, Ossendowski F. A. Lenin (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W³aSnie przed chwil¹ przyby³ do panikomisarz naszej dzielnicy, wiêc.Bo³dyrew nie s³ucha³ dalej.Zrozumia³ wszystko.Dochodzi³y go wybuchy weso³ego Smie-chu, zalotny szczebiot Tamary, podniecony g³os mêski, a nawet, jak mu siê wyda³o, echa po-ca³unków, przyg³uszonych brzêkiem szk³a.Rzuci³ spojrzenie na wieszad³o i uSmiechn¹³ siê.Wisia³y tam skórzana kurtka szwedzkai taka¿ czapka z du¿ym daszkiem  ulubiony strój nowych komisarzy, szabla i teczka  nie-odstêpne symbole w³adzy komunistów. Proszê powiedzieæ pani, ¿e by³em, aby z³o¿yæ jej ¿yczenia szczêSliwego ¿ycia  rzek³ zeszczerym Smiechem. Niestety, nie mogê daæ panience ¿adnego napiwka, bo nic nie mam!Znowu siê zaSmia³ i wyszed³.Stan¹wszy na pierwszem piêtrze, wzi¹³ siê za boki i zacz¹³Smiaæ siê, zataczaj¹c i zacieraj¹c rêce.Oddawna nic go tak szczerze nie ubawi³o.Stukn¹w-szy sobie pary razy palcem w czo³o, wyszed³ na ulicê.185 Mia³ przed sob¹ d³ug¹ drogê na piechotê.Taksówki by³y zarekwirowane od pierwszym dni paxdziernikowej rewolucji, doro¿kii tramwaje jeszcze nie kursowa³y, bo woxnice, konduktorzy i mechanicy wci¹¿ debatowali nadnowemi warunkami i wyg³aszali radykalne mowy, opowiadaj¹c siê po stronie Rady komisa-rzy ludowych i jej prezesa,  towarzysza Lenina.WpoSród sporów politycznych szalej¹cymot³och zapomnia³ nawet o tem, ¿e dostawa³ zaledwie pó³ funta marnego chleba na dzieñ,a o wódce nie Smia³ marzyæ, bo za u¿ywanie jej wrzucano do wiêzienia; zreszt¹, sprzedawa-na potajemnie dosz³a do straszliwie wygórowanej ceny, dostêpnej wy³¹cznie dla biurokratówsowieckich.Bo³dyrew, znu¿ony d³ug¹ przechadzk¹, powróci³ do domu nad wieczorem i, spostrzeg³szystroskan¹ twarz ¿ony i niepokój w jej pytaj¹cych oczach, przygarn¹³ j¹ do siebie, uca³owa³w czo³o i szepn¹³ weso³o: B¹dx spokojna, Masza! Wszystko jest bardzo dobrze.Skoñczy³em z tem wszystkiem,co tobie zatruwa³o ¿ycie, a mnie hañbi³o.Skoñczy³em na zawsze!.W tydzieñ póxniej Bo³dyrew z synami otrzyma³ wezwanie do komisarjatu pracy.JakiS robotnik w skórzanej czapce, brutalnie patrz¹c na nich, zapyta³: Bur¿uje! Czy chcecie s³u¿yæ proletarjatowi? Potrzebujemy waszej wiedzy tymczasem,nim bêdziemy mieli swoich fachowców.Je¿eli nie zgodzicie siê, odbierzemy wam kartkiaprowizacyjne, bo  kto nie pracuje, ten nie je! Cha  cha! Tak powiedzia³ nasz Lenin! No,có¿? Zgadzacie siê? Pamiêtajcie, ¿e w razie odmowy spotkaj¹ was ró¿ne inne kary, a mamyich du¿y zapas dla was, wrogów rewolucji!Bo³dyrewowie zamienili miêdzy sob¹ porozmiewawcze spojrzenia. Przystajemy na propozycjê wasz¹  odpar³ za wszystkich Piotr. Nie jesteSmy wrogamirewolucji. Znam ja was, psy podstêpne!  zawo³a³ robotnik komisarz. Prawie wszyscy uprawia-nie sabota¿ i bojkot proletarskiej Rosji.Nie w smak wam socjalna rewolucja! ChcielibySciepo dawnemu gnêbiæ nas?!Stary Bo³dyrew nie wytrzyma³.ZaSmia³ siê i spyta³: Towarzyszu! Niezawodnie byliScie robotnikiem, czy majstrem w fabryce; napisane to jestna waszych rêkach spracowanych.Powiedxcie mi szczerze, uczciwie, czy w biurze fabrycz-nem bur¿uje rozmawiali z wami tak, jak to czynicie wy?Robotnik nie spodziewa³ siê takiego pytania i zmiesza³ siê.Po chwili jednak przybra³ dawn¹ zuchwa³¹ postawê i mrukn¹³ groxnie: No, wy macie gêby wygadane! Wiadoma rzecz!Wyda³ in¿ynierom jakieS w¹skie pasemka papieru z adresami fabryk, gdzie mieli praco-waæ od jutra.Rozpoczê³a siê praca dla proletarjatu.Robotnicy z ma³emi wyj¹tkami spêdzali ca³e dnie poza warsztatami.Naradzali siê i spierali za¿arcie o sposobach kontroli nad fabryk¹, opracowywali fanta-styczne plany prowadzenia w³asnemi si³ami przedsiêbiorstwa, ustanawiali godziny zajêæ,Spiewali  Miêdzynarodówkê , niszczyli maszyny, poniewa¿ zamieniali na prowjanty najdro¿-sze czêSci mechanizmów i znajduj¹ce siê na sk³adzie materja³y.In¿ynierowie, protestuj¹cy przeciwko takiej gospodarce i nawo³uj¹cy do pracy, wkrótcebyli znienawidzeni przez robotników i oskar¿eni o bur¿uazyjne metody prowadzenia robót.186 Na szczêScie sprawê ich uj¹³ w rêce naczelny komisarz pracy  cz³owiek inteligentny kaza³wszystkim stawiæ siê do biura, i uwa¿nie s³ucha³ skarg robotników oraz objaSnieñ Bo³dyre-wych.podczas toku rozprawy rozleg³y siê radosne wiwaty i krzyki ludzi, t³ocz¹cych siê w kory-tarzach komisarjatu. Niech ¿yje Lenin! Niech ¿yje rewolucja!Do sali, gdzie siê odbywa³a rozprawa, wszed³ wódz proletarjatu, a za nim wpad³ t³um robot-ników.Porozumiawszy siê z komisarzem pracy, Lenin uwa¿nie przyjrza³ siê spokojnym, inteli-gentnym twarzom in¿ynierów i zatrzyma³ ostry wzrok swój na oskar¿aj¹cych ich robotników,powtarzaj¹cych wkó³ko frazesy, wyczytane z powodzi ulotek i dzienników bolszewickich.Lenin kiwn¹³ g³ow¹ i uSmiechn¹³ siê uprzejmie, prawie ³agodnie.Podniós³ oczy na t³um, oczekuj¹cy z ciekawoSci¹ wyroku samego dyktatora, i rzek³ chra-pliwie: Towarzysze, opuSæcie natychmiast salê!Poniewa¿ Kuno Chalajnen i dwóch fiñskich ¿o³nierzy, przyby³ych z Leninem, zrêcznie uto-rowali im drogê, skierowuj¹c ku drzwiom, sala wkrótce zosta³a uwolniona od gapiów.Lenin usiad³ przy stole i, zwracaj¹c siê do oskar¿ycieli, rzuci³ pytanie: Co zrobiono w fabryce przez czas pracy tych in¿ynierów?Oskar¿yciel odczyta³ listê dokonanych robót. Dlaczego praca zosta³a przerwana? MieliSmy wa¿ne wiece i.materja³Ã³w zabrak³o, bo towarzysze wynieSli je ze sk³adówfabrycznych  odpowiedzia³ jeden z robotników. Co powie o tem towarzysz in¿ynier?  zapyta³ Lenin.Bo³dyrew odpar³: Istotnie na sk³adach nie znaleziono materja³Ã³w.Dlaczego  nie wiem, bo kontrola nienale¿a³a do mnie.Jestem doradc¹ technicznym.gdybym mia³ bronz, miedx i stal, naprawi³-bym uszkodzone maszyny.Chc¹c pracowaæ sumiennie i wydajnie, wskazywa³em komitetowifabrycznemu na koniecznoSæ obowi¹zkowej pracy chocia¿by przez szeSæ godzin. Tymczasem ile godzin pracowali towarzysze?  spyta³ Lenin.Bo³dyrew spokojnym g³osem odpowiedzia³: Komitet prowadzi³ listê, wiêc mo¿e poinformuje was, towarzyszu prezesie rady Komi-sarzy ludowych.Lenin skin¹³ g³ow¹ na oskar¿yciela, który, zajrzawszy do swej teki, oznajmi³: Wypada³o.po dwie godziny i to.nie codzieñ.Lenin wsta³ i, mru¿¹c oczy, powiedzia³ dobitnie: Kradzie¿ majêtnoSci publicznej, szkodliwe marnowanie czasu.sabota¿, przykryty rewo-lucyjnemi wiecami, towarzysze?! Dyktatura proletarjatu zosta³a wprowadzone przez waspoto, abySmy mogli zdeptaæ bur¿uazjê i ka¿dy inny wrogi nam od³am spo³eczeñstwa.Dlate-go niezbêdna jest wytê¿ona praca ka¿dego robotnika.Nie szeSæ, nie osiem, a dziesiêæ, czter-naScie lub dwadzieScia cztery godzin pracy! S³yszycie?!Robotnicy porwali siê z miejsc i krzyczeæ zaczêli: To  gorsza katorga ni¿ za bur¿ujów?! Gdzie¿ zdobycze rewolucji? Gdzie¿ raj socjali-styczny, o którym pisaliScie i gard³owaliScie? Gdzie wyzwolenie ludu pracuj¹cego? Ani chle-ba, ani wypoczynku po ciê¿kiej pracy w jarzmie kapitalistów!!187 Lenin uSmiechn¹³ siê dobrotliwie, chocia¿ wydête wargi krzywi³y mu siê i drga³y. Towarzysze!  rzek³. ZrobiliScie rewolucjê i zwyciê¿yliScie, aby zbudowaæ raj, o któ-rym mówicie.¯eby budowaæ, trzeba napracowaæ siê, a nie gadaæ, nie gadaæ, co wy od trzechmiesiêcy robicie! Patrzê na was i mySlê: oto ci dobrzy ludzie i dzielni rewolucjoniSci wdra-pali siê na wysokie drzewo, usiedli na najwy¿szej ga³êzi, podziwiani przez ca³y Swiat, a tym-czasem dla zabawy sami r¹bi¹ ga³¹x, na której siê znajduj¹! Baczcie, abyScie nie runêliz wierzcho³ka drzewa i nie rozbili sobie ³bów.Któ¿ wtedy szczekaæ bêdzie?!Na sali rozleg³ siê g³oSmy Smiech.Lenin zrozumia³, ¿e ma ju¿ stronników w obecnych przy rozprawie Swiadkach, wiêcci¹gn¹³ dalej z uSmiechem zjadliwym: Nic siê nie robi wbrew waszej woli! Spe³niamy wasze nakazy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl