, Hałas Agnieszka Teatr Węży 01 Dwie karty 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wojna z Wrogiem trwała przez wiele długich lat i obróciła materialny świat wruinę.%7ładen z dziewięciu bogów nie wyszedł z walk bez szwanku.Haran, najpotęż-niejszy i najmądrzejszy ze wszystkich, stracił oko.Eresh został obryzgany jadem Wro-ga, przez co połowa jego ciała na zawsze stała się sina i martwa.Araya, Pani Zwiatła,straciła wszystkie swoje dzieci.Wszystkie anioły, które powołał do życia jej śpiew,umarły zatrute ciemnością Wroga.Aono Leleyi, patronki matek, stało się jałowe.Jej jedyny syn, Proserpis, opie-kun lasów i pól, został tak ciężko ranny, że odtąd na trzecią część każdego roku musiałzstępować do podziemnego świata, aby Eresh, który jest mistrzem uzdrawiania,uwolnił go od bólu.Dlatego na jesieni liście opadają z drzew i przyroda zamiera  takjuż pozostało, choć Proserpis odszedł z tego świata razem z innymi bogami.Bystrooka Merauke, która wcześniej była najweselsza spośród nieśmiertelnych,już nie potrafiła się śmiać.Ilmar został okulawiony i oszpecony, i odtąd wiódł żywotpustelnika w swej kuzni, tylko w otoczeniu golemów.Sabel, władca snów, zaczął cier-pieć na napady melancholii i szaleństwa, z których mógł go uleczyć jedynie śpiew jegosiostry Tanayi, przez magów nazywanej Tanathe.I ona, najcichsza i najłagodniejszaspośród bogów, ucierpiała również.Straciła boską jasność, po której zawsze rozpo-znawano nieśmiertelnych.Jej skóra i włosy stały się teraz szare jak popiół.Ona jako jedyna nie brała udziału w ostatniej wielkiej bitwie.Obserwowaławalczących z oddali.Ale pózniej, kiedy już wszystko było skończone, Tanaya przezcałą długą noc chodziła pomiędzy ciałami poległych, uwalniając ich dusze, które ula-tywały w postaci białych gołębi.Na koniec podeszła również do Wroga, który spoczywał jak góra pośród jezioracuchnącej, trującej posoki.Ani Haran, ani Eresh, ani nikt z pozostałych nie odważył się zaprotestować, kiedy Tanaya pochyliła się nad martwym potworem i pocałowałago w czoło.Wśród ciszy pozostali bogowie ujrzeli, że znad zwłok Wroga podniósł siępiękny, czarny łabędz.Rozpostarł skrzydła i wzbił się w niebo, odlatując do krain po-nad gwiazdami.Gorczyca umilkła. Co to znaczy?  przemówił cicho Krzyczący. Wężu, ja tylko opowiedziałam ci historię.Jeśli na własny użytek chcesz dopi-sać do niej morał, zrób to, ale nie pytaj mnie o zdanie.Nie jestem zwolenniczką mora-łów.Zrobiła pauzę, ale żmij milczał, więc kontynuowała. Dobrze, że cię spotkałam, bo mam do ciebie sprawę.Trzeba zabezpieczyćkryptę pochówkową pod naszym wzgórzem.Sklepienie się zawaliło, zrobiło się zapa-dlisko i umarli wychodzą nocą na powierzchnię.%7łeby ich tego oduczyć, potrzeba ko-goś silniejszego niż stara Gorczyca.* * *Dzień był pochmurny, więc Krzyczący mógł bez przeszkód wyjść na powierzch-nię.Miał zresztą wrażenie, że słońce przeszkadza mu już mniej niż kilka miesięcywcześniej.Może to kwestia oswojenia się z darem.Z ksiąg wiedział tylko tyle, żeuboczne skutki czerni mogą być rozmaite w zależności od osoby.Zapadlisko znajdowało się na podwórzu za domostwem Scypuła.Nie było roz-ległe  ot, jama w ziemi, ukryta wśród pokrzyw.Ale zaburzenie aury wyczuwało się zdaleka. To przez te deszcze w ubiegłym miesiącu  stwierdził starosta odmieńców,chudy stwór porośnięty rudym jak u lisa futrem.Zalatywało od niego też jak z hodowlilisów. Ostrożnie, patrzcie pod nogi.Ziemia cały czas się osuwa.Podeszli w pobliże dziury, brodząc po kolana w chwastach.Krzyczący ukląkł,żeby zajrzeć w ciemny otwór.Przeszedł go lekki dreszcz.Czuł ich.Tak blisko, nawet w biały dzień.Obserwowali go.Mimo woli dotknął ukrytej w rękawie rękojeści sztyletu. Umarli wyrządzili wam już jakąś krzywdę? Sprowadzili na kogoś chorobę,zniszczyli coś? Nic mi o tym nie wiadomo.Tylko się snują i szepczą, jak to oni. Scypuł po- drapał się po głowie. A prawda, Auska się skarży, że coś jej dusi kury. %7ładen dzieciak nie dostał ostatnio padaczki? Nie. Odmieniec przestąpił z nogi na nogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl