,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwilę to trwało, ale udało nam się powstrzymaćkrwawienie i naprawić szkody przerywa i czeka, aż te informacje do nas dotrą.Pax i Madison wyglądają na ogłuszonych. Naprawdę nie umarła? pyta zaszokowany Pax.Lekarz kiwa głową. Kiedy ją przywiezliście, jej serce nie biło.Ale przywróciliśmy ją do życia w ciągudwóch minut.Wszystko z nią będzie dobrze.Teraz chce się zobaczyć z panem.Tylko proszę nieprzedłużać wizyty.Powinna odpocząć.Pax natychmiast rusza w stronę drzwi, lecz po chwili przystaje i pyta: A dziecko? W jego oczach lśnią łzy.Doktor się uśmiecha. Zdrowa dziewczynka.Urodziła się parę tygodni za wcześnie, więc zostanie tu przezkilka dni.Ale nie ma powodów do obaw, synu.Gratulacje!Jego słowa w czarodziejski sposób zdejmują z tego pokoju powłokę strachu.Pax lekkosię uśmiecha i zmierza w stronę drzwi.Maddy pada mi w ramiona, po czym ze szlochem osuwa się na ziemię.Podnoszę ją i zaglądam jej w oczy. Powiedziałem ci, że wszystko będzie dobrze przypominam. Widzisz? Dotrzymujęobietnic.Wreszcie pozwala sobie na uśmiech. Dotrzymujesz mruczy. Tak się bałam, Gabe. Wiem mówię łagodnie.Przez kilka minut trzymam ją w ramionach, czekając, aż dojdzie do siebie.Wreszcieodgarnia włosy z twarzy, wstaje i zaczyna spacerować po poczekalni. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę siostrzenicę mówi wreszcie. Ciekawe, dokogo jest podobna. Cóż, ma dobre geny zauważam. Wyrośnie na piękność.Maddy znowu się osuwa, tym razem na moje kolana. Nie masz pojęcia, jak się bałam wyznaje cicho. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybymstraciła Milę. Wiem.Ale trzymałaś się świetnie, Maddy.Jestem z ciebie dumny.Lekko się uśmiecha. Powtarzałam sobie, że strach jest wyborem, ale tym razem nie bardzo to działało.Byłam zbyt przerażona.Odwzajemniam uśmiech. Myślę, że w tej sytuacji to było całkiem usprawiedliwione mówię jej. To wyglądałonaprawdę groznie.Ale wszystko będzie dobrze.Mila ma się dobrze.Dziecko ma się dobrze.Wszystko jest w porządku.Maddy się rozluznia i zastanawia się, jak dziecko wygląda i jak będzie miało na imię. Po prostu nie możesz się doczekać, kiedy jej kupisz malutkie buciki żartuję, próbującrozładować resztki napięcia. Och, nie mogę się doczekać! przyznaje. To będzie najlepiej ubrana dzidzia w całymstanie!Czekamy z niecierpliwością, kiedy Pax po nas przyjdzie.Gdy wreszcie przychodzi,Maddy prześciguje nas obu, tak jej się spieszy, żeby zobaczyć siostrę.Kiedy wchodzimy do jej sali, Maddy siedzi przy Mili, trzyma ją za rękę i opowiada jej,jak bardzo się baliśmy.Rozglądam się, ale nigdzie nie widzę dziecka.Pytająco patrzę na Madison. Urodziła się za wcześnie, więc wzięli ją na oddział dla noworodków wyjaśnia.Pielęgniarka może nam ją pokazać przez szybę.Mila jest blada i wyraznie zmęczona, ale ogólnie mówiąc, wygląda dobrze. Możecie teraz iść ją zobaczyć mówi znużonym głosem. Wiem, że nie możesz się jużdoczekać, Mad. Na pewno? dopytuje Pax. Możemy poczekać.Mila kiwa głową. Na pewno.Idz zobaczyć córkę.Znajdujemy oddział dla noworodków i wszyscy przyciskamy nosy do szyby.Kiedy pielęgniarka przysuwa inkubator bliżej okna, Maddy grucha w kierunkumaleństwa. To najpiękniejsza istotka, jaką w życiu widziałam oznajmia, chociaż mnie maławydaje się czerwona i pomarszczona. Jak jej dacie na imię?Pax zerka na Maddy. Madelyn Susanna Tate oznajmia z dumą. Po tobie i po mojej mamie.Maddy zastyga w bezruchu, tak jest zaskoczona. Dajecie jej imię po mnie? szepcze.Pax uśmiecha się od ucha do ucha. A mamy inny wybór? Pax to nie najlepsze imię dla dziewczynki.Maddy odwraca się w stronę dziecka i mówi przez szybę: Posłuchaj, malutka Mad.Ty i ja będziemy się trzymać razem.Kupię ci tyle par butów,że twój tata będzie musiał wybudować nowy dom, żeby je wszystkie pomieścić.Tak, wiem& Tobardzo dużo& Ale jesteś tego warta!Patrzę na Paxa i potrząsam głową. Wyrazy współczucia, stary.Ona prawdopodobnie wcale nie przesadza. Jestem tego świadomy wzdycha Pax. Ale nie szkodzi.Moje dziewczyny już mniesobie owinęły wokół palca.Jako stuprocentowy mężczyzna nie wstydzę się do tego przyznać.Słysząc te słowa, nie mogę się nie uśmiechnąć.Wcale mu się nie dziwię.Ja też mamswoją słabość.Znowu zerkam na Maddy i dochodzę do wniosku, że skoro już muszę miećsłabość, to dobrze, że jest taka piękna. Chodzmy się pożegnać z twoją siostrą, żeby mogła odpocząć sugeruję łagodnie.Możemy wrócić jutro.Jeśli chcesz, możemy nawet przynieść buciki dla Madelyn. Och, jasne, że chcę! mówi wesoło, po czym posyła małej całusa i wszyscy wracamydo pokoju Mili. Wpadniemy do ciebie jutro, siostrzyczko. Maddy całuje Milę w policzek. Już nigdymnie tak nie strasz dodaje surowo.Mila uśmiecha się łagodnym, zmęczonym uśmiechem świeżo upieczonej mamy iobiecuje, że nie będzie.Nigdy przenigdy.Tym akcentem kończymy wizytę i wychodzimy z pokoju.W drodze do domu biorę Madison za rękę. Wszystko w porządku? pytam. Dużo się dziś działo. Bardzo dużo przyznaje. Myślałam, że dostanę ataku serca.Najpierw było tyle krwi,a potem Mila zemdlała.Nie wiedziałam, co zrobić.Ale to, że cały czas byłeś ze mną w tejpoczekalni& Przetrwałam to tylko dzięki tobie, Gabe.Brak mi słów, kiedy to słyszę.Jestem pod wrażeniem siły, z jaką stawia czoła wszystkimprzeciwnościom w życiu.Pod wrażeniem zaufania, jakim mnie obdarza.Zatrzymuję samochód na podjezdzie i całuję ją w czoło. Jestem z ciebie dumny mówię cicho. Naprawdę.Uważasz, że ja jestem najsilniejsząosobą, jaką znasz, ale tak naprawdę to ty jesteś silna.Silniejsza od nas wszystkich.Przewraca oczami, ale nic nie mówi.Wchodzimy do domu.Jemy kolację pogrążeni we własnych myślach, a potem, nadal w milczeniu,odpoczywamy chwilę w salonie.Maddy opiera głowę na moich kolanach. Powinniśmy iść do domu Paxa i Mili i zmyć tę krew mówi. Pax na pewno zostaniedziś z Milą.Kiwam głową. Posprzątamy.Ale zajmiemy się tym jutro.Dzisiaj jesteś zmęczona.Zgadza się.Po chwili zaczyna drżeć z powodu zimna i ciężkich przeżyć, więc proponujęjej, żeby wzięła gorący prysznic.Spędza w łazience dobre pół godziny.Kiedy wreszcie wychodzi, podaję jej ręcznik i pomagam się nim owinąć.Wycieram ją iprzyciągam do siebie.Nadal niewiele mówi, a kiedy kładziemy się do łóżka, jest nawet jeszcze bardziejmilcząca. O co chodzi? pytam wreszcie, bo ta cisza mnie niepokoi.Wzdycha w ciemności [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|