, Montgomery Lucy Maud Ania z Zielonego Wzgorza RB 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Janka Andrews uważa, że bufiaste rękawy to zbyt świecki strój dla żony pastora, lecz ja nie osądziłabym jej tak nielitościwie, bo wiem dobrze, co to znaczy tęsknić do takich rękawów.Prócz tego jest ona żoną pastora dopiero od niedawna, więc należy to uwzględnić, prawda? Mieszkać będą tymczasem u pani Linde, bo plebania jest jeszcze niegotowa.Jeśli Maryla, zaszedłszy tego wieczora do pani Linde, za powód swych odwiedzin podała konieczność zwrócenia pożyczonego od niej zeszłej zimy wzoru pikowania kołdry, to dla usprawiedliwienia jej należy przyznać, iż większość mieszkańców Avonlea użyła podobnie niewinnego pretekstu.Niejeden przedmiot, pożyczony ongi przez panią Małgorzatę bez nadziei odzyskania go kiedykolwiek, powrócił tego wieczora do rąk właścicielki.Nowy pastor, a co ważniejsze pastor z żoną, był to dostateczny powód do zainteresowania w spokojnej, o monotonnym trybie życia osadzie, gdzie wrażeń bywa tak mało.Stary pan Bentley, o którym Ania twierdziła, że mu brak wyobraźni, był pastorem w Avonlea przez lat osiemnaście.Przybył tam jako wdowiec i wdowcem pozostał, chociaż miejscowe kumoszki bezustannie żeniły go to z tą, to z ową.Ostatniej zimy ustąpił ze swego stanowiska, żegnany szczerym żalem parafian, których przywiązanie, pomimo swych niewielkich zdolności —mówcy, potrafił pozyskać dzięki długoletniemu współżyciu z parafianami i osobistej dobroci.Od chwili jego wyjazdu parafianie Avonlea mieli urozmaicone przeżycia religijne słuchając wielu kazań kandydatów na plebanów, przybywających niedziela po niedzieli, aby wygłaszać próbne kazania.Utrzymywali się oni lub odpadali, stosownie do opinii, jaką wypowiadali o nich „ojcowie i matki gminy”.Poza tym zdanie swe o nich wyrażała też pewna mała czerwonowłosa dziewuszka, siedząca spokojnie w kącie starej kuchni Cuthbertów.Swobodnie roztrząsała te sprawy w rozmowie z Mateuszem, bo Maryla z zasady unikała wszelkiej krytyki pastorów.— Nie sądzę, aby pan Smith był odpowiedni, Mateuszu — zadecydowała ostatecznie Ania.— Pani Linde twierdzi, że mowa jego była zbyt uboga, lecz mnie się wydaje, że największą jego wadą, zarówno jak i pana Bentleya, jest brak wyobraźni.A pan Terry ma jej zbyt wiele! Pozwala jej się rozbujać tak samo, jak to ja uczyniłam, opowiadając o Lesie Duchów.Zresztą pani Linde mówi, że teologia pana Terry jest niewłaściwa.Pan Gresham to bardzo dobry i bardzo religijny człowiek, lecz opowiadał zbyt wiele zabawnych historii i ludzie śmieli się w kościele.Nie miał dość godności, a pastor powinien umieć zdobyć szacunek, prawda, Mateuszu? Uwalałam, że pan Marshall był stanowczo niezmiernie pociągający, lecz pani Linde mówi, że jest on nieżonaty, a nawet nie zaręczony.Wywiadywała się o to specjalnie i twierdzi, że nie ma sensu, aby w Avonlea był młody, nieżonaty pastor, bo musiałby sobie szukać żony pośród swoich parafian, a to dałoby powód do wielu nieporozumień.Pani Linde jest to bardzo dalekowzroczna osoba, prawda, Mateuszu? Cieszę się, że wybrano pana Allana.Lubię go, bo kazanie miał zajmujące i modlił się z przejęciem, a nie czynił tego jedynie z przyzwyczajenia.Pani Linde mówi, że on nie jest znakomity, ale że nie możemy się spodziewać znakomitego pastora za siedemset pięćdziesiąt dolarów rocznie, a bądź co bądź jego wiedza teologiczna jest właściwa, gdyż wypytywała go bardzo dokładnie o rozmaite kwestie doktrynalne.Zna także rodzinę jego żony: to ludzie godni szacunku, a kobiety — znakomite gospodynie.Pani Linde mówi, że zdrowe poglądy męża i gospodarność żony stanowią idealne połączenie dla pastorostwa.Nowy pastor i jego żona było to młode, o miłej powierzchowności małżeństwo, które przeżyło dopiero swój miodowy miesiąc.Pełni byli dobrych chęci i gorącego zapału do obranego zawodu.Avonlea od razu przyjęła ich z wielką serdecznością.Starzy i młodzi polubili szczerego, wesołego młodzieńca o szczytnych ideałach i jasną, miłą małą gosposię, która objęła we władanie plebanię.Ania także wkrótce serdecznie pokochała panią Allan, znalazłszy w niej nową pokrewną duszę.— Pani Allan jest w istocie godna miłości — zauważyła pewnego niedzielnego popołudnia.— Prowadzi naszą klasę i jest znakomitą nauczycielką.Przyznała otwarcie, że nie uważa za słuszne, aby tylko nauczyciel miał prawo do zadawania pytań.Maryla pamięta zapewne, że to jest moje własne zdanie.Pozwala dzieciom pytać, ile tylko chcą.Toteż ja stawiam jej bardzo dużo pytań.Ja potrafię zasypywać pytaniami, prawda, Marylo?— O, co to, to bez wątpienia — skwapliwie potwierdziła Maryla.— Nikt prócz mnie więcej nie pytał, z wyjątkiem Ruby Gillis, która pragnęła się dowiedzieć, czy będzie tego lata niedzielny piknik szkolny.Mnie takie zapytanie wydało się nieodpowiednie, bo nie miało najmniejszego związku z lekcją; czytałyśmy o Danielu w lwiej paszczy, lecz pani Allan uśmiechnęła się tylko i rzekła, że przypuszcza, iż piknik się odbędzie.Pani Allan ma śliczny uśmiech i takie czarujące dołeczki w policzkach.Ja bym także bardzo pragnęła mieć dołeczki, Marylo.Nie jestem już ani w części tak chuda, jak byłam przybywszy tutaj, ale dołeczków nie mam jeszcze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl