, McDevitt Jack Brzegi zapomnianego morza (SCAN 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Northern Queen Construction Company dostarczyła koparkę parową wraz z obsługą.Kierowca koparki miał pewne problemy z wjazdem na stronie zbocze góry, kiedy jednak stanął już na miejscu, maszyna natychmiast przystąpiła do pracy.- Jesteście panowie pewni, że nie zniszczycie tego przedmiotu? - upewnił się Max.- Będziemy ostrożni - odparł szef załogi, siwowłosy, krępy mężczyzna opatulony w gruby płaszcz.Max powiedział mu, że odkopywany obiekt to stary magazyn, w którym znajdują się prawdopodobnie cenne dzieła sztuki.- Oczywiście, musi pan zrozumieć, że my wykonamy tylko grubszą robotę - mówił dalej majster.- Potem zostanie jeszcze mnóstwo kopania, ale to już pańskie zmartwienie.Robotnicy oznaczyli teren prac za pomocą palików i sznurka, do którego przywiązane były kawałki białego materiału.Peggy Moore stała przed furgonetką, trzymając skrzyżowane ramiona na kurtce z symbolem drużyny Boston Red Sox (na dworze znów zrobiło się cieplej), kiedy obsługa koparki zajęła swe miejsce.Charli obserwował ich z traktora, który ustawił kilka jardów dalej.W furgonetce panowała napięta atmosfera.April zajęła pozycję przy głównym monitorze (zasada, zgodnie z którą ludzie spoza firmy „GeoTech” nie mogli przebywać w furgonetce, została już dawno zapomniana), skąd kierowała pracą koparki.Max znów tracił wiarę w sukces całego przedsięwzięcia i nabierał coraz większego przekonania, że odkopią jakiś zrujnowany silos albo zapomnianą indiańską wioskę.Marsjanie April znów wydawali mu się odlegli o setki lat świetlnych.Koparka podjechała do oznaczonego półkola i zatrzymała się tuż przy jego krawędzi.Mężczyzna w kabinie maszyny spojrzał na plan, porozmawiał ze swoim szefem przez walkie-talkie i podjechał jeszcze kilka jardów.Wielkie żelazne szczęki uniosły się, rozwarły i zatrzymały na sekundę.Potem wbiły się w ziemię, która zadrżała pod potężnym uderzeniem.Operator przesunął dźwignie.Zaciśnięte szczęki znów powędrowały do góry, gubiąc po drodze drobne kamyki i grudki, skierowały się na bok i zrzuciły pierwszą porcję ziemi.Potemwróciły na miejsce.Zgodnie z planem maszyna miała wykopać szeroki rów wokół oznaczonego półokręgu.Następnie do pracy przystępowali zebrani przez April ochotnicy, w większości okoliczni farmerzy, którzy nie mieli nic do roboty o tej porze roku.Z zachmurzonego nieba spadały pojedyncze płatki śniegu.Peggy Moore wyciągnęła z torby kamerę i filmowała pracę koparki.Ta kobieta miała głowę na karku.Max zdał sobie sprawę, że sam powinien był o tym pomyśleć.Być może po zakończeniu prac taka kaseta będzie warta majątek.Właściwie i tak wkrótce zamierzali zwołać konferencję prasową i ujawnić wszystko.Ile dni minie, nim media zorientują się, że na Johnson's Ridge trwają jakieś prace wykopaliskowe? Z drugiej jednak strony Max nie miał pojęcia, jak poprowadzić konferencję prasową.Co powinien im powiedzieć? Miałby się z pyszna, gdyby zamiast zapowiadanego statku kosmicznego odkopali stary magazyn.Przed zachodem słońca koparka zakończyła pracę.Szeroki na dwanaście i głęboki na trzydzieści stóp wykop, podobnie jak kanion, miał kształt podkowy i obejmował obszar nieco większy, niż zaobserwowany na monitorach radarowych obiekt.Wynajęci przez Maksa robotnicy zamocowali przy ścianach wykopu drabiny i przerzucili w kilku miejscach drewniane kładki.- Musicie być ostrożni - przestrzegał ich szef grupy.- Być może są tutaj jakieś jaskinie.Jeśli będziecie kopać dalej w pobliżu tych kładek, a pewnie będziecie, musicie zrobić jeszcze dodatkowe umocnienia.Proponuję, żebyście ściągnęli jakiegoś specjalistę, kogoś kto zna się na takiej robocie.- Dzięki - powiedziała April.- Będziemy uważać.Mężczyzna podał jej dokument do podpisania.April spojrzała nań, zaskoczona.- Tutaj wymienione są wszystkie zagrożenia i środki ostrożności - wyjaśnił robotnik.- Widzę, że to też poświadczenie wykonania zlecenia.- Tak, to też.April przeczytała szybko dokument i złożyła na nim swój podpis.Szef robotników dał jej kopię, którą April starannie złożyła i wsunęła do kieszeni.Koparka zawróciła i zaczęła oddalać się powoli od wykopu.Na hałdy wilgotnej ziemi padał coraz gęstszy śnieg.Siwowłosy mężczyzna z satysfakcją przyglądał się swojemu dziełu.- Dobrej nocy - powiedział wreszcie.- Uważajcie.Kiedy wszyscy robotnicy zniknęli już w ciemnościach, Max i April obeszli powoli wykop, oświetlając go latarkami.- Przed nami ogrom pracy - westchnął Max.April skinęła głową.- Mamy mnóstwo ludzi.10Studenci, sklepikarze, farmerzy, urzędnicy,Zwykli mężczyźni i zwykle kobiety,Poszli tam, by już na zawsze odmienić swe życie.Walter Asquith, „Brzegi zapomnianego morza”RANKIEM w GŁÓWNEJ SALI ratusza Fort Moxie zebrała się rzesza ochotników.Prasę reprezentował Jim Stuyvesant, szara eminencja miasteczka, edytor i wydawca tygodnika „Wiadomości z Fort Moxie”.Stuyyesant właściwie nie wiedział, co takiego mają odkopywać wszyscy ci ludzie, jednak w miasteczku, w którym życie toczyło się zawsze niezwykle powoli, był to materiał na pierwszą stronę.Dokładnie o ósmej April postukała w mikrofon, poczekała aż zgromadzony tłum ucichnie i podziękowała wszystkim za przybycie.- Nie wiemy zbyt wiele o tym obiekcie - mówiła.- Nie wiemy jak bardzo jest wytrzymały, nie wiemy też, ile jest wart.Proszę, uważajcie panowie, by niczego nie uszkodzić.Nie spieszymy się.- Stuyyesant, który był także własnym fotoreporterem, zrobił kilka zdjęć.- Jeśli znajdziecie cokolwiek, co nie jest ziemią ani kamieniem, proszę wezwijcie kogoś z nadzoru [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl