, Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy jednak nie było wystarczającej ilości podoficerów łącznikowych sił specjalnych i jeżeli mieli oni możliwość wyboru, zawsze woleli najszybciej - jak to było możliwe - powrócić do swoich zasadniczych działań.“Tunele były efektem strategii opartej na logice - wyjaśnił major Quot.- Najpierw były to schrony przeznaczone dla pojedynczych ludzi, potem dla rodzin.Każda rodzina była odpowiedzialna za swój odcinek tunelu.Potem poszczególne chaty przysiółka łączone były tunelami i wkrótce zaczęliśmy budować tunele łączące jeden przysiółek z drugim.Aż w końcu mieliśmy główne tunele komunikacyjne, tajne tunele, fałszywe tunele.Im bardziej Amerykanie starali się wyrzucić nas z naszej ziemi, tym głębiej się w nią wkopywaliśmy.Pod ziemią mieliśmy nawet drogowskazy, dzięki czemu obcy wiedzieli gdzie się znajdują, chociaż zapewnianie przybyszom [kadrze i partyzantom] przewodnika było obowiązkiem starszego wioski.Musiał zapewnić przewodników, którzy przeprowadziliby ich z jednego dystryktu do drugiego i następnie przekazali następnym”.W miarę jak następowała eskalacja wojny w Wietnamie, dystrykt Cu Chi i Żelazny Trójkąt w coraz większym stopniu zaczęły skupiać uwagę poirytowanych Amerykanów.Nie mogąc opanować tych terenów, musieli sięgnąć do jednego elementu, który zawsze był dla nich korzystny - możliwości położenia na określony teren ogromnej siły ognia.Przy pomocy lotniczych salw artyleryjskich, stosując środki wybuchowe, chemiczne defolianty, gaz CS - Amerykanie masakrowali powierzchnię, podczas gdy pod nią, czekały cierpliwie całe bataliony regionalnych i regularnych wojsk komunistycznych.Ziemia pękała, jęczała, i tu i ówdzie nie wytrzymywała ataków.Dżungla zmieniła się w zapyloną pustynię, całe wioski zniknęły, a ich mieszkańców przesiedlono.Ale fizyczna wytrzymałość tuneli została zachowana wystarczająco długo, by przetrwała w nich komunistyczna administracja cywilna i wojskowa, prowadząc w nich swoją działalność i udaremniając niemal wszystkie próby wyrzucenia jej stamtąd.Był to niezwykły tryumf prymitywizmu w dziesięcioleciu, w którym człowiek stanął na księżycu.6PRZEŻYĆ POD ZIEMIAZaledwie rok po zawarciu w Hanoi małżeństwa z Nguyen Thi Tan, kapitan Linh otrzymał rozkaz udania się na południe i objęcia dowództwa nad niedawno sformowanym 7 batalionem Viet Congu w Cu Chi.W domu zostawił syna Nguyen Hoa Yinha, jego żona spodziewała się dziecka, córki, którą miał zobaczyć dopiero, kiedy miała dziesięć lat.Gdy kapitan Linh wrócił do domu 6 czerwca 1975 roku, jego dzieci przez trzy dni nie pozwalały się dotknąć.“- Moja żona i ja traktowaliśmy nasze spotkanie jak nowe małżeństwo.Przez dziesięć lat nie utrzymywałem żadnych stosunków z innymi kobietami.Gdy spotkaliśmy się ponownie, żona powiedziała do mnie tylko: - Jaki jesteś szczupły.Wszyscy mieszkańcy naszej ulicy przychodzili przywitać mnie i moją żonę i nie mogłem niczego powiedzieć w obecności tego tłumu”.Jest najwyraźniej dumny ze swojej dziesięcioletniej służby - pięciu lat spędzonych pod ziemią - ale zarazem zbyt wrażliwy, by oddalić przeżyte koszmary.Na przykład, jeżeli rannych nie można było przetransportować do bezpiecznego szpitala na powierzchni, trzymano ich aż do wyzdrowienia w tunelach.“- Zazwyczaj błagali nas, żebyśmy ich dobili - powiedział Linh.- Krzyczeli, że chcą zobaczyć choć promyk światła i zaczerpnąć jeden i haust powietrza - nie świeżego powietrza - po prostu l powietrza.Ranni, których poczucie dyscypliny ulegało osłabieniu, a ciała i dusze cierpiały, woleli śmierć od leżenia pod ziemią.Nieprzyjemnie było ich słuchać.Nie i mogliśmy im nic zaproponować - ani śmierci, ani światła, ani dostatku powietrza”.Wietnamczycy rzadko okazują emocje.Jedynie od czasu do czasu po nieruchomych, beznamiętnych twarzach wieśniaków płynęły łzy, albo krzyczeli, widząc zniszczone domy lub martwych członków rodziny.Dla człowieka z Zachodu zadanie pytania: “- Jak naprawdę wygląda życie w tunelu?” - jest samo w sobie zakwestionowaniem wietnamskiego pojmowania przyjemności, bólu, wytrwałości, cierpienia, współudziału i samodyscypliny.Oczywiście istnieją punkty wspólne - ranny żołnierz błagający o śmierć, która jest jedynym wyzwoleniem od piekła pod ziemią - ale różnice i subtelności kulturowe czynią porównania trudnymi.Wietnamska kultura ma swoje korzenie na wsi, gdzie gromadzenie rzeczy materialnych jest postrzegane jako oznaka egoizmu, odmówienie przyjacielowi czy sąsiadowi prawa do równości.Nie jest to postawa polityczna, ale podobnie jak bliskie związki z ziemią, wynika ona z długiego, historycznego zastosowania mądrości ludowej, braku społecznej i fizycznej mobilności oraz pogodzenia się ze swoją rolą w życiu.Człowiekowi z Zachodu łatwiej jest próbować zrozumieć doświadczenia życia w tunelach w ich historycznym kontekście, jako ostatecznych konwulsji trwającej dziesięć tysięcy dni wojny o całkowite wyzwolenie się spod obcej dominacji.Jedynie przekonanie, że zwycięstwo komunistów jest nieuniknione chroniło ciało i umysł przed prawdziwymi koszmarami tunelowej egzystencji.Pytanie, kiedy nastąpi zwycięstwo, było czysto akademickie -może za kolejnych pięć lat, może za dziesięć, lub dwadzieścia.Ameryka była potęgą militarną budzącą lęk, należało więc być cierpliwym.Ale nie było żadnych wątpliwości, zadawanych w duchu pytań.Dla Azjatów, wychowanych na konfucjańskich poglądach, czas jest rzeką bez końca, wypływającą z bezustannie odnawiającego się źródła.Jest to coś, co należy cenić, ale ponieważ istnieje w tak nieograniczonej obfitości, trudno go zużyć zbyt wiele.Dla ludzi z Zachodu, czas jest zawsze cenny, natomiast człowiek Wschodu może szafować nim hojnie.Nawet kalendarze zachodnie są inne -mają punkty początkowe i końcowe przedstawione graficznie jako linearne symbole.Każda strona ma swój początek i koniec.Rok jest bardzo długim okresem.Z kolei kalendarz wschodni ma kształt koła, znaku, który nie ma początku ani końca - to kontinuum.Szybkie zwycięstwo jest wymysłem ludzi Zachodu.Godna uwagi wiara w komunistów wynikała nie tylko ' z przekonania, że ich sprawa jest słuszna, ale również z przekonania, że czas działa na ich korzyść.Musieli zrobić tylko jedno - nie przegrać.Dla tysięcy ludzi, którzy mieli w tunelach żyć i umierać, najważniejszą funkcją tych instalacji obronnych była i kontynuacja walki z wrogiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl