, Kaminski Ireneusz Godwin Diabelska ballada 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I leży tam dopóty, dopóki go nie podniesie kolejne pokolenie nieskazitelnych.- Przesada.- Oby nie musiał się pan przekonywać na własnej skórze.Aleją kroczyła zamaszystym krokiem niewiasta w średnim wieku.Jej rozłożysta żółta spódnica na tle zieleni wyglądała jak odwrócony kielich tulipana.Kremową bluzkę ozdabiał pokaźny krzyż, dyndający na łańcuszku, blond włosy podtrzymywała przepaska haftowana w krzyżowy wzór.Przed ławką wyhamowała gwałtownie aż wzbił się kurz spod obcasów.Prychnęła.w stronę Śliwy:- Bezbożnik! Świętokradca!- Śliczna jesteś, panienko, kiedy się gniewasz - powiedział łagodnie Artysta.- Dwulicowiec! Artycha od siedmiu boleści.Maluje w kościele, a zadaje się z komuchem.Pfuj! - splunęła i odmaszerowała elastycznie.- Niczego sobie babka - skomentował malarz - zgrabna, biuścik wydaje się apetyczny, a sempiterną kręci jak Lolo-brygida.Któż to?- Dentystka Róża, nawiedzona.Specjalność: leżenie krzyżem przed ołtarzem.W wolnych chwilach rwie zęby.- Stara panna, jeśli się nie mylę?- Tak.- To tłumaczy zaburzenia charakterologiczne.Wiadomo, że koło trzydziestki cnota rzuca się na mózg.Ilu mieszkańców liczą Trzydęby?- Pięć tysięcy.- Z tego, statystycznie rzecz biorąc, połowę stanowią mężczyźni.Odliczmy starców i dzieci a otrzymamy co najmniej tysiąc chłopa.Zagadka: z całego pułku samców żaden ochoczo Róży nie przerżnął? Wstyd dla sympatycznego miasteczka.Czyżby los chciał, żebym ja, przybysz z obcych stron, uwolnił nieszczęsną od jarzma?Nie było to pytanie retoryczne, co miało się okazać dwa tygodnie później.Nadeszła upalna niedziela i przyjaciele spotkali się na plaży, zagospodarowanej staraniem burmistrza Żorasa.W kilku stoiskach można tu nabyć pieczone kurczaki, smażone ryby, lody i napoje chłodzące; czynny jest także kiosk z prasą i wypożyczalnia kajaków.Jezioro średniej wielkości, otoczone z trzech stron lasem, wodę ma czystą, nic więc dziwnego, że mieszkańcy spędzają tutaj wolny czas.Rozebrawszy się Śliwa, Rak, Benjamin i Ateusz Pokorny oddali się kąpielom słonecznym.Panowała obezwładniająca cisza, tylko z oddali dobiegał śmiech dzieciarni, baraszkującej w mokrym żywiole.Nieco później zjawił się także ojciec Hiacynt.Habit ściągnął w odległych zaroślach i niósł pod pachą.Wiedział, że pojawienie się sukienki duchownej wzbudzi zbędne zainteresowanie gawiedzi a tego wolał uniknąć.Kroczył statecznie w poszukiwaniu wygodnego legowiska; piasek wciskał się w sandały, najpierw przystawał by wytrząsnąć intruza a potem dał za wygraną i boso, w niebieskich kąpielówkach, zbliżył się do leżących.- Co widzą oczy moje? Komuna we wzmocnionym składzie.Można rozłożyć się opodal?Rudzielec, który zaczynał już drzemać, otwarł jedno oko i mruknął:- Tylko mnicha tu brakowało.- Gorycz cię gnębi, bracie - odparł zakonnik moszcząc się w grajdole - a to szkodzi na wątrobę.Wobec nieszczęść, którymi nas Bóg doświadcza, powinniśmy zachowywać rozsądny dystans.Ludowe przysłowie powiada, że nie ma złego, co by na dobre nie wyszło; tkwi w nim życiowa mądrość.Weźmy na przykład niewierność małżonki.- To moja sprawa! - żachnął się Benjamin.- Mylisz się, Pelagia sieje zgorszenie, co czyni twą troskę sprawą publiczną.Zwłaszcza, że powołuje się na sakrament ślubu kościelnego, by czynić zło za parawanem małżeństwa, które przecież w świetle prawa kanonicznego zostało przez nią rozbite.Cudzołóstwo jest ciężkim grzechem.- Mogę uzyskać rozwód? - poderwał się rudzielec a oblicze promieniało mu nadzieją.- I wyrzucić babę na zbity pysk? Zamieniła mieszkanie w burdel.- Możesz poczynić stosowne starania, bracie, przy mej skromnej pomocy.Borykasz się, nie ty jeden, z odwiecznym problemem.- Mistrz Rabelaiś - wtrącił nauczyciel - w tej materii był optymistą.Powiada: Jeśli będziesz rogaczem, śliczniuchna twoja żona, ergo: uprzejmą dla cię będzie ona, ergo: będziesz miał wielu przyjaciół, ergo będziesz zbawiony.Tylko ci to na lepsze wyjdzie, grzeszniku.- Mnie nie dotyczy - posmutniał Benjamin - uprzejmości w Pelagii za grosz, a przyjaciół, poza wami, nie mam.- Pozostaje ci wiara w zbawienie.- Dzięki za pociechę, belfrze.- Zadziwiające, zważcie panowie, jak trafne są pewne sentencje, wymyślone przez francuskich filozofów - mówił zakonnik.- Oto Montaigne: Próżno wspinać się na szczudła, na nich także trzeba chodzić własnymi nogami.Na najwyższym tronie świata i tak przy siąść musimy własnym zadkiem.Albo: Nikt nie jest wolny od mówienia bredni; źle jest jedynie mówić je z wysiłkiem.La Rochefaucauld, zresztą mój ulubiony autor z epoki Oświecenia: Powaga jest obrządkiem ciała, wymyślonym dla ukrycia braków ducha.Zawsze mamy dość siły, by znieść cudze nieszczęścia.Z prawdziwą miłością jest jak z pojawianiem się duchów - wszyscy o nich mówią, lecz nikt ich nie widział - Nie ma cnotliwych kobiet, które nie byłyby znudzone tym rzemiosłem.- Urocze lecz abstrakcyjne - przyznał Ateusz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl