, Nienacki Zbigniew Dagome Iudex t.1 (SCAN dal 762) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozplątał trochę warkocza, którym osłaniał piersi, rozkruszył słomę i dopiero koło południa udało mu się wzbudzić płomień.Wtedy nazbierał suchych patyków i pod grubymi konarami rozpalił ognisko.Pożarł na wpół zwęgloną wronę, choć jej mięso było wstrętne, suche i gorzkie.Poczuł sytość i senność, ale nie poddał się słabości.Najpierw naciął gałęzi do ognia, potem kolczastej tarniny.Zasłonił nią wejście do wilczej nory i to spał, to czuwał pilnując ogniska.Tego dnia i w dni następne, kiedy zdołał nawet upolować sarnę i tak naprawdę nigdy już nie był głodny, pojął, że ogień jest święty, daje ciepło i daje strawę, a tym samym życie.Co rano, rozdmuchując żar ukryty w popiele, kłaniał się pierwszemu płomykowi, który zaczynał pożerać suchy badyl.Kochał swego obrońcę i żywiciela - Swaroga.A gdy którejś nocy podeszło pod jego drzewo stado wilków i usłyszał ich charkot i wycie, wziął do ręki płonącą gałąź i wyszedł z nią na śnieg.Zamachnął się płomieniem i wilki uciekły, a on śmiał się głośno gdyż znowu czuł się Spalem, którego broni bóg Swaróg.W kilka dni później śnieg zaczął topnieć, słońce pokazywało się coraz częściej i mocno grzało.Chłopiec zauważył, że od ciągłej sytości jego ramiona i uda zgrubiały od tłuszczu.Dokuczały mu tylko wszy i pchły, które w norze pozostały po wilczycy, a może też mieszkały w wełnianej chuście macochy.Chłopiec czochrał się bez przerwy, od drapania miał rany, które zaczynały ropieć.Dlatego pewnego ciepłego dnia rozebrał się do naga i całą odzież zaniósł do rzeki, nakrył ją kamieniem, aby utopić robactwo.Biegiem wrócił do swojej nory, bo choć już nadeszła wiosna, nocami jeszcze powracały mrozy.Rozpalił duży ogień i nagi grzał się przy nim, szczęśliwy, że nic go nie gryzie.W słoneczne południe wyskoczył nago po chrust.Przyniósł kilka gałęzi, połamał je i grzejąc plecy w blasku słońca kawałki drewna wrzucał w ogień przy wejściu do swojej nory.I wtedy jak gdyby ogromna chmura zasłoniła słońce.Obejrzał się przekonany, że nadchodzi pierwsza wiosenna burza.Lecz zamiast chmury ujrzał postać olbrzymiej kobiety w krótkiej spódnicy i o gołych długich nogach obutych w sandały.Była tak wielka, że jej głowa porośnięta jasnymi włosami zdawała się sięgać korony drzew w lesie.I była tak piękna, że krtań chłopca ścisnęła nieznana dotąd tęsknota oraz poczuł w sobie cudowne ciepło, które potem nauczył się nazywać miłością.- Jestem Zely - powiedziała, a głos jej zabrzmiał tak potężnie, że aż zerwały się ptaki z pobliskich drzew.- Nie mam imienia.Jestem synem Bozy - odrzekł śmiało chłopiec, nie bał się bowiem tej ogromnej kobiety.Pochyliła się ku niemu patrząc ciekawie.Nagle chwyciła go w swoje potężne dłonie, ale tak delikatnie, jak chwyta się rannego ptaka.Podniosła go wysoko aż do swoich oczu, przyjrzała się jego długim włosom, rysom twarzy.Później jeszcze wyżej go uniosła i obejrzała jego przyrodzenie, do którego na chwilę przylgnęła swoimi wargami.Chciał krzyknąć z przerażenia, bo przecież znał opowieści o olbrzymce Zely, że żywi się małymi chłopcami.Lecz ona go tylko pocałowała w członek i postawiła na ziemi.- To pewne, że jesteś synem mojego brata, Bozy - stwierdziła.- Masz bardzo jasne włosy, jego oczy i jego rysy twarzy.I to na dole też masz większe niż inni chłopcy twojego wzrostu.Dlaczego jednak jesteś nagi, brudny i podrapany? Co robisz w Czarnym Borze?Nawet gdy usiadła obok niego na ziemi, jej twarz górowała nad nim bardzo wysoko.Dopiero teraz zauważył, że miała z sobą maczugę trzy razy większą od niego.Drewno maczugi zawierało krzemienie i ostre kawałki żelaza.Chyba bardzo długo robiono tę broń, najpierw wybrano odpowiednio młodego buka, nabito w niego ostre krzemienie i kawałki żelaza, a następnie co najmniej dziesięć lat czekano aż miąższ drzewa obrośnie obce ciała i wtedy drzewo ścięto, obrobiono go tak, by dobrze tkwiło w dłoni.Maczugi Zemlinów były bardzo małe w porównaniu z maczugą Zely.Ile masz lat? - zapytała.- Teraz minęła moja ósma zima.- To dlaczego nie masz imienia?Opowiedział, co go spotkało, kiedy pokazał swoją siłę.A także o tym, że nie pozwolono mu mieszkać w domu z innymi, lecz żył w sianie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl