, Denning Troy Gwiazda po gwiezdzie (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Porozmawiamy o tym, kiedy pokażesz mi, co to potrafi.Jacen miał dosyć obserwowania kłótni Vergere i mistrza przemian z Nomem Anorem, ale nie potrafił wymyślić żadnego sposobu zaatako­wania królowej voxynów.W pobliżu musiało się kręcić mnóstwo przy­byłych na pokładzie fregaty yuuzhańskich wojowników i nawet nie mógł marzyć, żeby podkraść się albo prześlizgnąć do nory bestii.Nie mógł także posłużyć się Mocą, aby wrzucić tam detonator czy zapalający gra­nat.Potwór już wielokrotnie udowodnił, że rzuca się do ucieczki, ile­kroć wyczuwa, że młodzi Jedi zaczynają władać Mocą.Pozostawało jedynie uzbroić się w cierpliwość i zaczekać.Jacen czekałby nawet pięć­dziesiąt lat, gdyby tyle było trzeba do uśmiercenia voxyna.Obiecał to Anakinowi.Vergere i dwaj Yuuzhanie wciąż jeszcze się kłócili, kiedy z komuni­katora wydobyła się seria gorączkowych trzasków.Jacen uwolnił myśli i wysłał je do Tesara.Wyczuł, że obserwujący nieruchomą fregatę Barabel jest zaniepokojony, ale nie na tyle podniecony, aby miał kogoś zaata­kować.Pojedynczy trzask upewnił go, że Tesar wyczuł dotyk jego myśli.Chwilę potem koralowymi ścianami tunelu wstrząsnęła siła eksplozji ja­kiegoś pocisku.Vergere odwróciła się i zabawnie podskakując, ominęła kopiec ze szczątkami pancerzy owadów i zniknęła w otworze jakiegoś tunelu.Nom Anor i mistrz nie ruszyli się z miejsca, ale nadal wyszczekiwali jakieś pytania w kierunku oddalających się pleców istoty.- Jaina? - zachłysnął się Ganner.- A któżby inny? - odparła Tenel Ka.Jacen uwolnił myśli i postarał się porozumieć z siostrą.Wyczuł jed­nak tylko ten sam zimny gniew, który promieniował od niej od chwili śmierci Anakina.Skupił się, aby odnaleźć choćby ślad takiej Jainy, jaką znał całe życie, ale zamiast niej kłębiły się tylko ciemności, burzliwe, bezmyślne i pełne nienawiści.Obawiając się korzystać z komunikatora - nie był pewien, na jaki kanał pozostał włączony odbiornik Anakina -otworzył umysł i wysłał emocje pozostałym członkom grupy.Połączyw­szy wszystkich bitwowięzią, przekazał Tesarowi to samo pytanie, które nurtowało pozostałych: czy to sprawka Jainy?Barabel odpowiedział pojedynczym potwierdzającym trzaskiem komunikatora.- Doskonały plan, zaatakowanie niestrzeżonej fregaty - zadrwiła hapańska wojowniczka.- Idealna pomoc, kiedy będziemy planowali ostateczną ucieczkę.Chwilę potem ścianami tunelu wstrząsnęła siła następnej eksplozji, jeszcze potężniejszej i bliższej niż pierwsza.Sekundę po niej rozległ się trzeci grzmot, chyba nawet silniejszy niż poprzedni.Od sklepienia ode­rwały się i zaczęły opadać obumarłe szczątki bioluminescencyjnych po­rostów.W panującym półmroku wyglądały jak płatki śniegu.Z nory, w której skrywała się królowa voxynów, zniknęły nogi pożeranego Yuuzhanina.Wszystko wskazywało, że zwierzę wciągnęło go w głąb wieży, a może wymknęło się po przeciwnej stronie i rzuciło do uciecz­ki.Młodzi Jedi nie doczekali się szansy oddania chociażby jednego strzału.Czwarta eksplozja wzbiła w powietrze tumany pyłu, a oderwa­ne od sklepienia bryły korala yorik zbombardowały opustoszałą kolonię owadów.Nagle z komunikatora wydobył się głos zrozpaczonego Tesara:- Kije! Nie tutaj! Przestań wreszcie!Jeszcze zanim Barabel skończył krzyczeć, rozległ się grzmot piątej eksplozji i od sklepienia kolonii zaczęły się odrywać wielkie bryły.Chwilę potem zawaliła się cała dzielnica.W gruzach legło kilka iglic wyrastają­cych wokół mistrza przemian i Noma Anora.W powietrze wzbiła się nieprzenikniona chmura pyłu.Kiedy Jacen stwierdził, że cały czas lecą z góry mniejsze i większe bryły korala, wycofał się w głąb i zdjął plecak.- Lepiej włóżmy próżniowe skafandry - szepnął.Tesar widząc, że załodze szturmowego wahadłowca nie udało się podczas pierwszych dwóch prób zniszczyć fregaty, był pewien, że mała jednostka zawróci i odleci.Tak postąpiłby każdy rozsądny myśliwy po­lujący na dużego i niebezpiecznego drapieżnika.Wyglądało jednak, że Jaina wpadła w bitewny szał.Pewnie nie umiała się oprzeć pokusie znisz­czenia stupięćdziesięcłometrowej yuuzhańskiej fregaty spoczywającej nieruchomo na powierzchni światostatku,zrampąwywalonąniczym jęzor zasapanego dewbacka.Zatoczyła ciasny łuk i zawróciła do następnego ataku.Tym razem zamierzała zaatakować z bezpośredniej odległości.Wystrzeliła dwie kule plazmy, które jednak niemal natychmiast zniknę­ły, pochłonięte przez ochronne pola grawitacyjnych anomalii.Szturmowy wahadłowiec przemknął nisko nad celem i wystrzelił świecąw przestworza, jakby pilot zamierzał zatoczyć następny łuk i przy­stąpić do jeszcze jednego ataku.Artylerzyści fregaty chyba w końcu ocknęli się z zaskoczenia, gdyż wypuścili z bakburtowych wyrzutni chmurę kuł magmy i plazmy.Ich pociski dzieliła jednak od celu zbyt mała odległość, aby zdołały go na­mierzyć.Większość przemknęła obok wahadłowca, nie wyrządzając żadnych zniszczeń.Dopiero dwie ostatnie kule plazmy eksplodowały na rufowej części kadłuba.Wahadłowiec zmienił kurs i kołysząc się bez­radnie z burty na burtę, wystrzelił jeszcze raz świecąw mroczne niebo.Tesar obawiał się przez chwilę, że mały statek eksploduje albo roz-padnie się na kawałki, ale Jaina - Barabel miał nadzieję, że to właśnie ona siedzi za sterami - jakimś cudem odzyskała panowanie i zaczęła zataczać obszerny łuk.Bryła korala uniosła się na wysokość pięciuset metrów, ale nagle stanęła w płomieniach i powoli zaczęła opadać ku horyzontowi światostatku.Rozgniewany Tesar wysunął jęzor i chlasnął nim o policzek.Chwilę zastanawiał się, co robić, a potem postanowił zaryzykować.Korzystając z osobistego kanału Jainy, spróbował skontaktować się z nią przez ko­munikator.Nawet gdyby Yuuzhan Vongowie usiłowali podsłuchiwać, musiał powiedzieć jej coś, czego nie mógł przekazać jedynie za pomocą trzasków wyłącznika ani przesyłanych przez Moc emocji.- Nie rób tego! - przeraził się Jacen.Zanim Tesar posłużył się komunikatorem, młody Solo wyczuł coś niewłaściwego, ale nie mógłby powiedzieć, co takiego.Zapominając o zdobytym przez nieprzyjaciół komunikatorze Anakina, przełączył urzą­dzenie na ogólny kanał.Z pewnością zażądałby złożenia meldunków, gdyby Tenel Ka nie oderwała mikrofonu od jego gardła.- Nikomu nie pomożesz, a nas zabijesz - powiedziała.- Jaina wylą­duje bezpiecznie.Wiesz o tym lepiej niż ktokolwiek.-Nie, nie wiem.Już nie.- Jacen zaczerpnął głęboki haust powietrza i posługując się technikami medytacji Jedi, postarał się odzyskać pano­wanie nad sobą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl