, Brust Steven Jhereg 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W skrócie rzecz ujmując, lord Mellar z Domu Jherega przebywa w Czarnym Zamku pod ochroną lorda Morrolana z Domu Smoka.Nie później niż jutro musi on zostać zabity poza terenem zamku albo spowoduje rozpoczęcie serii wydarzeń nader niefortunnych dla części z nas.Aliera prychnęła, słysząc ten eufemizm.Kiera zachichotała.- Najważniejsze, o czym musimy pamiętać, to granica czasowa - podjąłem.- Ze względów, których wolałbym dokładniej nie omawiać, mamy do dyspozycji tylko dziś i jutro.Dziś byłoby lepiej, ale obawiam się, że będzie to niewykonalne, bo po prostu nie zdążymy.Trzeba dograć szczegóły, poćwiczyć.Druga nader istotna sprawa jest taka, by w żaden sposób nie skompromitować Morrolana jako gospodarza.Dlatego nie możemy zmusić Mellara do opuszczenia zamku ani groźbą, ani magiczną sugestią czy czymś podobnym.I naturalnie nie mogę go zabić na terenie Czarnego Zamku.Wydaje mi się, że znalazłem sposób.Pozwólcie, że zademonstruję wam to, co najistotniejsze, zanim zacznę opisywać szczegóły.Kragar, wstań na moment, proszę.Wstał.Obszedłem biurko i dobyłem rapier.Uniósł pytająco brwi, ale nie odezwał się.- Załóżmy, że masz ukrytą w ubraniu i na sobie rozmaitą broń w poręcznych miejscach.Uśmiechnął się i trudno mu się było dziwić.Nie był aż takim chodzącym arsenałem jak ja, ale nie tak znowu wiele mu do tego brakowało.- Wyciągnij rapier - poleciłem - i stań w pozycji do walki.Zrobił to, ustawiając się frontem do mnie i trzymając broń tak, że czubek ostrza znalazł się przed moimi oczami.Jego rapier był dłuższy i cięższy od mojego, a w tej chwili tworzył prostą linię łączącą jego oczy i moje.Lekko zgięty łokieć, dłoń palcami do dołu - była w tym pewna elegancja, choć ludzka pozycja wyjściowa en gardę wydaje się znacznie wdzięczniejsza i bardziej elegancka.Przez moment staliśmy tak bez ruchu, po czym zaatakowałem, udając klasyczne dragaeriańskie cięcie w głowę tuż pod jego klingą.Sparował w najoczywistszy sposób, opuszczając łokieć, by trzymać rapier ostrzem w górę, jak się należy.W ten sposób przygotował się do cięcia mnie w głowę, ale zanim zdążył to zrobić, natarłem, prześlizgując się pod ostrzem jego rapiera.I coś dotknęło lekko mego brzucha.Spojrzałem w dół i dostrzegłem tam wyprostowaną lewą dłoń Kragara, tak jak się zresztą spodziewałem.Gdyby była to rzeczywista walka, trzymałby w niej sztylet.Gdybyśmy byli sami, też dzierżyłby sztylet, tyle że by mnie nie dźgnął.Przy tylu świadkach nie chciał jednak pokazywać, gdzie ma ukrytą broń.Wyprostowałem się, zasalutowałem mu rapierem i wsunąłem go do pochwy.- Skąd wyjąłbyś sztylet? - spytałem.- Z pochwy na lewym przedramieniu - odpowiedział natychmiast.- A gdybyś go musiał wyjąć skądinąd w takiej sytuacji, to skąd?Zastanowił się, nim odpowiedział.- Zakładałem, że na przedramieniu mam sprężynową pochwę przeznaczoną do użycia lewą ręką.Jeśli miałbym normalną, z której trzeba wyjąć sztylet, musiałbym to zrobić prawą, czyli nie mógłbym w pojedynku z niej skorzystać.Ponieważ sprężynowe noże nosi niewielu, sądzę, że nąjprawdopodobniejsza byłaby zwykła pochwa przy pasie z prawej strony.W ten sposób mógłbym atakować tym samym ruchem, którym bym go wyjął.Prawe przedramię odpada, bo wyjmując sztylet, przeszkadzałbym sobie w parowaniu twego ewentualnego ciosu.Lewe udo też nie jest dobre, bo musiałbym za bardzo opuścić rękę, na co zwróciłbyś uwagę.O innych miejscach nie warto wspominać.- Zgadza się - przytaknąłem.- Cawti, zgadzasz się z nim czy chciałabyś coś dodać?- Nie, nie mam nic do dodania - powiedziała po chwili namysłu.- I zgadzam się z Kragarem: sztylet wyjęłabym z któregoś z tych dwóch miejsc.- Doskonale.Kragar, postaraj się o dwa sztylety Morgantich - poleciłem.Przez moment spoglądał na mnie zaskoczony, nim kiwnął potakująco głową.- Jak silne?- Na tyle, by każdy wiedział, z czym ma do czynienia, gdy je złapie za rękojeść, ale nie tak, by ujawniały się, będąc w pochwach - zdecydowałem.- Z tym nie będzie problemów.Co do wymiarów, to zgaduję, że jeden ma pasować do naramiennej pochwy, drugi do zwykłej przy pasie?- Doskonale zgadujesz.Czekaj, niech no sobie przypomnę.Mellarowi przyglądałem się na tyle uważnie, że mogłem przywołać z pamięci jego obraz.Co prawda sprawdzałem wówczas, gdzie i jaką broń ma, a nie jakiej jest ona wielkości, ale to nieduża różnica.Kiedy się odwrócił, dostrzegłem rękojeść sztyletu przy pasie, wyglądał na standardową robotę.a tamto wybrzuszenie też musiało kryć sztylet.zaraz, jaką ono miało długość.- Sztylet przy pasie: długość czternaście cali, z czego ostrze to połowa, i szerokość pół cala - oznajmiłem.- Sztylet na przedramieniu: długość sześć cali, ostrze i szerokość przy jelcu około jednej trzeciej cala.Będą problemy?Pytanie sprowokowała mina Kragara [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl