, Dickson Gordon R Smoczy Rycerz T1 Smok i jerzy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak mogę naprawić moją głupotę? Trzydzieści trzy lata prowadzę tę karczmę i ni-gdy jeszcze nie zdarzyło się, bym nie rozpoznał szlachcica, gdy przekroczył mójpróg.Ja. Wszystko w porządku odrzekł zakłopotany Jim. To zrozumiała pomył-ka. Jesteście, panie, uprzejmi, ale ktoś, kto prowadzi karczmę, nie robi błędów zrozumiałych czy też nie  bo inaczej wypada z interesu.Co, w takim razie,mogę przynieść do jedzenia, sir Jamesie? Będziecie, panie, jedli to samo co inni?Nie wiem, co jada się w zamorskich krajach.Moja piwnica naprawdę wypełnionajest różnymi. Dlaczego nie miałbym tam zejść i rzucić okiem?  rzekł Jim. Czymówiłeś coś o.winie? Oczywiście.Wino z Bordeaux, z Owernii, z. Myślę, że miałbym ochotę na odrobinę wina.Była to przesadna skromność.W chwili gdy karczmarz wspomniał o winie,Jimowi serce zabiło żywiej.Niemal tak samo jak wtedy, gdy padało słowo  złoto.Okazało się, że smoki oprócz zamiłowania do skarbów mają również pociąg dowina. W twojej piwnicy znajdę sobie coś do jedzenia.Nie zawracaj sobie mnągłowy. W takim razie proszę iść za mną, sir Jamesie  zaproponował Dick, kie-rując się w stronę wewnętrznych drzwi. Myślę, że zmieścicie się tu, panie.Wejście do piwnicy też powinno być wystarczająco szerokie, a schody dostatecz-nie dla was mocne, gdyż toczymy tamtędy beczki.Okazało się, że piwnica rzeczywiście mogła stanowić dumę karczmarza.Cią-gnęła się wzdłuż całej karczmy i pełna była wszystkiego, co można by znalezć po-cząwszy od średniowiecznego poddasza, a na średniowiecznej zamkowej spiżarniskończywszy.Odzież, meble, worki zboża, pełne i puste butelki, beczki z trunka-mi.W odległym końcu były ciężkie drewniane belki z hakami, z których zwisałypołcie wędzonego mięsa, a między nimi pokazne szynki.80  Tak  rzekł Jim zatrzymując się przy szynkach  to powinno mi odpo-wiadać.Gdzie jest wino, o którym mówiłeś? Pod przeciwną ścianą, sir Jamesie  powiedział krzątający się Dick.W butlach.ale może wolelibyście, panie, spróbować tego z beczek, mam więk-szy wybór.Szperał po ciemnych półkach.W końcu podniósł się, trzymając wielkie skó-rzane naczynie z drewnianą rączką przymocowaną metalowymi klamrami.Na okomiało pojemność około trzech czwartych galona amerykańskiego.Podał je Jimo-wi. Może popróbujecie, panie, różnych win  wina są z tej strony, piwo i por-ter z tamtej  a ja tymczasem zaniosę trochę mięsiwa i napojów sir Brianowii reszcie.Zaraz wrócę i zaniosę to, co wy, panie, wybierzecie sobie. Nie kłopocz się  rzekł przebiegle Jim. W obecnej sytuacji meble jakośnie pasują do mojego smoczego ciała.To trochę żenujące próbować jeść razemz innymi, którzy są w swej normalnej ludzkiej postaci.Dlaczego nie miałbymzjeść i wypić tu na dole? Jak sobie życzycie, sir.Dick wyszedł, taktownie zostawiając obok beczek z winem pochodnięw uchwycie.Jim zatarł przednie łapy, rozglądając się dokoła. Rozdział 13Jim ocknął się z niejasnym wrażeniem, że gdzieś w pobliżu trwa rozmowa.Dwa męskie głosy starały się rozmawiać szeptem, ale pod wpływem emocji razpo raz podnosiły się bardziej niż zamierzali ich właściciele.Powoli budząc się,ale nadal nie otwierając oczu, Jim rozpoznał głosy Briana i karczmarza.Słuchał leniwie, nie zwracając większej uwagi na treść rozmowy.Czuł się zbytbłogo, by zainteresować się czymkolwiek.Po raz pierwszy od czasu, gdy znalazłsię w smoczym ciele, miał w żołądku miłe uczucie sytości.Nie skusiłby go jużżaden przysmak znajdujący się nawet w zasięgu ręki.Zwłaszcza wino dopełniłomiary smoczego szczęścia.I to bez żadnych następstw.Może smoki nie miewająkaca.?Stopniowo wracała mu pełnia świadomości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl