,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przebrała się na wyjazd do Bostonu, ale nadal nie mogła przestać rozmyślaćnad tym, co się tu dzieje.Drążył ją niepokój ten sam niepokój, który popchnąłją do wizyty u Alice.Wstąpiła jeszcze do salonu, żeby wziąć sweter, i zatrzymała się przed portre-tem Elizabeth.Spojrzała w jej twarz, kobiecą, a zarazem przepojoną siłą.Na tymobliczu nie było śladu niepokoju, Czy też Elizabeth kiedykolwiek czuła się tak jakona pozbawiona wpływu na swoje życie?Kim wsiadła do samochodu i ruszyła na stację, niezdolna wymazać Eliza-beth z pamięci.Nagle przyszło jej do głowy, że mimo przepaści czasowej mię-dzy jej światem a światem Elizabeth istnieją uderzające podobieństwa.Elizabethżyła w ciągłym zagrożeniu napaścią Indian, Kim natomiast musiała się liczyćz wszechobecną przestępczością.Wtedy śmiertelne żniwo zbierała tajemniczai przerażająca ospa; dziś jest AIDS.W czasach Elizabeth społeczeństwo zaczęłosię wyłamywać spod władzy purytanów, nastąpił nieokiełznany wybuch materia-lizmu; obecnie przeminął porządek ustanowiony przez zimną wojnę, zrodziły sięnajrozmaitsze odmiany nacjonalizmu i fundamentalizm religijny.Pozycja kobietybyła wówczas trudna do określenia; i w tej sferze zachodziły zmiany.To samoteraz. Im bardziej świat się zmienia, tym bardziej pozostaje niezmienny po-wiedziała Kim na głos.Zastanawiała się, czy wszystkie te podobieństwa nie mają nic wspólnego z hi-potezą, w którą naprawdę zaczęła wierzyć: że Elizabeth usiłuje się z nią porozu-mieć ponad wiekami.Wzdrygnęła się.Czy los chował dla niej w zanadrzu takisam koniec, jaki spotkał Elizabeth? Czy właśnie to chce jej powiedzieć? Czy toostrzeżenie?Coraz bardziej niespokojna, Kim zrobiła wysiłek, aby odpędzić obsesyjne my-śli.Udało jej się na pewien czas; dopóki nie wsiadła do pociągu.Wtedy zaczęłyosaczać ją z powrotem. Na miłość boską! powiedziała głośno.Kobieta, która siedziała obok niej, obrzuciła ją podejrzliwym wzrokiem.Kim odwróciła twarz do okna.Skarciła się za nadmiernie wybujałą wyobraz-nię.W końcu różnice między jej życiem a życiem Elizabeth były o wiele większeniż jakiekolwiek podobieństwa, szczególnie co się tyczy możliwości decydowa-223nia o swoim losie.Elizabeth miała nań bardzo niewielki wpływ.We wczesnejmłodości została, co tu dużo mówić, przymuszona do małżeństwa dla interesu,a o antykoncepcji nawet jej się nie śniło.W przeciwieństwie do niej Kim mogłapoślubić kogo chciała i mogła sama decydować o swojej płodności.Ten wywód uspokoił ją aż do North Station w Bostonie.Potem jednak za-częła się zastanawiać, czy naprawdę jest tak wolna, jak chciała wierzyć.Przypo-mniała sobie niektóre swoje ważne decyzje życiowe; na przykład to, że zostałapielęgniarką zamiast próbować kariery artystycznej lub w sztuce użytkowej.Tak-że to, że żyje z mężczyzną w układzie, który zaczyna wykazywać niepokojącepodobieństwo do jej stosunków z ojcem.Na domiar złego zabrnęła w sytuację,w której ma, bynajmniej nie z własnej inicjatywy, w swoim majątku laboratoriumnaukowe, a w zabytkowej siedzibie rodowej pięcioro lokatorów.Pociąg stanął.Zatopiona w myślach, Kim poszła do metra.Wiedziała, w czymproblem.Niemal słyszała głos Alice, który mówił, że to kwestia jej osobowości.Za mało ma szacunku dla samej siebie, jest zbyt uległa, myśli tylko o potrzebachinnych, a nie zwraca uwagi na własne.Wszystkie te czynniki zjednoczyły się, abystale ograniczać jej wolność.Ironia losu, pomyślała Kim.Asertywność i stanowczość Elizabeth w dzisiej-szych czasach byłyby jak znalazł, podczas gdy w tamtej epoce bez wątpienia przy-czyniły się do jej przedwczesnej śmierci.Z drugiej strony Kim ze swoją obowiąz-kowością i uległością funkcjonowałaby świetnie w siedemnastym wieku, a nienajlepiej teraz.Na nowo umocniona w postanowieniu, że rozwikła zagadkę Eli-zabeth, Kim wsiadła do metra i pojechała na Harvard Square.Po kwadransie byłaznowu w gabinecie Mary Custland w Bibliotece Widenera i czekała, aż Maryskończy czytać list Jonathana. Pani dom musi być prawdziwym skarbcem pamiątek zauważyła Maryodrywając wzrok od kartki. Ten list jest bezcennym znaleziskiem.Natychmiast zadzwoniła po Katherine Sturburg i dała go jej przeczytania. Coś fantastycznego oświadczyła Katherine, gdy skończyła.Wyjaśniły Kim, że materiałów z tego okresu historii Harvardu jest niezwyklemało, i spytały, czy mogą list skopiować.Kim wyraziła zgodę. A więc teraz musimy znalezć jakieś informacje o Rachel Bingham stwierdziła Mary siadając przed komputerem. W tym moja nadzieja powiedziała Kim.Mary wpisała nazwisko.Kimi Katherine zaglądały jej przez ramię.Kim przyłapała się na tym, że trzyma kciu-ki.Na monitorze pojawiły się dwie osoby o nazwisku Rachel Bingham, ale obiez dziewiętnastego wieku; nie mogły też mieć żadnych powiązań z Elizabeth.Maryspróbowała jeszcze kilku sztuczek, ale nadaremnie. Strasznie mi przykro powiedziała Mary. Na pewno zdaje sobie panisprawę, że nawet jeśli znajdziemy jakąś wzmiankę, nadal pozostaje zasadniczyproblem w postaci tego pożaru z tysiąc siedemset sześćdziesiątego czwartego.224 Rozumiem odpowiedziała Kim [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|