, Carmen Posadas Zaproszenie na morderstwo 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili okazało się, że wzmianka o  dwóch pieczeniach była błędem.Kretyńskimzbiegiem okoliczności tak właśnie nazywano tutaj kosmiczny przyrząd do ćwiczeń, o kilkametrów od nas, no i Sonia uparła się, że muszę go natychmiast wypróbować. Po prostu niemożesz tego przegapić.Niesamowicie skuteczny, a najlepsze jest to, że pracuje na dwóchpoziomach, głębokim i powierzchniowym.Chodz, wszystko ci pokażę  podniecała się,popychając mnie w kierunku tego narzędzia tortur z typowym dla sportowych neofitów,nieznoszącym sprzeciwu entuzjazmem, wobec którego opór jest z góry skazany naniepowodzenie.Do rozmowy mogłyśmy wrócić dopiero po kwadransie autentycznej udręki.Kwadransie? Nieprawda.To było niemal dwadzieścia minut mordowania się bez szansy nawymianę choćby paru słów.Kiedy tkwiłam uwięziona w  dwóch pieczeniach na jednym ogniu ,Sonia zasiadła do ergometru wioślarskiego, aby popracować nad swoim  i tak już doskonałym bicepsem i trójgłowym.To jej jednak nie wystarczyło.Gdy w moim urządzeniu wreszcie rozległsię zbawczy sygnał oznajmiający koniec ćwiczenia, uparła się, żeby pokazać mi to urządzenie zwiosłami, aby wzmocnić strukturę wewnętrzną mojego przedramienia. To nieposłuszny istrasznie wkurwiający fragment ciała  stwierdziła Sonia, dosłownie w ten sposób.Jakby mojeciało miało jakiś fragment, który nie jest wkurwiający, pomyślałam, ale nie było wyboru,musiałam się dostosować.Lepiej wywiesić białą flagę, bo ludzie mający hopla na punkciesportowego i zdrowego trybu życia nie rozumieją, że u niektórych wywołuje niepokój hasło menssana in corpore insepulto6 (podałam tak, jak lubię je przekręcać).Kiedy byłam już o włos od nabawienia się kontuzji mięśniowej, Sonia położyła miręcznik na szyi, jak wianek na głowie czy nawet laur zwycięstwa, i powiedziała:  Starczy,kochana, wydaje mi się, że obie zasłużyłyśmy na soczek ogórkowy, ja stawiam , i z uśmiechemruszyła w stronę bufetu.I niech Bóg ją za to wynagrodzi. O ile wyciągnięcie zwierzeń z Kardama wiązało się z koniecznością spożycia kawy zmlekiem, croissantów i innych produktów tuczących, to akurat podczas rozmowy z Sonią licznikkalorii pozostał na niskim poziomie: przyznaję się tylko do dwóch koktajlów, sojowego zkardamonem (nie taki paskudny, jak mogłam sądzić na podstawie składników) i ogórkowego zżeń-szeniem (nawet nie odważyłam się spróbować).Ale sukcesy odniosłam nie tylko na poludiety.Nie wiem, czy to z racji endorfin, feromonów (oj, jak się nazywa to paskudztwo opioidowewytwarzane w trakcie ćwiczeń fizycznych?) czy raczej przez poczucie koleżeństwa związanegoze wspólnym uprawianiem sportu, a może po prostu dzięki temu, że Sonia jest jedną z tych osób,które nie mają specjalnych oporów, w każdym razie już po kilku minutach w bufecie naszarozmowa krążyła wokół tematów, które interesowały mnie najbardziej. Tak, zdecydowanie  stwierdziła Sonia  to wielka szkoda, że tych kilka uroczych dnizakończyło się czymś tak potwornym.Wspaniały jacht, ciekawi goście, no i te kapitalne zgrywyOlivii z zabójstwem i udawaniem nieżywej.Tylko ona była w stanie stworzyć tak czadowąatmosferę.Tak powiedziała, a ja po raz kolejny musiałam zastanawiać się, czy mówiła poważnie,czy robiła mnie na szaro.Szczerze mówiąc, coraz trudniej było mi stwierdzić, co może kryć się wtej nieprzeciętnie ślicznej główce.Postanowiłam raz jeszcze uciec się do sposobu, który przyniósłtak dobre skutki w przypadku Kardama.Chodzi mi o atak przyczajony, o subtelne pociągnięcieza język, ale nie na temat wydarzeń z pokładu  Sparkling Cyanide widzianych z jejperspektywy, lecz w kwestii pozostałych pasażerów jachtu.Moim zdaniem to bardzo sprytnywybieg.Ludzie potrafią kłamać na temat własnych opinii, ale rzadko to robią, gdy chodzi opowtarzanie cudzych. Co pozostali myśleli o dowcipie Olivii?  Sonia powtórzyła moje pytanie, pijąc koktajlogórkowy. Chodzi ci o ten pierwszy dowcip, kiedy mówiła, że każdy z nas ma powód, żebywysłać ją na tamten świat, czy o ten drugi, jak zaczęła udawać, że faktycznie ją zabiliśmy? Mniebardziej podobał się ten wieczorny, szalenie pomysłowy.Ale mam wrażenie, że dla pozostałychto nie było takie całkiem spoko.Pamiętasz choćby, co się stało następnego dnia po śniadaniu? Tofaktycznie było całkiem dziwne.W tym miejscu przerwałam Soni i przypomniałam, że nie było mnie od śniadania dochwili odnalezienia ciała Olivii o piątej po południu. Nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak mi było hiperniedobrze, czyściło mnie że hej  wyjaśniłam, niezamierzenie przejmując od Sonii upodobanie do wyolbrzymień językowych.Czułam się megazle  podkreśliłam raz jeszcze. Upłynęły ponad cztery godziny, którespędziliście razem z nią, a ja o tym czasie nie wiem nic a nic.Streść mi, co się wydarzyło,powiedzmy, że możesz zacząć od tej historii po śniadaniu.Zdarzyło się coś ciekawego? Początkowo nie, sama nuda  stwierdziła Sonia, słodko wzruszając ramionami.Wiesz, jak mogą wyglądać takie poranki na jachcie: opalanie, kąpiel, mało konwersacji, każdyzajmuje się sobą, czyta albo rozmawia przez komórkę.Ale doskonale pamiętam, że na przykładmamcia była na Olivię wściekła za te wszystkie żarty i kilkakrotnie musiałam ją uspokajać, że tobez znaczenia i tylko po to, aby było dużo śmiechu.Cary stał po mojej stronie, tylko że onpróbował przekonać ją jakimś angielskim megamądrym przysłowiem, które brzmiało mniejwięcej tak:  na głupie pytania nie ma odpowiedzi.Mamcia odrzekła na to, że to zawsze byłohiszpańskie przysłowie.Poszła do swojej kajuty, trzaskając drzwiami, wcześniej jednak zdążyłaponarzekać, że wśród nas, młodych, relatywizm i uszczęśliwianie innych na siłę dochodzi już dopoziomu absurdu, że nic już nie ma znaczenia, a tak w ogóle to sami zobaczymy, do czego tomoże doprowadzić.Pózniej nie pojawiła się na pokładzie.Nawet obiad trzeba było podać jej dokajuty, pozostała tam aż do popołudnia, kiedy odbyła tę długą rozmowę z Olivią. Jaką rozmowę?  spytałam zaskoczona, bo przecież w trakcie policyjnego przesłuchanianie padło ani słowo o poobiednich rozmowach Olivii z innymi osobami.Jedyne, co zostałopowiedziane, to że kilkoro gości przez moment widziało ją tuż przed śmiercią, kiedy rozmawiałaprzez telefon.Nic więcej. Ależ moja droga  prychnęła Sonia, mieszając słomką swój koktajl ogórkowy (oznośnym smaku, muszę stwierdzić, znośniejszym, niż można by sądzić po warzywach wskładzie). Tamtego popołudnia nie tylko jedna osoba, ale wszyscy odbyli osobiste pogawędki ztwoją siostrą, ale sama rozumiesz, po co z tym zaraz lecieć do glin.Bardzo mnie zdziwiło, że Sonia użyła tego ostatniego słowa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl