, Czosnowska Bogusława Ostatni gong 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak moÝna umawiaç si´w obcym kraju na tak odleg"y i dok"adny termin, bioràc pod uwag´ fakt,Ýe jedzie si´ samochodem i tyle rzeczy moÝe si´ po drodze wydarzyç! By-"am jednak pewna swego.Skoro si´ zobowiàza"am, to terminu dotrzy-mam.- 107 - ZapakowaliÊmy namiot, jedzenie, dolary z konta i jazda.MieliÊmy kil-ka dni wyprzedzenia.MogliÊmy spokojnie si´ zatrzymaç u naszych przy-jació" w Bremie, a potem ruszyç dalej, do Holandii, do Bloemendaalu miejscowoÊci, gdzie mieszkajà nasi korespondencyjni przyjaciele.JuÝ Amsterdam, pi´tnaÊcie kilometrów dalej mijamy Harlem, a stàdjeszcze tylko pi´ç kilometrów do Bloemendaalu.ChcieliÊmy byç na miej-scu troszeczk´ wczeÊniej, aby znaleêç adres, a potem zjawiç si´ punktu-alnie o siedemnastej u tych w"aÊciwie obcych, ale jakÝe serdecznie zapra-szajàcych nas do siebie, ludzi.Trudno opowiedzieç jaka jest Holandia.Po prostu trzeba tam pojechaçi zobaczyç samemu t´ jedynà w swoim rodzaju architektur´ budownic-twa mieszkalnego.Bo domy tam to istne cacuszka! KaÝdy inny, za to cz´-sto kryty trzcinà, która jest tu bardzo modna, ale i bardzo droga (bywazresztà, Ýe importowana z Polski).Holendrzy nie odgradzajà si´ od Êwia-ta i ludzi.Ogrody zazwyczaj nie majà bram wjazdowych, w oknach rzad-ko wiszà firanki, a jeÊli juÝ, to tak upi´te, Ýe Êmia"o moÝna zajrzeç doprzeÊlicznego wn´trza, w którym pysznià si´ pi´kne starocie, kominek,w kàcie leÝakujà butelki z winem, wsz´dzie stojà kwiaty, a na kaÝdymkroku widaç obrzydliwà wr´cz czystoÊç, której my, w kraju, niestety, nieznamy.Ale po co teraz o tym myÊleç? Porównania sà bezcelowe, jakiwi´c sens denerwowaç si´ w czasie podróÝy urlopowej.Holandia kojarzymi si´ z gustownà  przewiàzana wstàÝkà ze Êlicznà kokardà  wy"oÝonàat"asem bombonierà, w której leÝà kokietujàce, owini´te w kolorowe pa-pierki, smaczne czekoladki.Tak, ale odbieg"am od tematu, a tu juÝ Bloemendaal.To ekskluzywnamiejscowoÊç, widaç, Ýe mieszkajà w niej ludzie zamoÝni.Teren woko"omiasteczka jest nawet troszeczk´ górzysty, choç to duÝe s"owo, zwaÝyw-szy Ýe chodzi przecieÝ Holandi´.OdnaleêliÊmy adres i wolniutko jechaliÊmy wzd"uÝ ogrodzenia.AleÝmi si´ zrobi"o goràco! Naszym oczom ukaza" si´ stojàcy w parku wielki,pi´kny dom kryty trzcinà.By"am potwornie zdenerwowana, bo juÝ wy-obraÝa"am sobie rewanÝ w Polsce, gdzie mogliÊmy przyjàç naszych goÊciw malutkim mieszkanku, przy trudnoÊciach zaopatrzeniowych i innychk"opotach.MieliÊmy jeszcze kilkanaÊcie minut, wi´c postanowiliÊmy przeczekaçgdzieÊ w pobliÝu, aby punktualnie o siedemnastej zjawiç si´ u pa’stwaBodewes.Ogarn´"a mnie ogromna trema, i  jak powiedzia"am m´Ýowi zagranie w tej chwili równoczeÊnie Otella i Hamleta by"oby dla mniedrobnostkà wobec faktu, Ýe trzeba w ko’cu wjechaç do tego pi´knegoparku i stanàç przed tym wielkim domem.DoczekaliÊmy nieszcz´snejgodziny siedemnastej, przeczesaliÊmy w"osy i ruszyliÊmy w królestwo lu-dzi, do których tak jakoÊ nas ciàgn´"o.- 108 - PodjechaliÊmy pod dom.Pusto.Zupe"na cisza.Przed domem powita-"y nas tylko bia"e, ogrodowe meble, w których rozgoÊci"y si´ oranÝowepoduchy, a poniewaÝ Êwieci"o s"o’ce  rzadkie zjawisko w Holandii  nadmeblami napuszy" si´ bia"y, wielki parasol, jak gdyby sta" na straÝywszystkiego co tutejsze.Troch´ si´ zaniepokoi"am nieobecnoÊcià gospo-darzy.MoÝe nasza depesza nie dosz"a?Po drodze zastanawialiÊmy si´, jak w"aÊciwie wyglàdajà ludzie, do któ-rych jedziemy? Hermana przypomina"am sobie jak przez mg"´, a jego Ýo-n´ widzia"am przecieÝ zaledwie przez chwil´.Kiedy tak staliÊmy troch´ zdezorientowani, nagle rozleg" si´ krzyk po-witania i z parku wybieg" Herman, a za nim jego Ýona Antoinette.Wita-liÊmy si´ jak najbliÝsi sobie ludzie, którzy bardzo si´ za sobà st´sknili.MieliÊmy wraÝenie, Ýe spotkaliÊmy si´ po d"ugim rozstaniu z osobamibardzo drogimi naszym sercom.UsiedliÊmy na oranÝowych poduchach.Herman z dumà opowiada",jak ogromnie jest szcz´Êliwy, bo w"aÊnie zdàÝy" przeczytaç histori´ Pol-ski. O, BoÝe  pomyÊla"am  a ja nie! MoÝe byç skandaliczna kompro-mitacja! .Historia nigdy nie by"a mojà najmocniejszà stronà, ale naszcz´Êcie by" ze mnà Zdzis"aw, dla którego to wr´cz hobby.Nagle Herman, wskazujàc na latarni´ górujàcà nad Ýywop"otem przywjeêdzie, zapyta":  Czy "adnie was przywitaliÊmy?  Odruchowo spojrza-"am w tamtym kierunku.Teraz dopiero zobaczy"am, Ýe na latarni powie-wa"a ma"a, bia"o-czerwona flaga.O ma"o nie rozp"aka"am si´ ze wzru-szenia.Zrobiona z folii, powiewa"a podczas ca"ego naszego pobytu, a po-tem zabraliÊmy jà ze sobà i do dziÊ przechowujemy jak drogà pamiàtk´.DowiedzieliÊmy si´ wreszcie, kim byli nasi gospodarze.On nied"ugoko’czy" siedemdziesiàt lat, ona  szeÊçdziesiàt dwa.Herman by" w"aÊci-cielem firmy poÊredniczàcej w imporcie zagranicznych kolekcji modydamskiej w Amsterdamie.Powoli przekazywa" juÝ swój salon córce Ma-rielle, a jeden z jego synów takÝe pracowa" w tej branÝy, tyle, Ýe w Bruk-seli.Herman wysoki, Êwietnie ubrany, chociaÝ w"aÊciwie zupe"nie niedba-jàcy o to m´Ýczyzna, emanujàcy czarujàcà niedba"à elegancjà albo  jakkto woli  eleganckà niedba"oÊcià.Przystojny, niewyglàdajàcy na swojelata, pe"en Ýycia i ogromnie go ciekawy, uÊmiechni´ty, o bardzo mimicz-nej twarzy, z której bardzo "atwo wyczytaç wszystko.Antoinette by"a niskà, raczej szczup"à, juÝ niestety siwiejàcà, ale jak-Ýe m"odzie’czà blondynkà o oczach niebieskich jak niezapominajki, pa-trzàcych na Hermana z takà wiernoÊcià i oddaniem, Ýe z ogromnà przy-jemnoÊcià Êledzi"am te jej spojrzenia.Mia"a niesamowity Êmiech, jakie-go nigdy nie s"ysza"am u Ýadnej kobiety, a przy tym tak zaraêliwy, Ýetrudno by"o nie Êmiaç si´ z nià razem.- 109 - Wiele mieliÊmy sobie do powiedzenia przy popo"udniowej holender-skiej kawie.AÝ trudno uwierzyç, iÝ w"aÊciwie rozmawialiÊmy po razpierwszy.Herman w"ada" kilkoma j´zykami, ja i Antoinette takÝe, ale zewzgl´du na mojego m´Ýa naszym wspólnym j´zykiem sta" si´ niemiec-ki.Czego mog"a dotyczyç rozmowa? Naturalnie Polski.Holendrzyz ogromnym szacunkiem mówili o Polakach.Ciàgle pami´tajà, Ýe nasirodacy walczyli takÝe o ich wolnoÊç.Podobno zdarza"y si´ nawet wypad-ki spoliczkowania tego, kto w obecnoÊci Holendra wyrazi" si´ niepo-chlebnie o Polakach.Jestem dumna, Ýe tak dobrze tu si´ o nas mówi.Wiadomo, Ýe róÝnie wypadamy w oczach cudzoziemców.Wreszcie  po d"ugiej rozmowie  przysz"a pora na rozpakowanie ba-gaÝu.Nic nie wysz"o z rozstawiania namiotu, bo gospodarze oddali donaszej dyspozycji bia"à sypialni´ z oddzielnà "azienkà i balkonem.Jesz-cze tylko wr´czyliÊmy podarki dla nich i pobyt u tych cudownych ludzi,którzy sprawili, Ýe przeÝyliÊmy pi´knà bajk´, rozpoczà" si´ na dobre.GoÊciliÊmy u Hermana i Antoinette przez dwa tygodnie.Razem z ni-mi zwiedziliÊmy w tym czasie Holandi´.Nasi przyjaciele wymyÊlali co-raz to innà ciekawà wycieczk´, nie pozwalajàc nam wydaç ani guldena.Zdarza"o si´ jednak, Ýe w ogóle nie ruszaliÊmy si´ z domu.Gospodarzy-"yÊmy wtedy z Antoinette w kuchni, a Herman ze Zdzis"awem urzàdza-li garaÝ lub zaj´ci byli czymÊ w ogrodzie.A wieczorami siadywaliÊmy so-bie w wielkim pokoju pe"nym antyków i rozmaitych staroci przy hisz-pa’skim sherry i holenderskim serze, wpatrujàc si´ w ta’czàce w ko-minku p"omyki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl