,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie podzielając jej wstydu, który uważał zarodzaj fałszywej skromności, rozsiadł się obok niej, nagi, jak go PanBóg stworzył. Musimy coś oblać powiedział, trącając się z nią kieliszkiem.Czuła się odprężona i rozleniwiona.Najchętniej wsunęłaby się podprześcieradło i wyciągnęła na łóżku. Cóż to za okazja? Sprzedałem dzisiaj dwa konie.Jednego twojemu szwagrowi.162 Byronowi? Była zaskoczona.Upiła łyk wina, rozpoznała bogatysmak dobrego templetonowskiego chardonnaya. To dziwne.Kate ani razunie wspomniała, że kupują konia. Przypuszczam, że jeszcze jej nie powiedział. O!.hmm. Czy Kate ma jakiś problem z koniami? Nie, ale to kwestia porozumienia.Dziwię się, że najpierw tego nieprzedyskutowali.Jestem pewna, że będzie zaskoczona. Sądzę, że sobie z nią poradzi. Nie o to chodzi.Małżeństwo to partnerski związek, a podejmowaniedecyzji wymaga omówienia i obopólnej zgody.Z czego się śmiejesz? Zabawnie wyglądasz, kiedy tak siedzisz potargana, z lekko błędnymwzrokiem, i wygłaszasz przemówienie na temat etyki partnerskiej. Nie wygłaszam przemówienia. Wypiła łyczek chłodnego wina.Po prostu stwierdzam.Nie wierzysz w istnienie etyki partnerskiej? Taa. Jego ręka wędrowała po udzie Laury. Ale uważam, żejak w każdym partnerskim układzie, podejmuje się czasami decyzję nawłasną rękę, a etyka powinna być elastyczna, w granicach rozsądku.Lubięto twoje malutkie znamię. Przesunął palce w górę jej uda, dotykającniedużego półokrągłego śladu. Przypomina księżyc.Seksowniejszy niżtatuaż. Rozpraszasz mnie. Nie muszę się specjalnie wysilać. Opuścił jednak palec, zatrzymałgo na jej kolanie. Nie chcę, żeby facet dostał po łbie od żony.Spodobałmu się koń, a ja może go tylko trochę zachęciłem. Wzruszył ramionami.Ale jeśli Kate nie zechce, możemy odstąpić od umowy.Laura wysunęła do przodu szyję. A wtedy uznasz Kate za sekutnicę, a Byrona za mięczaka. Myślałem właśnie o czymś zupełnie innym. Podochocony, wyprostował jej nogę, uniósł kolano i pocałował je. Czy zawsze w uprzejmyi kulturalny sposób omawiałaś każdą sprawę z Ridgewayem? Nie, i na tym, między innymi, polegał problem.Byłam posłuszną,bezwolną żoną.Uważałam, że tak trzeba, że to mój obowiązek. Przepraszam. Poczuł się zakłopotany tym wdzieraniem się w jejprywatne życie. Niewłaściwe pytanie. Nie, wręcz przeciwnie. Poprawiła się lekko, oparła o poduszkileżące u metalowego wezgłowia. To mnie wiele nauczyło.Postanowiłam, że nie będę już nigdy bezwolna ani słaba i nie zamierzam cierpiećw milczeniu.Zastukała palcami w kieliszek.Cieszyła się, że może wypowiedzieć to,co jej leży na sercu. Nie protestowałam przeciwko jego postępowaniu, a zatem wina leżypo obu stronach.%7łałuję tylko, że dopiero gdy zastałam go w łóżku z innąkobietą, zwróciłam uwagę na własne życie.163 Czy jesteś szczęśliwa? Tak, i wdzięczna. Ponownie się uśmiechnęła. Tobie takżejestem wdzięczna.Pieścił kciukiem wewnętrzną stronę jej kolana. Dzięki tobie zdałam sobie sprawę, że lubię seks.Doceniając jej szczerość, pochylił się, przylgnął do niej wargami,odstawiając na bok kieliszek. Miałaś z tym problemy? Teraz ich nie mam. Może powinienem to sprawdzić, upewnić się? Ale zanim zdążyłago objąć, wymknął się jej. Chyba zacznę od dołu wyszeptał, unoszącdo góry jej nogi. Chyba nie zamierzasz.Och! Przy pierwszym dotknięciu jegozębów i języka opadła na plecy. W modnych ośrodkach terapeutycznychstosują refleksologię szeptała, podczas gdy on, na rozmaite sposoby,drażnił jej stopy. Ale daleko im do tego. Tylko nie zacznij fantazjować, że jestem Victorem, masażystą, dobrze?Zaśmiała się, jęknęła, zadrżała. Nie.Rzeczywistość jest po prostu.Jezu! Wino wypadło jejz ręki, zachlapując ją oraz pościel. Och, przepraszam.Pozwól, że. Nie, nie pozwalam. Popchnął ją lekko.Znowu opadła na poduszki. Zostań tam gdzie jesteś, dopóki nie skończę. Musnął zębami jejkostkę. Poprzednio było trochę za ostro.Sądzę, że odkryłem niektóreczulsze punkty.Uniósł jej biodra. Proponuje, skarbie, żebyś się mocno trzymała.Mam zamiar zabraćcię w daleką, uciążliwą drogę.To było tak, jakby się zostało zaatakowanym ze wszystkich stron.Odśrodka i z zewnątrz, fizycznie i duchowo.Mogła tylko przyjmować, reagować,doświadczać.Stopniował swoje możliwości, jakby była pokarmem, którymnależy się delektować, danie po daniu.Zapalone światła raziły ją w oczy.Nawet gdy je zamykała.Wpadająceprzez otwarte okno powietrze zgęstniało nagle, sprawiając, że każdy jejoddech zamieniał się w łapczywe chwytanie tchu.Jej rozgrzana skórapulsowała w rytmie uderzającej krwi, w rytmie prześlizgujących się po niejrąk i ust.W miarę natężających się pieszczot drżały jej mięśnie ud, pod zaciskającymi się rękoma szeleściła pościel.Nikt jej tak nie smakował, nie dotykał.Jakby była najbardziej upragnionana świecie.Jego usta zniewoliły Laurę [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|