, Harry Potter II Komnata Tajemni 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przys³a³a mi.wyjca - odpowiedzia³ Roñ s³abym g³osem.- Lepiej go otwórz, Roñ - wyszepta³ Neville.- Jak nie otworzysz, bêdzie jeszcze gorzej.Kiedyœ babcia mi jednego przys³a³a, a jago nie otworzy³em i.- prze³kn¹³ g³oœno - to by³o straszne.Harry przeniós³ spojrzenie z ich zamar³ych twarzy na czerwon¹ kopertê.- Co to jest wyjec? - zapyta³.Ale Roñ wpatrywa³ siê jak zahipnotyzowany w kopertê, która zaczyna³a dymiæ w rogach.- Otwórz j¹ - nalega³ Neville.- Za parê minut bêdzie po wszystkim.Roñ trzês¹c¹ siê rêk¹ wyj¹³ kopertê z dzioba Errola i otworzy³ j¹.Neville zatka³ sobie uszy palcami.W sekundê póŸniej Harry zrozumia³ dlaczego.Przez chwilê pomyœla³, ¿e koperta rzeczywiœcie eksplodowa³a: Wielk¹ Salê wype³ni³ donoœny ryk, strz¹saj¹c kurz z sufitu.-.PO TYM, JAK UKRAD£EŒ SAMOCHÓD, WCALE BYM SIÊ NIE DZIWI£A, GDYBY CIÊ WYRZUCONO zE SZKO£Y, POCZEKAJ, A¯ SIÊ DO CIEBIE DOBIORÊ, NIE S¥DZÊ, ¯EBYŒ W OGÓLE POMYŒLA£, CO TWÓJ OJCIEC I JA PRZE¯YLIŒMY, KIEDY ZOBACZYLIŒMY, ¯E GO NIE MA.Wrzaski pani Weasley, ze sto razy g³oœniejsze ni¿ normalnie, sprawi³y, ¿e talerze i ³y¿ki na stole zagrzechota³y, a og³uszaj¹ce echo parê razy odbi³o jej s³owa od kamiennych œcian.Wszyscy rozgl¹dali siê, ¿eby zobaczyæ, kto dosta³ wyjca, a Roñ zapad³ siê w krzeœle tak g³êboko, ¿e widaæ by³o tylko jego purpurowe czo³o.-.DOSTALIŒMY WCZORAJ LIST OD DUMBLEDORE'A, MYŒLA£AM, ¿e TWÓJ OJCIEC UMRZE zE WSTYDU, CO Z CIEBIE WYROS£O, TY I HARRY MOGLIŒCIE PO£AMAÆ SOBIE KARKI.Harry od samego pocz¹tku oczekiwa³ z napiêciem, kiedy padnie jego imiê.Stara³ siê udawaæ, ¿e nie s³yszy tego okropnego zrzêdzenia, które sprawia³o, ¿e dudni³o mu w uszach.-.WSTRÊTNE I OBURZAJ¥CE, TWOJEGO OJCA CZEKA DOCHODZENIE W PRACY, TO WY£¥CZNIE TWOJA WINA I JEŒLI JESZCZE RAZ ZROBISZ COŒ NIE TAK, WRÓCISZ DO DOMU I KONIEC ZE SZKO£¥.Zapad³a g³ucha cisza.Czerwona koperta, która wypad³a Ronowi z rêki, wybuch³a p³omieniem i spali³a siê na popió³.Harry i Roñ siedzieli oniemiali, jakby przewali³a siê nad nimi wielka fala.Rozleg³o siê kilka œmiechów i stopniowo rozbrzmia³ zwyk³y œniadaniowy gwar.Hermiona zamknê³a Podró¿e z wampirami i spojrza³a na czubek g³owy Rona.- No có¿, Roñ, nie wiem, czego siê spodziewa³eœ, ale sam.- Tylko mi nie mów, ¿e sobie na to zas³u¿y³em - warkn¹³ Roñ.Harry odsun¹³ talerz z owsiank¹.Poczucie winy piek³o go w brzuchu jak ukrop.Pana Weasleya czeka w pracy dochodzenie.Po tym wszystkim, co pañstwo Weasleyowie zrobili dla niego w lecie.Nie mia³ jednak czasu, by to rozpamiêtywaæ, bo przy stole Gryfonów pojawi³a siê profesor McGonagall, rozdaj¹c plany zajêæ.Harry wzi¹³ swój i zobaczy³, ¿e po œniadaniu czekaj¹ ich dwie godziny zielarstwa razem z Puchonami.Harry, Roñ i Hermiona razem opuœcili zamek, przeszli miêdzy grz¹dkami z warzywami i skierowali siê do cieplarni, gdzie hodowano magiczne zio³a.Wyjêæ dokona³ przynajmniej jednej dobrej rzeczy: Hermiona uzna³a, ¿e zostali ju¿ nale¿ycie ukarani i przesta³a siê na nich boczyæ.Kiedy zbli¿yli siê do cieplarni, zobaczyli resztê klasy czekaj¹c¹ na zewn¹trz na profesor Sprout.Zaledwie do³¹czyli do wszystkich, pojawi³a siê w oddali, krocz¹c ku nim przez ³¹kê w towarzystwie Gilderoya Lockharta.Nios³a narêcze banda¿y, a Harry znowu poczu³ uk³ucie winy, kiedy spojrza³ z daleka na wierzbê bij¹c¹ i zobaczy³, ¿e kilkanaœcie ga³êzi wisi na temblakach.Profesor Sprout by³a nisk¹, przysadzist¹ czarownic¹ w po³atanej tiarze na rozwianych w³osach; jej szata by³a zwykle powalana ziemi¹, a na widok jej paznokci ciotka Petunia z pewnoœci¹ dosta³aby palpitacji.Natomiast Gilderoy Lockhart mia³ na sobie nieskaziteln¹ turkusow¹ szatê, a jego z³ote w³osy jaœnia³y z daleka pod nienagannie osadzon¹ turkusow¹ tiar¹ ze z³otym obramowaniem.- Witajcie, drodzy studenci! - zawo³a³ Lockhart, obrzucaj¹c ich promiennym spojrzeniem.- W³aœnie pokazywa³em profesor Sprout, jak zaj¹æ siê ranami tej biednej wierzby bij¹cej! Nie chcê, oczywiœcie, abyœcie pomyœleli, ¿e na zio³olecznictwie znam siê lepiej od niej! Tak siê po prostu zdarzy³o, ¿e podczas moich podró¿y spotka³em kilka tych egzotycznych drzew.- Dzisiaj cieplarnia numer trzy, moi kochani! - oznajmi³a profesor Sprout, która sprawia³a wra¿enie trochê niezadowolonej.Rozleg³ siê szmer zaciekawienia.Do tej pory pracowali tylko w cieplarni numer jeden, a wiedzieli, ¿e w trzeciej jest o wiele wiêcej ciekawych i niebezpiecznych roœlin.Profesor Sprout wyjê³a zza pasa wielki klucz i otworzy³a drzwi.Harry poczu³ siln¹ woñ wilgotnej ziemi i nawozu zmieszan¹ z ciê¿kim zapachem jakichœ olbrzymich kwiatów wielkoœci parasoli, zwieszaj¹cych siê z sufitu.Ju¿ mia³ wejœæ do œrodka za Ronem i Hermion¹, kiedy Lockhart z³apa³ go za ramiê.- Harry! Chcia³bym zamieniæ z tob¹ s³ówko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl