, Estep Jennifer Akademia Mitu 03 Tajemnice Gwen Frost 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiesz, myślałem o tamtym dniu i.chciałem cię przeprosić.Wiem, że to nie twojawina, że masz taki dar.%7łe wystarczy ci otrzeć się o mnie palcami, a wszystkiego się dowiesz.To mnie trochę przeraża.- Przepraszam.Chciałabym móc to.wyłączać.Kąciki ust podniosły mu się delikatnie.- Co nie znaczy, że musiałem zachować się jak głupek.I być niemiły rano w saligimnastycznej.Zastanawiałem się, czy możemy zacząć od początku, przewinąć taśmę dotego, co było w koloseum przed atakiem.Myślisz, że by się udało?Spojrzałam w jego błękitne oczy i wiedziałam, że zrobię dla niego wszystko.%7łe muprzebaczę.- Bardzo bym chciała, Spartaninie.Naprawdę.Uśmiechnął się szeroko i nagle wszystko wróciło do normy.Bardzo chciałamprzechylić się przez ladę i przytulić do niego, ale zmusiłam się, by zachować dystans.Chciałam, żeby tym razem wszystko się ułożyło.Jak długo Logan coś przede mną ukrywa,tak długo nasze stosunki są niepewne.Pragnęłam, by podzielił się ze mną swoim sekretemtak, jak zechce, i wtedy, kiedy zechce.Nie mogę się do tego mieszać.- Może nie będziemy się spieszyć - powiedziałam.- Wiesz, usiądziemy i zaczniemyrozmawiać zamiast walczyć ze żniwiarzami i przeskakiwać z jednej sytuacji kryzysowej dodrugiej.Może wreszcie uda nam się wypić tę kawę, o której już tyle mówiliśmy.- Doskonały pomysł.A co do tempa, to w porządku.oile będziesz w stanie siękontrolować, Cyganko, w mojej obecności.Podobno nie można mi się oprzeć.Przewróciłam oczami, a on roześmiał się ciepło, aż po plecach przeszedł mnie dreszcz.Dobry nastrój nie trwał jednak długo, bo do czytelni weszła Vivian w towarzystwieSavanny i Talii.Amazonki rozsiadły się przy jednym ze stołów, a Vivian zostawiła swojerzeczy i stanęła za Loganem, sądząc pewnie, że przyszedł oddać książkę.- Porozmawiamy pózniej - szepnęłam pospiesznie.- Teraz muszę coś załatwić, okej?Zadzwoń do mnie za jakiś czas. Uśmiechnął się asymetrycznie.- Jasne, Cyganko.Mrugnął do mnie i odszedł, lecz nie wyszedł z biblioteki, tylko zaczął rozmawiać zDaphne i Carsonem.Walkiria mówiła do niego, ale patrzyła na mnie, ciekawa, czy dotknęVivian i doznam szoku, kiedy przekonam się, że to ona jest żniwiarką.- Otrzymałam twoją wiadomość - powiedziała Vivian, stając przede mną.- Mówisz,że znalazłaś pierścionek?Wyjęłam plastikową torebkę z raportówki i pokazałam jej.Twarz dziewczyny rozjaśniła się na ten widok, jakby była to najcenniejsza rzecz naświecie.Może i była, biorąc pod uwagę, ile dla niej znaczyła.Mimo przekonywań Daphne niewierzyłam, że jest żniwiarką.Nie wyobrażam sobie, jak żniwiarz mógłby udawać tak miłąosobę.Poza tym miała łagodny i słodki głos.Nie taki chrapliwy i niski, jak żniwiarka.Coprawda, głos Savanny też nie był podobny.Vivian położyła na ladzie sto dolarów, które miała mi dopłacić.Dotknęłam pieniędzy isię skupiłam, jednak odebrałam wyłącznie obraz banknotu przechodzącego z jednej ręki dodrugiej, aż w końcu trafił do mnie.Tu nie było żadnej wskazówki.Schowałam pieniądze dokieszeni dżinsów.- No i gdzie był? - zainteresowała się Vivian.- Gdzie go znalazłaś?- W pokoju Savanny - odparłam obojętnym tonem.To zawsze było najtrudniejsze: powiedzieć, że złodziejem okazał się przyjaciel.Patrzyłam na nią uważnie.Na jej twarzy ukazały się wszystkie zwykłe emocje:zdziwienie, zmieszanie, a w końcu zrozumienie, co to znaczy, że pierścionek znajdował się wpokoju Savanny.- Och - wybąkała, blednąc.- Och.Kiedy ludzie dowiadywali się takich rzeczy o najbliższych przyjaciołach, zazwyczajmieli wiele do powiedzenia.Czekałam na coś.jeszcze, ale ona tylko stała z nieszczęśliwymwyrazem twarzy i ze łzami w oczach.Po chwili opanowała się i wyciągnęła rękę.Podałam jej plastikową torebkę i niby przypadkowo dotknęłam jej dłoni.W głowie pojawiły mi się rozmaite obrazy Vivian.Jak siedzi rano na lekcjach, jeobiad w stołówce, idzie do biblioteki.Głównie jednak czułam smutek i uczuciowy zamęt namyśl o nielojalności przyjaciółki.Najwidoczniej odczuła to mocniej, niż dawała po sobiepoznać, bo przygłuszyło to wszystkie inne emocje.Ani śladu tego, że jest żniwiarką.Nie wyczułam też w niej żadnej złośliwości.Dziwne.Nawet najfajniejsza dziewczyna potrafi czasem być wredna.Gdybym się dowiedziała, że moja najbliższa przyjaciółka mnie okradła, no cóż, pewnie bym się wściekła.Natomiast Vivian była tylko smutna i rozczarowana.Miała znacznie lepszy charakter odemnie.Ja bym złapała Savannę za rude włosy i targała nimi, póki by się nie przyznała dokradzieży.Zanim zdołałam odebrać coś więcej, Vivian odsunęła się, przerywając połączenie.- Dziękuję, że go znalazłaś - powiedziała napiętym głosem.- Nie ma za co.Vivian poszła do stołu, przy którym siedziały koleżanki.Savannah spytała ją o coś, aleVivian tylko dziwnie na nią spojrzała i odwróciła się.Daphne, obserwująca wszystko z drugiego końca czytelni, podniosła pytająco brwi.Pokręciłam głową, informując, że nie odebrałam żadnych wibracji identyfikującychAmazonkę jako żniwiarkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl