, Giovanni Boccaccio Dekameron tom 2 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szlachcic ów w otoczeniu sług swoich z psami i sokołami dążył do pięknej posiadłościswojej, nad brzegami Tesino się znajdującej, aby tam lato przepędzić.Pan Torello, spostrzegłszy Saladyna i jego orszak, poznał od razu, że to jacyś dostojni lu-dzie i cudzoziemcy być muszą, i uczcić ich zapragnął.Gdy tedy Saladyn zapytał jednego zdworzan Torella, jak daleko jeszcze do Pawii i czy podobna zdążyć tam przed zamknięciembram miasta, pan Torello odparł za sługę: Nie, panie! Przyjedziecie do Pawii zbyt pózną nocą, aby dostać się do grodu. Poradzcie nam tedy łaskawie  odparł Saladyn  co uczynić mamy, całkiem bowiem ob-cy tutaj jesteśmy. Jak najchętniej  rzekł pan Torello  rzecz się dobrze składa, bowiem przed chwilą wła-śnie zamierzałem posłać jednego z ludzi moich dla załatwienia pewnej sprawy pod Pawie.Będzie on waszym przewodnikiem i zawiedzie was do pewnego domu, gdzie znajdzieciewszystko, czego wam potrzeba.Rzekłszy te słowa, zbliżył się do najobrotniejszego ze sług swoich, stosowne polecenie muwydał i z cudzoziemcami w drogę odprawił, sam zasię podążył co tchu do swojej posiadłości,rozkazał przygotować wspaniałą wieczerzę i stoły w ogrodzie zastawić, po czym wyszedłprzed bramę i począł na gości oczekiwać.Tymczasem sługa pana Torella, chcąc zyskać trochę czasu, wśród pogawędki o różnychsprawach wiódł cudzoziemców okrężnymi drogami, aby wreszcie niepostrzeżenie do willipana Torella ich przyprowadzić.Pan Torello, ujrzawszy zbliżających się gości, postąpił kunim i zawołał, śmiejąc się serdecznie: Witam was, panowie!Saladyn, człek wielce przenikliwy, zrozumiał od razu, iż rycerz obawiał się, że ludzie nadrodze spotkani mogą jego zaprosin nie przyjąć, i użył podstępu, aby ich móc w swoim domuugościć, nie narażając się na odmowę.Odpowiedziawszy tedy na powitanie gospodarza, rzekł: Panie, gdyby się żalić można było na tak uprzejmych jak wy ludzi, nie mówiąc już otym, że opózniacie nieco naszą podróż, skarżylibyśmy się, że nas, którzyśmy niczym  chybasamym powitaniem  na dobroć waszą nie zasłużyli, do przyjęcia tak zaszczytnej gościny uwas przymuszacie.Na to rycerz, jako człek wielce polerowny, tak odparł: Grzeczność, którą wam świadczę, panowie, żadną jest prawie w porównaniu z tą, jaka sięwam należeć powinna.Poznaję to dowodnie z wyglądu waszego.Ponieważ jednak poza Pa-wią nie znalezlibyście teraz żadnej austerii114, która by wam znośny schron dać mogła,ośmieliłem się tedy przerwać nieco podróż waszą, abyście pokrzepić się i odpocząć u mniemogli.Tymczasem zbliżyła się służba i do stajni konie odwiodła.Pan Torello zaprowadził trzechszlachetnych gości do komnat dla nich przeznaczonych.Tam skłonił ich do zdjęcia obuwia,pokrzepił winem mrożonym i do samej wieczerzy ożywioną bawił rozmową.Saladyn, towarzysze i słudzy jego biegle łaciną władali, rozmowa tedy szła z łatwością.Wszyscy doszli winet do przekonania, że gospodarz jest jednym z najmilszych, najlepiej uło-żonych i najbardziej oświeconych ludzi, jakich dotychczas im się napotkać udało.Pan Torelloosądził ze swej strony, iż cudzoziemcy ci są ludzmi wielce znamienitymi i że stan ich jestznaczniejszy, nizli początkowo mniemał.Przykro mu było niezmiernie, że nie może ich uczcić bardziej uroczystą biesiadą i lepsząkompanią, dlatego też dnia następnego wynagrodzić ich postanowił.Uwiadomiwszy jednego218 ze sług o zamiarach swoich, wysłał go do swej małżonki, wielce rozumnej i szlachetnej damy.Przebywała ona właśnie w pobliskiej Pawii, gdzie nie miano zwyczaju bram na noc zamykać.Po czym pan Torello zawiódł gości swoich do ogrodu i spytał się ich uprzejmie, jaką pro-fesją się parają. Jesteśmy  odrzekł mu na to Saladyn  cypryjskimi kupcami.Przybywamy z Cypru, adążymy w swych sprawach do Paryża. Dałby Bóg  odparł na to pan Torello  aby kraj nasz wydawał tak godnych rycerzy, jakCypr kupców [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl