, Glen Cook Biala Roza (4) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do diabła, człowieku, nie możesz uczynić życia łatwiejszym dla nas obu?Upiaszczony roześmiał się.— Masz szczęście.Wkrótce wysyłają mnie na emeryturę.Bomanz opuścił grabie, przyglądając się Strażnikowi.Upia­szczony wydzielał kwaśny odór bólu.— Naprawdę? Przykro mi — powiedział Bomanz.— No chyba! Mój zastępca może być wystarczająco spryt­ny, by cię złapać.— Daj spokój.Chcesz wiedzieć, co robię? Ustalam, którędy zeszli rycerze TelleKurre.Tokar chce okazalszych przed­miotów.Najlepsze, co mogę zrobić, to iść tam i dać ci pretekst do powieszenia mnie.Podaj mi różdżkę.— Rabowanie pagórków, co? — zapytał, podając żądany instrument.— Tokar to zasugerował?Lodowate igły wbiły się w grzbiet Bomanza.To było coś więcej niż przypadkowe pytanie.— Musimy to ciągle robić? Czy nie znamy się wystarczająco długo, by przestać bawić się w kotka i myszkę?— Ale ja to lubię, Bo.— Upiaszczony zaprowadził go do zarośniętego pagórka.— Trzeba będzie go oczyścić.Już więcej nie mogło tego wyrosnąć.Nie dość ludzi, nie dość pieniędzy.— Mógłbyś to powyrywać? Tutaj właśnie chcę kopać.Trujący bluszcz.— O, znasz trujący bluszcz, Bo — szydził Upiaszczony.Każdego lata Bomanz przeklinał swą drogę z powodu licznych botanicznych zagrożeń.— A jeśli chodzi o Tokara.— Nie zadaję się z ludźmi, którzy chcą łamać prawo.Zawsze przestrzegam tej zasady.Nikt więcej mi nie przeszkadza.— Nieuczciwe, ale do przyjęcia.Różdżka Bomanza drgnęła.— Obłowię się.Dokładnie na środku.— Jesteś pewien?— Patrz, jak skacze.Musieli zakopać ich w jednej, dużej dziurze.— Jeśli chodzi o Tokara.— Co z nim, do diabła? Chcesz go powiesić, to idź i zrób to.A jeżeli dybiesz na mnie, to daj mi trochę czasu na znalezienie kogoś, komu będę mógł przekazać swój interes.— Nie chcę nikogo wieszać, Bo, tylko ostrzec cię.W Wiośle krążą pogłoski, że on jest Zmartwychwstałym.Bomanz upuścił różdżkę.Z trudem łapał powietrze.— Naprawdę? Zmartwychwstałym?Monitor przyjrzał mu się badawczo.— To tylko pogłoska.Różne już słyszałem.W pewnym sensie jesteśmy sobie bliscy, więc pomyślałem, że chciałbyś wiedzieć.Bomanz ułamał gałązkę oliwną.— Tak.Szczerze mówiąc, nigdy nie dawał mi nic do zro­zumienia.Cóż! Ludzie lubią oczerniać innych.Tyle, że czasem ich oszczerstwa spędzają innym sen z powiek.Nie mów niko­mu, co znalazłem.Ten złodziej Men fu.Upiaszczony znów się roześmiał.— Lubisz swoją pracę, co? Mam na myśli dręczenie ludzi, którzy nie śmią odpowiedzieć ciosem za cios.— Uważaj, Bo.Mogę zawlec cię na przesłuchanie — za­groził Upiaszczony i odszedł.Bomanz zaśmiał się szyderczo za jego plecami.Oczywiście, Upiaszczony lubił swą pracę.Pozwalała mu zgrywać dyk­tatora.Ze wszystkimi mógł robić, co chciał i nigdy nie ponosił za to odpowiedzialności.Gdy Dominator i jego wojownicy padli i zostali pogrzebani w kurhanach za barierami, otaczającymi najlepszych czarow­ników ich dnia, Biała Róża postanowiła powołać Wiecznego Strażnika.Strażnika nie podlegającego nikomu, mającego zapobiegać zmartwychwstaniu zła uwięzionego pod pagórka­mi.Biała Róża rozumiała ludzką naturę.Zawsze mógł znaleźć się ktoś, kto chciałby odrodzenia się Dominatora.Zawsze mogli znaleźć się czciciele zła, którzy chcieliby uwolnić swego mistrza.Zmartwychwstali pojawili się, zanim trawa porosła kurhany.Tokar Zmartwychwstałym? — zastanawiał się Bomanz.Jak bym nie miał dosyć kłopotów.Upiaszczony położy teraz łapę na mojej kieszeni.Bomanza nie interesowało przywracanie do życia starego zła.Chciał jedynie nawiązać z nim kontakt, by wyjaśnić kilka starożytnych tajemnic.Upiaszczony był już poza zasięgiem jego wzroku.Miał spory teren do obejścia.Zanim wróci, upłynie trochę czasu, który Bomanz mógł wykorzystać na zakazane obserwacje.Sięgnął po lunetę.Kraina Kurhanów nie wyglądała na wielkie zło.Była zanie­dbana.Czterysta lat panowania dzikiej przyrody i pogoda zmieniły wygląd tego, niegdyś zadziwiającego, dzieła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl