, Madeline Hunter 01 Zachwyca w czerwieni 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wątpliwe, byś tego doszedł.- Baryłki były znakowane.Zobaczę, co mi się uda wykryć.Niewiele tego, ale więcej, niż wiedziałemmiesiąc temu.- Nie chcę, byś się bawił w wywiadowcę ze względu na mnie.Wiem jednak, że właśnie dlatego tozrobisz.- Na początku tym się kierowałem, ale teraz mam też inne powody.Robię to dla Andersona.I,przyznaję, może też uda mi się dowieść, że Kelmsleigh był niewinny.- A jeśli nie był?- W takim razie już za to zapłacił i na tym sprawa się zakończy.- Oby.Powiedział to z nadzieją w głosie, ale nie tym smutnym, zgnębionym tonem, jaki zwykle pobrzmiewałw jego głosie.- Ostatnio twój nastrój się poprawił, Morganie.Nie toniesz już w głębokiej melancholii.- Robi się coraz cieplej i namówiłem Fenwooda, żeby popołudniami przenosił mnie pod okno.Nawetkilka minut świeżego powietrza poprawia mi, jak sądzę, zdrowie.- Wspaniale.Chciałem właśnie z tobą porozmawiać o twoim zdrowiu.Czy czujesz jakąś zmianę wnogach? - Nie.Oczywiście, że nie.- %7ładnej?- Czemu mnie o to pytasz?- Twój kręgosłup nie uległ złamaniu.Zawsze istnieje szansa, że.- Do licha, nie ma żadnej! Mówisz jak ten niemiecki szarlatan! - Głosił wprawdzie kontrowersyjne teorie, ale był znanym naukowcem.Poczekał, aż Morgan się uspokoi po wybuchu gniewu.- Audrianna kilka dni temu przyszła do ciebie.Siedziała na podłodze koło twojego fotela.- Była roztrzęsiona, bo dowiedziała się, że jedna z jej przyjaciółek nie jest osobą, za którą ją uważała.Musisz jej powiedzieć, żeby zerwała z tą dziewczyną.- Nie chodzi mi o powód jej wizyty.Powiedziała mi, że gdy siedziała przy tobie, pled na twoichnogach się poruszył.A to znaczy, że poruszyła się również noga pod nim.- Myli się.- Twarz brata znów stężała.- Nie wspomniała mi o tym ani słowem.Gdyby wspomniała, odrazu bym ją pozbawił złudzeń.- Powiedziała to mnie.Nie bądz na nią zły.A że lubi cię serdecznie i modli się, by to była prawda, nieulega złudzeniom.Czy widziałeś, żeby pled się poruszył? Znasz jakieś inne wytłumaczenie, o którymona nie wie?Brat patrzył na niego tak, jakby chciał go uderzyć.- Pytam raz jeszcze: Czułeś coś? Cokolwiek?- Nie.Niech cię diabli!- Sądzę, że kłamiesz.- Czemu miałbym okłamywać akurat ciebie?- Nie mnie.Siebie samego.I chyba wiem, dlaczego.- Schwycił fotel Morgana i zakręcił nim wkoło.- Co ty u diabła.- jęknął Morgan.Sebastian ściągnął z niego pled.- Nie mógłbyś teraz chodzić, nawet gdybyś całkowicie wyzdrowiał, a więc nawet najlżejsza zmianabyłaby prawie niedostrzegalna.Spróbuj jednak.- Ani myślę.Wynoś się stąd!- Spróbuj się ruszyć, do licha! Jeśli istnieje choćby najmniejsza szansa, musisz to zrobić. - Szansa? Nie istnieje żadna szansa, ty głupcze! Jałcie masz prawo, żeby wyrokować o tym, co muszęzrobić? Jestem przykuty do tego fotela.Po co mamy rozprawiać o moim przeklętym życiu?Sebastian podszedł do drzwi.- Fenwood, chodz tutaj! Fenwood zjawił się natychmiast.- Wyrzuć go za drzwi! - rozkazał Morgan, wskazując na brata.Fenwood spojrzał na Sebastiananieufnie.- Fenwood, moja żona mówi, że wyczuła u niego ruch nogi.Leciuteńki, prawie niedostrzegalny.Wezwij lekarza, żeby go zbadał.Zabierz też ten pled i oddaj mu dopiero wtedy, gdy zmarznie.Obserwuj jego nogi.Morgan był bliski apopleksji.- Nie zniosę tego!- Niech mnie diabli, jeśli ci na to pozwolę, skoro może istnieć choćby najmniejsza szansa, byś chodził!Schwycił za poręcze fotela i nachylił się nad Morganem.- Pozwolisz się lekarzom zbadać, a jeśli dadzą choć cień nadziei, będziesz o tę szansę walczył.Już ja oto zadbam!17Sebastian wjechał na teren Królewskich Młynów Prochowych w Waltham Abbey.Cztery lata temuulice były tu zapewne ludne, a kanały pełne barek przewożących surowce do wyrobu prochu i na-pełnione nim baryłki.Jednakże po zakończeniu wojny ta wydajna wytwórnia w hrabstwie Essexprodukowała tylko jedną dziesiątą wcześniejszej produkcji, a budynki i dziedzińce nie tętniły już ży-ciem. Proch wciąż tu jednak wytwarzano.Jedni robotnicy wsypywali siarkę do mieszarki, inni prażyliwęgiel.Dym wciąż się unosił znad budynku, gdzie dokonywano wytopu i sporządzano saletrępotasową.Bednarze formowali i ważyli baryłki.Robotnicy wykonujący najbardziej niebezpieczne prace krążyli wokół młyna.Wewnątrz niegostarannie zmieszane składniki mielono w rozdrabniarce.Z tyłu, za ceglaną ścianą, kręciło się wielkiekoło napędzane przez tutejszą młynówkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl