, Jon Trace Tom Shaman 01 Spisek Wenecki 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Bardzo państwu współczuję.W milczeniu dziękują mu skinieniem i obejmują się mocno.Vito kładzie na stolikuwizytówkę z numerem telefonu i cicho wychodzi z salonu. CAPITOLO XXRok 666 przed ChrystusemAtmantaKiedy przybywa, Tecja jest zajęta krojeniem ziół przed chatą.Obserwuje, jak zsiada zwielkiego, białego konia, i rusza w jej stronę, prowadząc rumaka za uzdę.Przebiega ją zimnydreszcz.Nie sądziła, że przyjedzie po nią tak szybko.Widziała się z Pesną dopiero wczoraj.Larth klepie konia po łbie.- Przyjechałem, aby zabrać cię do złotnika Mamarcego.- To niewłaściwa chwila.- Tecja wskazuje dłonią chatę.- Muszę zająć się mężem.- Przyjechałem teraz i pojedziesz ze mną teraz.- Wyraz jego twarzy wyraznie mówi jej, żewszelka dyskusja jest bezcelowa.Tecja kiwa głową.- Muszę mu powiedzieć.Wezwać kogoś, kto się nim zaopiekuje, kiedy mnie nie będzie.Larth przechyla głowę w kierunku koryta dla koni.- Masz czas, dopóki go nie napoję.Ani chwili dłużej.Tecja znika w drzwiach chaty.Teukros śpi.Przyklęka przy posłaniu i dotyka jego twarzydłońmi.- Mężu - z początku mówi bardzo cicho, ale po chwili podnosi głos: - Teukrosie, słyszyszmnie, ukochany?Gładzi go po szorstkiej, nieogolonej twarzy.Wargi Teukrosa wreszcie poruszają się.Na chwilę otwiera powieki, ukazując zasnutemartwą białą mgłą oczy, w których niegdyś tańczyły iskry rozpalające wszystkie zmysłyTecji.Serce jej pęka, kiedy na niego patrzy.- Teukrosie, słyszysz mnie?Jej mąż uśmiecha się sennie.- Jestem ślepy, nie głuchy.Znowu zasnąłem.Odkąd straciłem wzrok, mój umysł zdaje sięczęściej uciekać w objęcia snu.- Sędzia Pesna znowu przysłał po mnie posłańca.Jest na zewnątrz.Muszę z nim jechać.Nie będzie mnie przez jakiś czas.Na twarzy Teukrosa pojawia się irytacja.- Po co? Sędzia dobrze wie, w jakim jestem stanie.Twoje umiejętności prędzej przydadzą się do budowy mojego grobu.- Nie mów tak! - W jej piersiach wzbiera panika.- To ty opowiedziałeś mu o moichrzezbach.Wczoraj powiedział mi, że się zastanowi.Przypuszczam, że dziś się zdecydował,dlatego przysłał po mnie.- Tecja stara się, by jej głos brzmiał przekonująco.- To dla naswielka szansa, Teukrosie.Jeśli sędzia będzie zadowolony, oboje na tym skorzystamy.Teukros milczy.Wraz ze wzrokiem utracił wszelką władzę nad sobą i innymi.Stał sięprzedmiotem przestawianym z miejsca na miejsce według życzenia.- Poproszę twoją matkę, żeby z tobą została.- Tecja ściska go za rękę.- Niedługo wrócę.%7łycz mi szczęścia.- Na do widzenia całuje go w czoło.Teukros wolałby, żeby pocałowała go w usta.Wolałby, żeby w ich świecie byli tylko onidwoje, mąż i żona, bez potwora rosnącego w jej łonie.Bez sekretów, o których tak trudnozapomnieć.- Niech szczęście uśmiechnie się do ciebie.Ale Tecja już tego nie słyszy.W drzwiach prawie wpada na Lartha, który najwyrazniejmiał zamiar wejść po nią do środka.Wymija go.- Muszę zobaczyć się z jego matką, potem pojedziemy - mówi przez ramię, nie ośmielającsię spojrzeć w oczy Oprawcy.Sprowokowanie Lartha oznacza bowiem ściągnięcie na siebie tak straszliwego gniewu, żeobawiają się go nawet najdzielniejsi ludzie w Atmancie.Tecja zbiera się w sobie, spodziewając się ryku wściekłości, ciosu pięścią albo butem, aleolbrzym najwyrazniej ten jeden raz zdołał powściągnąć temperament.Tecja się spieszy.Gdytylko słyszy od Larcji obietnicę, że ta przyjdzie zająć się synem, pędzi z powrotem do Lartha,zbierając w biegu szatę, tak aby nie zaplątała się w stare skórzane sandały.Jednocześnie starasię cały czas zakrywać uda, żeby przypadkiem nie rozbudzić pożądania Oprawcy.Larth wskakuje na konia i jedną ręką sadza ją za sobą.Po chwili olbrzymi rumak pędzi jużgalopem.Tecja musi przywrzeć do pleców Lartha, żeby nie zsunąć się z grzbietu.Gnają napółnoc wzdłuż przecinającej osadę drogi cardo, następnie skręcają w wiodącą ze wschodu nazachód drogę decumanus [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl