,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zabawa w śniegu& Cóż za cudowny sposób na zakończenie jakże wspaniałegodnia.Do Szkocji przyjechali dziś rano.Lot jetem przebiegł bez problemu, i zniezbędnymi środkami uspokajającymi.A wcześniej, tuż przed wyjazdem, rodziceMari oznajmili, że spodziewają się dziecka, co bardzo ją ucieszyło.Nawet przyrzekłaim, że będzie nienagannie się zachowywać, żeby dać przykład młodemu pokoleniu.Duży model kuli śnieżnej Bowena uderzył ją w tyłek, prawie przewracając naziemię.Krzyknęła i spojrzała przez ramię.- Oto jak prawidłowo rzuca się kulą śnieżną wyjaśnił Bowenuśmiechając się, pokłonił się jej głęboko, po czym podszedł do niej.Teraz Bowen często się uśmiechał.I to czyniło go jeszcze przystojniejszym.Tak się z nim bawiąc, Mari doszła do wniosku, że jej szansa na dobicie doczterdziestki bez dania dziecka swojemu Lykanowi, była równa zeru.Dała się złapaći przewrócił ją w śnieg.- Nie skrzywdziłem Cię ? - Zapytał zwalając się obok niej i przetaczającsię na nią.- Nie, wcale.Chociaż Mari od trzech miesięcy była nieśmiertelna, to bez przerwy zadawał jej topytanie.Prawdopodobnie ciągle będzie ją o to pytał, a ona tylko jeszcze bardziejbędzie go kochała.- Więc, podoba Ci się tutaj?- Uwielbiam to miejsce!- Naprawdę? Nie mówisz tego tylko po to, żeby sprawić mi przyjemność?Ponieważ mogę&243Tłumaczenie: Lucyper_13 http://chomikuj.pl/Lucypher_13Korekta: Kamil_mlody /Pati/ http://chomikuj.pl/kamil_mlodyKresley Cole Urok Tłumaczenie: Lucyper_13- Chcę tu mieszkać przez połowę roku.Jeśli będą mnie potrzebować wsabacie, albo będę miała jakąś zewnętrzną misję to przeniosę się przezlustro.Drugą połowę roku spędzą w domu, który urządzili obok Andoain.Mari ciężkopracowała przez ostatnie sześć miesięcy, prowadząc sabat w Andoain z pomocąswoich rodziców, i sprzedając swoje czary na własny rachunek.Czy za każdym razem radziła sobie wspaniale? Nie.No, ale przynajmniej nadalpolecano jej usługi.- Oprócz jabłkowego sadu, który posadziłem tu w zeszłym roku,zainwestowałem również w ogromne lustro, przez które możemypodróżować powiedział Bowen.- Będziesz zabierała mnie ze sobą ,skoro jestem twoim chowańcem.Bardzo poważnie traktował rolę jako obrońcy czarownicy i towarzyszył jej wewszystkich misjach, narzekając, kiedy sugerowała, że dla niego bardziej byłaodpowiedzialnością niż czymkolwiek innym.- Dobry pomysł.- A co myślisz o prawdziwym śniegu?Stale jej tym dokuczał, ponieważ śnieg, który spadł w jej wymiarze tak naprawdębył sztuczny, jak ten używany na planie filmowym.- To jest piękne!- Tak, piękne powiedział patrząc na nią.- Wiedziałem, że śnieg będziedo Ciebie idealnie pasował.Nie mogę uwierzyć, że w końcu korzystamz mojego ulubionego sezonu w towarzystwie mojej ulubionej osoby.Wziął jej twarz w swoje dłonie i pochylił się, żeby pocałować ją rozkosznie.Kiedy objęła go za szyję i mocniej przycisnęła do siebie, jego pocałunek stał siębardziej naglący aż zadrżała pod nim.- Bowen& - szepnęła w jego usta.Odsunął się na bok.- Ach, poznaję ten ton.Myślę, że już czas położyć Cię do łóżka.Kiedy niecierpliwie skinęła głową, uśmiechnął się przebiegle.- Twój podstarzały wilkołak nadal niezle sobie radzi, co moja piękna?Ciężko dysząc również się uśmiechnęła.- Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, Lykanie!KONIEC244Tłumaczenie: Lucyper_13 http://chomikuj.pl/Lucypher_13Korekta: Kamil_mlody /Pati/ http://chomikuj.pl/kamil_mlody [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|