, Livingstone J B Morderstwo w British Museum 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmuszony jestem poznać trochę egiptologię, aby móc dowiedzieć się czegoś od mumii, która była świadkiem ostatnich chwil pani Mortimer.— Cóż za straszna tragedia.Egiptolog powrócił do swoich zajęć.Higgins wyciągnął z kieszeni anonimowy list, który zaprowadził Scotland Yard do nielegalnego klubu gier Agaty Lillby.Położył go ostrożnie na jednym z otwartych tomów.— Zechciałby pan uważnie przyjrzeć się temu dokumentowi, panie Tumberfast?— Dlaczego? Czy to ma jakiś związek ze mną?— W pewnej mierze.Wyjaśnię to panu, ale najpierw poproszę o pańską opinię.Taki specjalista w dziedzinie odszyfrowywania jak pan, może mi bardzo tutaj pomóc.Egiptolog potraktował anonim jak klasyczny papirus.Przyglądał mu się pod różnymi kątami, z lupą i bez, zmieniał oświetlenie, liczył litery.Na przeczytanie tekstu pozwolił sobie dopiero pod koniec badania technicznego.— Autorzy tego rodzaju listów są ludźmi zdecydowanie podłymi — powiedział.— Czy ten godny pogardy dokument rzeczywiście pozwolił panom posunąć śledztwo do przodu?— W pewnym sensie tak — odparł Higgins.— Jakie są pańskie konkluzje, panie Tumberfast?— Nic szczególnie ciekawego.Rzeczywiście, w lewym górnym rogu jest ślad oleju silnikowego, ale.— Popatrzył na Higginsa twardym spojrzeniem.— Czy pańskie pytanie o olej znaczyło.że podejrzewa mnie pan o autorstwo?— Proszę się nie przejmować, panie Tumberfast.Czy nie zauważył pan nic szczególnego w samych literach?— Od początku mnie zastanawiają.Nie pochodzą z gazety ani z popularnego czasopisma, są.tak, myślę, że znalazłem!Egiptolog skierował się w stronę półki, na której zgromadzone były roczniki „Journal of Egyptian Archeology”, słynnego brytyjskiego czasopisma poświęconego egiptologii.Gorączkowo przeglądał ostatni tom.— Niech pan sam spojrzy, inspektorze.to są litery z tego czasopisma.Dziwne.Znaczyłoby to, że ten anonimowy list został zredagowany przez egiptologa!Higgins złożył dokument i schował go do kieszeni.— Nie wyciągajmy pochopnych wniosków, panie Tumberfast.Zwłaszcza że i pan jest podejrzany o napisanie tego tekstu.— Ja? To niedorzeczność! Kto mnie o to posądza?— Panna Lillby, pokojówka Mortimerów.Po tej rewelacji zapadła chwila ciszy.Tumberfast zastygł w bezruchu.— Łączyło pana coś z panną Lillby, prawda, panie Tumberfast?— Tak.ale w jakim celu miałbym wysyłać taki list? Co znajduje się pod tym adresem na Carlisle Street?Higgins popatrzył egiptologowi prosto w oczy.— Naprawdę pan nie wie?— Absolutnie, inspektorze.— Czy nie jest panu znana pasja panny Lillby? Czy nie wiadomo panu, gdzie bywa w każdy wtorkowy wieczór?— Nie.Nigdy mi o tym nie mówiła.Higgins wertował opasłe tomiska.— Panna Lillby gra w Black Jacka.A pan nie, panie Tumberfast?— Niecierpię gier.Nie mam zielonego pojęcia ani o tej, ani o innych grach.Agata i ja darzyliśmy się pewną sympatią, to prawda.Nie było to jednak nic poważnego.Każde z nas prowadziło życie niezależne, bez żadnych planów na przyszłość.Spotykaliśmy się na ogół w sobotę, jej dzień wolny od pracy, jednak to od dawna skończone.Agata była zbyt impulsywna, zbyt zaborcza.Higgins delikatnie dotykał alabastrowej wazy, której matowa biel wyglądała jak podświetlona od wewnątrz.— Czy jest prawdą, że przyczyną rozstania z Agatą Lillby było pojawienie się pani Frances Mortimer?Eliot Tumberfast uśmiechnął się smutno.— Poznaję tutaj oszczerstwa Agaty, jej zazdrość.Nie, inspektorze, miałem po prostu dość jej nieznośnego charakteru.Nigdy nie ukrywałem głębokiego podziwu, jakim darzyłem Frances Mortimer, ale nigdy nie pozwoliłbym sobie wobec niej na brak szacunku.Daję słowo.— Łatwo mogę w to uwierzyć — odparł Higgins.— W przeciwnym wypadku, jak sądzę, reakcja sir Johna Arthura Mortimera byłaby jeszcze gwałtowniejsza.Co do dyskusji, którą odbył pan z nim w wieczór zabójstwa, podobno prawie doszło do bójki.Egiptolog manipulował przy skorupach.Jego palce, zbyt nerwowe, traciły zręczność.— Nie.Nie doszło do tego.Już panu mówiłem, że lord Mortimer jest strasznie uparty.Nie przyjmował nawet niepodważalnych dowodów, potwierdzających moją teorię.— Czy nie usiłował pan opuścić jego gabinetu?— Jeżeli próbuje pan coś sugerować, to musi pan wiedzieć, że się go nie boję — zaprotestował Tumberfast, zaciskając pięść, jakby chciał zamienić w proch niewidzialnego przeciwnika.— Będę się bronił do końca.Prawda i tak zwycięży.Higgins przykucnął.— Szuka pan czegoś, inspektorze?— Ciągle nie mogę zrozumieć, jak ta mumia mogła zniknąć i znowu się pojawić w tak tragicznym momencie.Chyba że przyjmę pańską teorię, panie Tumberfast.Miałem jednak okazję obejrzeć mumię w kostnicy i znalazłem ją w opłakanym stanie.Dlaczego ją tak maltretowano? Co się naprawdę wydarzyło? Oskarżać pana, egiptologa, o kradzież, to niepoważne.Ale kto? Ten lub ci, którzy ją ukradli, nie zdołali jej sprzedać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl