, Michelle R. Lovric Carnevale [2003] 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze nie nauczyłam się bać, jeszcze nie zadawałam sobiepytania: Kim jestem, że zasłużyłam sobie na twoją miłość? Jak długo zdołam jązachować? Ile jestem dla ciebie warta? Te wątpliwości miały dopiero nadejść, lęktowarzyszący pierwszym oznakom gasnącego uczucia był jeszcze przede mną,podobnie jak obserwowanie w trwożliwym napięciu sygnałów nadawanychw języku ciała, jak czarna rozpacz, gdy ręka kochanka nie zaciśnie się na mojej z takąsamą siłą i czułością jak zwykle.Nie zdawałam sobie sprawy, że moje szczęście jestzagrożone.Byłam szczęśliwa i nie wyobrażałam sobie, żeby mogło być inaczej.Niekiedy postępowaliśmy zgodnie z moim alibi: płynęliśmy na San Lazzaro,wyspę, na którą niegdyś zsyłano trędowatych oraz nieszczęśników podejrzewanycho to, że zarazili się tą straszną chorobą.W roku 1717 senat ofiarował wyspęniewielkiemu zakonowi ormiańskich mnichów, którzy uciekli ze swej ojczyznyprzed prześladowaniami otomańskich władców.W ciągu dwudziestu latprzedsiębiorczy mnisi zamienili wysepkę w przepiękne sanktuarium, całkowiciesamowystarczalne i z wielkimi nadziejami na przyszłość.Goście byli mile widzianizarówno w zacisznych klasztorach pełnych egzotycznych kwiatów, jak i w bibliotecezawierającej niezliczone dokumenty ocalałe z zawieruch, jakich często doświadczałakrótka, lecz gwałtowna historia ich narodu.Mnisi zajmowali się głównieposzukiwaniem i ratowaniem ormiańskich dokumentów.Utrzymywali swojącywilizację przy życiu, zachowując dla potomności jej słowa.Czasem odnoszę wrażenie, iż zjawialiśmy się na San Lazzaro po to, by zaznaćtamtejszej ciszy, żeby usłyszeć, jak oliwki spadają z drzew i lądują z miękkimpacnięciem na ziemi.W oddali widzieliśmy tarasy klasztorów, oleandry i cyprysy.Objęci, leżeliśmy w wysokiej trawie. Dobrze się tutaj czuję  oznajmił Casanova. Uwiecznij to miejsce, Cecilio.Proszę.Wyjął mi pędzel z kieszeni i delikatnie przesunął włosiem po moim pośladku.  Ale ja nie maluję pejzaży!  zaprotestowałam.Pędzel wciąż jednak wędrował po moim ciele.Chwyciłam go i posłużyłam się nimw celu zbadania zawartości pantalonów Casanovy.Nie musiałam długo czekać, żebyrumak znowu był gotowy do dzieła.Jak tylko zaspokoiliśmy naszą namiętność, przystąpiłam do malowania.Rozmawialiśmy o tym, co się stanie z naszym życiem.Oboje odczuwaliśmy równiebezkrytyczny entuzjazm.Dzieląca nas różnica wieku nic nie znaczyła.Casanova snułplany jeszcze ambitniejsze i bardziej skomplikowane od moich.Można było odnieśćwrażenie, jakby wciąż jeszcze roztaczały się przed nim nieograniczone możliwości,wiedział jednak również, jak wykorzystać zebrane do tej pory doświadczenia.Jużwtedy nosił się z zamiarem spisania pamiętników.Uważałam, że to doskonałypomysł.Wielokrotnie poddawałam się urokowi jego słów, nie wątpiłam więc, żez innymi będzie tak samo.Wiele troskliwej uwagi poświęcał moim ambicjom.Wiecznie upominał mnie,żebym bardziej przyłożyła się do nauki francuskiego. Staraj się wysławiać jak najbardziej elegancko, moja droga.Posługując siępłynnie tym językiem, będziesz mogła czuć się swobodnie w każdym towarzystwiena świecie.Ja na przykład spiszę wspomnienia po francusku, ponieważ Francuzipotrafią czytać.I będzie im wolno po nie sięgnąć.Wszyscy cywilizowani Włosi,Niemcy, nawet Anglicy mówią po francusku.Mieszkając w Londynie, całymimiesiącami nie posługiwałem się językiem angielskim.Francuski jest językiemsnobów, stanowi przepustkę do klubu bogaczy  tego samego, z którego będą sięrekrutować twoi klienci.Pamiętaj, że na stronach tytułowych wszystkich włoskichpowieści znajduje się nieprawdziwa informacja, że zostały one przetłumaczonez francuskiego  gdyby nie to, żadna gentildonna nie zechciałaby pokazać się z niąna balkonie! Twoje ulubione malarki Angelica Kauffmann i Rosalba Carriera  obiemówią płynnie po francusku.Postaraj się je naśladować.Angielski, chociaż wydajenam się taki nieokrzesany i barbarzyński, kiedyś również nabierze znaczenia.Totylko kwestia czasu. Wolałabym jednak spędzać czas na malowaniu.Kocham barwy, nie słowa.Pierwszą rzeczą, jaką namalowałam w nowej pracowni, była wielka tablicaz moimi ulubionymi barwami i wskazówkami dotyczącymi ich stosowania.Casanova przypomniał mi o niej i o wypisanych na niej słowach. Słowa to również barwy, najdroższa.Przynajmniej w twoich ustach, w tym, coty mówisz.Dlatego właśnie twoje obrazy zamieniają się w poezję.W poezję miłosną.Odczuwasz barwy, tak jak inni doświadczają emocji. JZYK BARWUltramaryna  królowa i kurtyzana błękitów, najszlachetniejszy i najbardziejwszechstronny odcień, pospolity i zarazem królewski.Kupować należy na wagę,zależnie od jakości, w szczególnych zaś przypadkach, kiedy barwa jest naprawdędoskonała, nawet na ziarenka.Najpiękniejsze błękity uzyskuje się ze zmielonegolapislazuli dostarczanego żaglowcami z Fenicji.Cieszące się największym wzięciemkurtyzany mają oczy właśnie tego koloru.Kobaltowy błękit  dama z wysokich kręgów burżuazji, chłodna i rzeczowa,niekiedy dążąca ku zieleni.Umiejętnie traktowana, pozwala nad sobą zapanować.W celu wzmocnienia intensywności należy dodać odrobinę ołowianego błękitu.Lazur  swoją przejrzystością i świetlistością potrafi oczarować nawet ptaki.Używa się go do malowania nieba jako tła w portretach ludzi szczęśliwych.Pruski błękit  waleczny i męski, ale zadziwiająco łatwo daje się ułagodzić zapomocą bieli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl