Claudette parsknęła śmiechem. Przecież to prokurator, Anno. A widzisz? Mówiłam, że to grozny typ. Zawtórowała jej śmiechem i natrętnemyśli pierzchły.209  No? Otwórz to wezwanie.Anna wykrzywiła usta w mimowolnym uśmiechu  Claudette po prostu niemogła dłużej wytrzymać.Wyjęła papier z torebki i odsunąwszy filiżankę z kawą, rozło-żyła go na stoliku. Cholera jasna, to od Sawyera!  wykrzyknęła z płonącą gniewem twarzą. Podaje mnie do sądu za bezprawne aresztowanie, zniesławienie i nachodzenie. No, nie  mruknęła Claudette.Ilekroć podawano do sądu podległych jej pra-cowników, dostawała furii.Była ich przełożoną i zawsze brała na siebie całą odpowie-dzialność. Mówiłam ci, że to ten Sawyer.Ale teraz wiemy już na pewno, że to on.Tooczywiste.Ten człowiek zrobi wszystko, absolutnie wszystko, żeby tylko nie pójść dopierdla [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl