,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kto ci to powiedział?Uśmiechnęła się z ogromną ulgą. A więc nie jesteście razem? Nie! Mówię ci, że nie. I nie myśli pan, że jestem brzydka? Brzydka? Ale co ty mówisz, Nolu.Jesteś taka piękna. Naprawdę? A ja byłam taka smutna& Myślałam, że pan już mnie nie chce.Chciałamsię nawet rzucić przez okno. Nie powinnaś mówić takich rzeczy. To niech mi pan jeszcze raz powie, że jestem ładna& Uważam, że jesteś bardzo ładna.%7łałuję, że sprawiłem ci taki ból.Znów się uśmiechnęła.Cała ta historia była więc tylko zwykłym nieporozumieniem!Kochał ją.Kochali się! Nie mówmy już o tym szepnęła. Niech mnie pan przytuli& Jest pan takibłyskotliwy, taki przystojny i taki elegancki. Nie mogę, Nolu& Dlaczego? Gdyby pan myślał, że jestem naprawdę piękna, toby mnie pan nie odtrącał! Uważam, że jesteś bardzo piękna.Ale jeszcze jesteś dzieckiem. Nie jestem już dzieckiem! Nolu& My nie możemy być razem. Czemu jest pan dla mnie tak niedobry? Nie chcę pana znać! Nolu, ja& Niech mnie pan zostawi w spokoju! Proszę mnie zostawić i niech pan się już więcej domnie nie odzywa.Niech pan się już do mnie nie odzywa, bo powiem wszystkim, że jest panzboczeńcem.No już, niech pan idzie do swojej ukochanej! To ona mi powiedziała, że jesteścierazem.Wiem wszystko! Harry, wiem wszystko i nienawidzę pana! Niech pan stąd idzie! Niechpan idzie precz!Odepchnęła go, zbiegła po schodach i wybiegła z kina.Oszołomiony Harry wrócił nasalę.Otwierając drzwi, wpadł na pastora Kellergana. Dzień dobry, panie Quebert. Pastorze! Szukam córki, nie widział jej pan? Prosiłem, żeby zajęła nam miejsca, ale tak jakbyzniknęła. Ja& Wydaje mi się, że przed chwilą wyszła. Wyszła? Jak to? Przecież zaraz zaczyna się film.f&Po filmie pojechali na pizzę do Montburry.W drodze powrotnej do Aurory Jennypromieniała; to był cudowny wieczór.Chciała tak spędzać wszystkie wieczory i całe życie z tymmężczyzną. Harry, nie chcę, żebyś mnie od razu odwoził powiedziała błagalnym tonem. Byłotak wspaniale& Tak chciałabym przedłużyć jeszcze ten wieczór.Moglibyśmy pójść na plażę. Na plażę? Dlaczego na plażę? zapytał. Bo to takie romantyczne! Zatrzymaj się przy Grand Beach, tam nigdy nikogo nie ma.Moglibyśmy poflirtować jak studenci, położyć się na masce samochodu.Popatrzeć na gwiazdyi cieszyć się nocą.Proszę&Chciał odmówić, lecz nalegała.Zaproponował więc las zamiast plaży; plaża byłazastrzeżona dla Noli.Zaparkował przy Side Creek Lane, a kiedy wyłączył silnik, Jenny rzuciłasię na niego, całując go łapczywie.Trzymała jego głowę i dusiła językiem, nie pytając wcaleo zgodę.Jej ręce dotykały go wszędzie i wydawała z siebie obrzydliwe jęki.W ciasnym wnętrzusamochodu weszła na niego; poczuł, jak jej twarde piersi dotykają jego torsu.Była pięknąkobietą, byłaby na pewno wzorową żoną i zresztą niczego więcej nie pragnęła.Poślubiłby ją bezwahania choćby następnego dnia; kobieta taka jak Jenny była marzeniem wielu mężczyzn.Ale całe jego serce wypełniało tylko jedno imię: N-O-L-A. Harry odezwała się. To na ciebie całe życie czekałam. Dziękuję. Jesteś ze mną szczęśliwy?Nie odpowiedział, tylko łagodnie ją od siebie odsunął. Powinniśmy już wracać, Jenny.Nie wiedziałem, że jest aż tak pózno.Samochód ruszył z miejsca i jechali już w stronę Aurory.Kiedy zostawił ją przed domem, nie zauważył, że płacze.Dlaczego jej nie odpowiedział?Czy jej nie kocha? Dlaczego czuje się taka samotna? A przecież nie chciała aż tak wiele: marzyłatylko o miłym mężczyznie, który by ją kochał i chronił, kupowałby jej od czasu do czasu kwiatyi zabierał na kolację.Nawet na hot dogi, gdyby nie miał za dużo pieniędzy.Dla samej radościbycia razem.Tak naprawdę co ją obchodziło Hollywood, gdyby znalazła kogoś, kogo kochałabyi kto także by ją kochał.Siedząc na tarasie, patrzyła, jak czarny chevrolet znika w ciemnościach,a po chwili wybuchnęła płaczem.Ukryła twarz w dłoniach, żeby rodzice jej nie usłyszeli,a zwłaszcza matka, której nie miała najmniejszej ochoty się spowiadać.Zaczeka, aż światło napiętrze zgaśnie, i dopiero wtedy wróci do domu.Nagle usłyszała warkot silnika i podniosłagłowę, pełna nadziei, że to może Harry wraca, aby ją objąć, przytulić i pocieszyć.Ale to tylkosamochód policyjny, który zatrzymał się pod jej domem.Rozpoznała Travisa Dawna, którypatrolując miasto, przypadkiem podjechał przed dom Quinnów. Jenny? Wszystko w porządku? zapytał przez otwarte okno.Wzruszyła tylko ramionami.Wyłączył silnik i otworzył drzwi.Zanim wysiadł z pojazdu,rozłożył kawałek papieru starannie złożony w kieszeni i szybko przeczytał te słowa:Ja: Cześć, Jenny, w porządku?Ona: Cześć, Travis! Co nowego?Ja: Przejeżdżałem tutaj całkiemprzypadkiem.Jesteś zachwycająca.Wyglądasz wspaniale.Zwietnie wyglądasz.Zastanawianiemsię, czy umówiłaś się już z kimś na letni bal.I pomyślałem sobie, że moglibyśmy pójść razem. IMPROWIZOWA Zaproponować jej spacer albo shake a, albo jedno i drugie.Podszedł i usiadł obok niej na tarasie. Ale co się stało? zaniepokoił się. Nic powiedziała Jenny, ocierając łzy. Jak to, nic? Przecież widzę, że płaczesz. Ktoś mnie zranił. Co?! Kto taki?! Powiedz mi tylko kto! Mnie możesz wszystko powiedzieć& Już ja sięz nim porachuję, zobaczysz!Uśmiechnęła się smutno i położyła głowę na jego ramieniu. To nie ma znaczenia.Ale dziękuję ci, Travis, jesteś miłym gościem.Cieszę się, że sięzjawiłeś.Odważył się ją objąć i pocieszyć, kładąc jej rękę na ramieniu. Wiesz odezwała się znowu Jenny. Dostałam list od Emily Cunningham, tej, z którąchodziliśmy razem do liceum.Mieszka teraz w Nowym Jorku.Znalazła ciekawą pracę i jestw ciąży z pierwszym dzieckiem.Czasami dociera do mnie, że wszyscy stąd wyjechali.Wszyscypoza mną.I tobą.Dlaczego właściwie zostaliśmy w Aurorze, Travisie? Nie wiem.To zależy& No, ale na przykład ty& dlaczego zostałeś? Chciałem być blisko kogoś, kogo bardzo lubię. Kto to? Znam ją? No bo& no właśnie.Wiesz co, Jenny, chciałem& Chciałem cię zapytać& W każdymrazie gdybyś chciała& Chodzi o&Zcisnął mocniej kartkę w kieszeni i próbował zachować spokój.Chciał jej zaproponować,żeby poszła z nim na bal.W końcu przecież to nie takie trudne.Jednak w tym momencie drzwido domu otworzyły się z hukiem.To była Tamara w szlafroku i z wałkami na głowie. Jenny, kochanie? Co ty tu robisz na dworze? Tak mi się właśnie wydawało, że słyszęjakieś głosy& Ooo, ależ to nasz miły Travis.Jak się masz, mój chłopcze? Dobry wieczór, pani Quinn. Jenny, dobrze, że jesteś.Możesz przyjść mi pomóc? Muszę to sobie pościągać z głowy,a twój ojciec kompletnie nie umie tego zrobić.Można by pomyśleć, że Stwórca przykleił mu nogizamiast rąk.Jenny wstała i pomachała Travisowi ręką; zniknęła w domu, a on przez dłuższą chwilęsiedział jeszcze sam na tarasie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|