, Zagraj ze mna Kristen Proby 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona mnie kocha.Uśmiecham się na wspomnienie tego, jak mi to mówiła w uniesieniu podniecenia, inie mogę się doczekać, kiedy znowu to usłyszę.Dobija mnie, że łączy miłość z porzuceniem, że się boi, że ją porzucę, skoro mipowiedziała, że mnie kocha.Nigdy jej nie porzucę, cholera.Utknęła ze mną na zawsze, jeśli będzie mnie chciała.Chciałbym się więcej dowiedzieć o Leo, pogadać z nim.Ale przede wszystkimuważam, że to Meg potrzebuje z nim porozmawiać.Dzisiaj wieczorem nie sprawiałwrażenia kogoś, kto ją porzucił.Był wobec niej opiekuńczy i to widać, że ją kocha.Ostrożnie, żeby jej nie obudzić, wysuwam ramię spod głowy Meg, sięgam po telefondo kieszeni spodni i schodząc na dół, wybieram numer Luke a.Jest pózno, ale wszyscysą jeszcze pewnie na przyjęciu weselnym. Williams  odbiera Luke.W tle słyszę muzykę, śmiech i gwar głosów. Hej, chcę cię prosić o przysługę. Gadaj, o co chodzi  rzuca Luke, a ja się uśmiecham.Natalie dobrze wybrałapartnera. Potrzebuję numer telefonu Leo. On jest wciąż na scenie, Will  odpowiada oschle Luke. No co ty powiesz, dowcipnisiu.===LUIgTCVLIA5tAm9Pfkh9THpPbwRlCGlYdUJ1NUIy HGwA Rozdział 28MegBudzę się przygnieciona ciężkim ramieniem przerzuconym przez mój bok, z nosemWilla wciśniętym w mój policzek i z wielką muskularną nogą zarzuconą na moje.Wzdycham i trochę się wiercę, próbując się tak przeciągnąć, żebym nie strącić zsiebie Willa.Jest mi przyjemnie, gdy mnie tak obejmuje, poza tym po wczorajszej nocypotrzebuję jego bliskości.Mało brakowało, żeby mnie zostawił.I wcale mu się nie dziwię. Dzień dobry  szepcze.Odwracam do niego głowę, ocierając się nosem o jego nos, i szczerzę zęby. Dzień dobry. Dobrze spałaś?  pyta i mocno mnie ściska. Tak.A ty? Też. Lubię się przy tobie budzić.Odsuwa się i posyła mi zdezorientowany uśmiech. Przecież ciągłe się przy mnie budzisz. Nie, nieprawda  kręcę głową. Zawsze wstajesz przede mną. Hm. Cmoka mnie w skroń, splata palce z moimi i tak sobie leżymy, spokojnie sięrozbudzając. Dobrze się czujesz?  szepcze. Tak. W takim razie  mówi z westchnieniem  opowiedz mi o Leo.Zciągam brwi, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Już ci opowiedziałam.Wczoraj. Nie, opowiedziałaś tylko, jak się poznaliście.Teraz chcę, żebyś mi opowiedziałao Leo, jaki jest. Po co chcesz to wiedzieć?Wzrusza ramionami. Zwykła ciekawość. Will, on jest dla mnie tylko jak brat& Przestań  kładzie mi palec na ustach i ciepło się uśmiecha. Nie jestem wkurzonyani zazdrosny.Po prostu chcę się o nim więcej dowiedzieć.Przyglądam się uważnie jego twarzy, przeciągam dłońmi po swojej, przekręcam sięna bok, żeby go widzieć.  Okej, streszczę ci najważniejsze informacje.Will chichocze. Okej. Do domu zastępczego trafił, gdy miał dwanaście lat, po tym jak jego rodzicezginęli w wypadku samochodowym.Nie było żadnych krewnych, którzy mogliby go dosiebie zabrać. Wzdycham, a Will robi smutną minę. Mógł zejść na złą drogę, alepochłonęła go muzyka, a potem musiał się opiekować mną.I dzięki Bogu, że jest takiuparty, bo aż drżę na myśl, jak mogłoby wyglądać jego życie, w jakie bagno mógłby sięwpakować.Odchrząkuję i przeciągam palcem po ramieniu Willa. Kiedy skończył osiemnaście lat, przeprowadził się do Seattle, uzbrojony w gitarę ifundusz powierniczy, który został dla niego założony z pieniędzy, jakie dostał zubezpieczalni po śmierci rodziców.Dlatego mógł mi pomagać, płacić za szkołę igeneralnie tak długo się mną opiekować.To mądry chłopak.I bardzo utalentowany.Uśmiecham się. Fajnie było zaśpiewać z nim wczoraj. Zwietnie razem brzmicie.Kiwam głową. Czułam się tak, jakby nie było żadnej przerwy  mówię szeptem. Bardzo mi gobrakowało. Dlaczego straciłaś z nim kontakt, kiedy się przeniósł do LA? Bo jestem głupia i uparta  prycham, a Will marszczy czoło. To nieprawda. O tak, jestem.Zrobiłam niezłą awanturę, kiedy Leo powiedział, że wyjeżdża.Kręcę głową. Zachowałam się, jak rozpuszczony bachor, który nie może postawić naswoim.Nie chciałam, żeby wyjeżdżał.I bolało mnie, że nie zaproponował, żebympojechała z nim. Z tego, co wczoraj opowiadałaś, wygląda, że miał na względzie twoje dobro. Tak było  kiwam głową. Ale to wciąż boli.Kochałam go, a on odszedł.A jabyłam zbyt dumna i uparta, żeby się do niego potem odezwać.A pózniej, kiedy złość mijuż przeszła i miałam ochotę usłyszeć jego głos, uznałam, że minęło już za dużo czasu iże pewnie nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Ostatnie zdanie wypowiadamszeptem, czując, że do oczu napływają mi łzy. Na pewno tak nie było  mamrocze Will i ściera mi łzę z policzka kciukiem. Bezwzględu na to, jak głupio czasami zachowuje się Jules, zawsze chcę mieć z nią kontakt. Taa&  bąkam, nie wiedząc, co więcej mogę powiedzieć. Myślę, że pora wstawać. Will odrywa się od mnie i wstaje z łóżka, nagusieńki irozczochrany. A ja myślę, że powinieneś z powrotem położyć tu tę swoją sexy pupę. Uśmiecha się do mnie podstępnie i ściąga ze mnie kołdrę. Nie, wstawaj. Hej! Zimno mi. Podnoś się, ślicznotko, i marsz pod prysznic.Mam dla ciebie niespodziankę.Zwija kołdrę i rzuca ją na podłogę, a potem daje nad nią krok i idzie do łazienki. A co z porannym seksem?  wołam za nim. Pod prysznicem!  odkrzykuje. Chcesz powiedzieć, że będziemy uprawiali poranny seks w kąpieli?  krzyczę.Will pojawia się w drzwiach, opiera się o framugę i krzyżuje muskularne ramiona napiersi.Jest nagusieńki jak go Pan Bóg stworzył. Uwielbiam na ciebie patrzeć  mówię, nie ruszając się z łóżka. Miło mi to słyszeć  uśmiecha się i krok za krokiem, zupełnie nieskrępowany,wolno zbliża się do łóżka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl