,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– To nie moje – mówię.– A czyje? – pyta dyrektor.– Podaj nazwiska.Jestem pewien, że Nicka, ale nie będę na niegokapował.Jeśli czegoś się nauczyłem w Meksyku,to tego, żeby trzymać buzię na kłódkę.Zawsze.Ichociaż mam Nicka głęboko, dam się wsadzić dopaki, czy mi się to podoba, czy nie.– Nie znam żadnych nazwisk.Mieszkam tu odtygodnia.Dajcie żyć.– Nie damy ci żyć.Narkotyki na terenie szkołyto poważne przestępstwo – mówi jeden zpolicjantów, zerkając na moje tatuaże.Bierzeworeczki z rąk dyrektora i otwiera ten zpigułkami.– To oxycontin.A to – dodaje,otwierając torebkę z trawą – wystarczająca ilośćmarihuany, żebyśmy mieli pewność, że nie tylkoją palisz, ale sprzedajesz.– Rozumiesz, co to znaczy, Carlos? – pytadyrektor.Tak, rozumiem.To znaczy, że Alex mniezabije.12.KiaraKiedy dociera do mnie, że Carlos zostałaresztowany, natychmiast odruchowo dzwoniędo taty.Powiedział, że skontaktuje się z Aleksem,dowie się, o co chodzi i gdzie zabrali Carlosa.Gdy wracam do domu, mama mówi od progu:– Ojciec powiedział, że zaraz będzie w domu.Powie nam, czego się dowiedział o Carlosie.– To wiesz, co się stało?Przytakuje.– Alex powiedział tacie, że Carlos cały czaspowtarza, że narkotyki nie są jego.– Alex mu wierzy?Mama wzdycha.Wiem, że chciałaby miprzekazać lepsze wieści.– Jest sceptyczny.Tata wraca do domu.Włosy ma takiepotargane, jakby zbyt wiele razy przeczesywał jedziś palcami.– Zwołuję rodzinną naradę – mówi.Kiedy wszyscy przychodzą do salonu, tatachrząka.– Co byście powiedzieli na to, gdyby Carloszamieszkał tu do końca roku szkolnego?– Kto to jest Carlos? – pyta Brandonzdezorientowany.– Jego brat był moim studentem.I jestznajomym Kiary.– Tata patrzy to na mnie, to namamę.– Okazuje się, że mieszka w akademikudotowanym przez państwo.Ponieważ Carlos niejest studentem uniwersytetu, sędzia powiedział,że nie może tam mieszkać, bo to wbrewprzepisom.– Będę miał brata? Super! – woła Brandon.–Może spać w moim pokoju? Możecie nam kupićpiętrowe łóżko.– Nie ekscytuj się tak bardzo, Bran.Zamieszkaw żółtym pokoju – mówi tata.– Jak Carlos się trzyma? – pyta mama.– Nie wiem.Myślę, że w gruncie rzeczy jestdobrymdzieciakiem,któryodżyjewpozytywnymiwolnymodnarkotykówśrodowisku domowym.Chciałbym mu pomóc,jeśli się na to zgodzicie.Ma do wyboru albo tu zamieszkać, albo wracać do Meksyku.Alexpowiedział, że zrobiłby wszystko, żeby go tuzatrzymać.– Jeśli o mnie chodzi, może u nas mieszkać –mówię i uświadamiam sobie, że robię toszczerze.Każdy zasługuje na drugą szansę.Tata patrzy na mamę, a ona przyciąga dosiebie jego głowę.– Mój mąż ma zamiar zbawić świat po jednymdziecku naraz, tak?Uśmiecha się do niej.– Jeśli to konieczne.Całuje go.– Przygotuję czystą pościel w gościnnympokoju.– Ożeniłem się z najlepszą kobietą na świecie –mówi do niej tata.– Zadzwonię do Aleksa ipowiem mu, że sprawa załatwiona – dodaje podekscytowany.– W poniedziałek znowuspotykamy się z sędzią.Chcemy go przekonać,żeby wciągnął Carlosa do programu REACH i nierelegował go ze szkoły.Odprowadzam tatę wzrokiem, gdy wychodzi zsalonu i idzie do swojego gabinetu.– Ma misję – mówi mama.– Zawsze widzę tenbłysk w oku, kiedy podejmuje nowe wyzwanie.Mam tylko nadzieję, że ta iskra nie zgaśnie, bowydaje mi się, że cierpliwość mojego taty –której ma chyba tyle co święty – zostaniewystawiona na trudną próbę.13.CarlosWyślij mnie do Chicago i będziesz miał spokój –mówię do Aleksa w niedzielę rano po rozmowieprzez telefon z mi’amá [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|