, D'Amato Brian Królestwo Słońca 01 1 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zresztą gdyby mnie tak przerzucono bez ładu iskładu, kto wie co by się stało.Tłum Jedów i semi-Jedów biegają-cych we wszystkie strony to recepta na kłopoty nawet w dwudziestympierwszym wieku. - Przybyłeś, by nauczyć się, jak grać przeciwko dymnym - stwierdził 2 Inkrustowana Czaszka.Dzięki pamięci Szakala wiedziałem, żemiał na myśli to, co tak zwany mieszkaniec Zachodu błędnie uznałby za bogów.Ale czy mówimy o Grze? Chyba tak.Czy 2 Inkrustowana Czaszka wiedział, jak grać? Czy jest Strażnikiem Dnia? Możewszyscy ajawob wielkich rodów byli w pewnym sensie StrażnikamiSłońca.Przynajmniej znalazłem się nareszcie we właściwym miejscu.Czy powinienem spytać o Grę? Najlepiej jeszcze, żeby pojawiłosię więcej Strażników.A czy przybędzie tuWięcej takich jak ty?- zapytał 2 Inkrustowana Czaszka, tym ra-zem w iksyjskiej odmianie języka ch'ol.- Nie.Zapewne nikt już nigdy.Nie warto wyjaśniać, pomyślałem.I myślisz, że możeszPogrzebać siebie%7ływcem, tak? Iprzechować ciałoPrzez trzynaścieRazy trzynaściesetek deszczów.Nie, niezupełnie tak - chciałem powiedzieć.I chcesz utrzymaćCiało swoje w niebiańskim łonie,Do twojego b'ak'tun,Do twojego k'atun,I znowu być w swojejPorzuconej skórze.  Ciało w niebiańskim łonie" oznaczało przede wszystkim  żywe".Tutaj wierzono, że zmarli chodzą pod światem do góry nogami, jakodbicia w wodzie.Ty nade mną,Jesteś w świetle.- zacząłem mówić, ale 2 Inkrustowana Czasz-ka mi przerwał.Kiedy cię zabijemy, Czytwój podły blizniak Umrzewe mnie też?Co? Och, cholera.Może lepiej nie odpowiadać na to pytanie.Cisza.Nagle wpadłem na pomysł.- Jed? - rzuciłem.- Też jestem Jed DeLanda, jak wiesz.Ty i ja jesteśmy jak bliznięta.- Nie jestem Jedem.Oho! - pomyślałem.- Jak ty nade mną - zacząłem, lecz 2 Inkrustowana Czaszka otworzył prawą dłoń i obrócił nią lekko w lewo, co - jak wiedziałem dziękiSzakalowi - stanowiło gest nakazujący milczenie.Zareagowałem natychmiast niczym pies Pawłowa - zamknąłem usta.2 InkrustowanaCzaszka popatrzył na garbusa za mną.Gwardziści klęczący obok wyprostowali się lekko.Garbus przy-kuśtykał i zatrzymał się może o trzy ramiona ode mnie, po czymzaczął mi się przyglądać.Badał mnie.Starałem się nie skrzywić lubdrgnąć.Przez Szakala byłem pewien, że znam imię przybysza.Miałskarłowaciałe ramiona ze szponiastymi palcami jak T.rex, na prawejdłoni syndaktylię.Uśmiechał się stale, odsłaniając górne zęby, pomię-dzy którymi miał przerwy niemal tak szerokie jak siekacze.ZespółMorquio, pomyślałem.Stary jest ten dinozaur? Wyglądał staro, ale tacy ludzie nie żyją dłużej niż czterdzieści lat.A może jednak? Kur-czę, jak on ma na imię?10 Paląca Gąsienica albo Drwiący %7łółw czy jakoś tak.Och, jużwiem.To 3 Niebieski Zlimak.Był ajway, czyli trochę jak rodzinnymkapłanem, tyle tylko, że kapłan oznacza przynależność do większejorganizacji o charakterze religijnym, a ten mężczyzna pracował na nie-zależnym kontrakcie.Chyba lepszym określeniem byłoby: szaman, aleto słowo kojarzy się raczej z syberyjskim kolesiem potrząsającym grze-chotką.Może raczej teurgista? Nie za wyszukane? Nie, chyba niezleoddaje sens.W każdym razie byłem pewien, że to właśnie on, 3 Niebie-ski Zlimak, teurgista rodu Orłów, mówił tenorem.Właśnie.Na pewno.Wyciągnąłem nawet parę wspomnień, w których zobaczyłem, jak tenczłowiek tańczy podczas ceremonii pierwszego rozpalenia.Przynaj-mniej zaczynałem się uczyć, jak dobrać się do wiedzy Szakala.Sztucz-ka polegała chyba na tym, że należało myśleć w ch'ol i nie starać się zabardzo, tylko pozwolić, by skojarzenia słowne wywołały obrazy.3 Niebieski Zlimak odłożył liść tytoniu, którego używał jak wachla-rza, obok misek, wstał, wyprostował się i znieruchomiał na długą chwi-lę.Wydawało się, że nikt nie oddycha, zwłaszcza ja.Usłyszałem szumkrwi w uszach.I wtedy uświadomiłem sobie, że teurgista węszy.Tu się dzieje coś jeszcze, pomyślałem.Rzecz jasna, nie miałem po-jęcia, jak ci ludzie zachowywali się na co dzień.Ale miałem wraże-nie, że są czujni i na coś czekają, coś zupełnie niezwiązanego z mojąosobą.Jakby znajdowali się w obcym domu i nie chcieli, by ich pod-słuchano.A przecież to audiencia lub sala tronowa 2 InkrustowanejCzaszki, prawda? A może nie, może to tylko tymczasowa komnata.Zapewne moje pojawienie się trochę wszystkim namieszało wdworskich grach i intrygach.Z tego, co mogłem się dowiedzieć z pamięci Szakala.cóż, sy-tuacja była skomplikowana.W uproszczeniu, gdyby Ix znajdowałosię w Anglii w roku 1450, ród Ocelota byłby jak Lancasterowie.Na-dal dzierżyliby królewską władzę, ale nie byliby popularni i do tegodziesiątkowałaby ich hemofilia.Orły natomiast, ród 2 Inkrustowanej Czaszki, byłyby jak rodzina York, długi czas zajmująca niższą pozycję,ale zbierająca siły i szemrząca o przewrocie.W Ix były jeszcze trzyinne możne rody.Dwa z nich wspierały Klan Orła, ale ostatni - KlanNietoperza Wampira - związany był całkowicie z Ocelotami.Oceloty zapewne użyją fuszerki na szczycie piramidy jako wy-mówki, by pogrążyć Orły.Jasne, proszę bardzo.3 Niebieski Zlimak obrócił się na pięcie, potem znowu i znowu, ażzaczął wirować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl