, Clancy Tom Power Plays (SCAN dal 712) (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roger nie był człowiekiem ocho­czo dzielącym się swoimi problemami, zwykle jednak radził się Parkera, zanim jeszcze coś zaczynało go przerastać.Zwie­rzył mu się, że ma kłopoty z przyzwyczajeniem się do życia na wolności po pięciu latach pobytu w “Hanojskim Hiltonie”, a niedawno zaufał mu, gdy jego małżeństwo przeżywało trud­ne chwile.Później jednak wycofał się zdecydowanie, zosta­wiając przyjaciela samemu sobie i każąc mu się domyślać, co takiego wydarzyło się w tym związku.Instynkt podpowiadał mu, że chodziło o coś głębszego.lecz domysły domysłami, a przy milczeniu Gordiana i całej tej aferze, jaka powstała po debacie na temat technik szyfrowania, nie miał szansy, by wy-dedukować coś więcej.Nagle Parker zdał sobie sprawę z ciszy, która zapanowała na sali, i zrozumiał, że Gordian wciąż czeka na odpowiedź.- Z politycznego punktu widzenia powinniśmy, jak sądzę, dobrze przygotować się do następnej sesji Kongresu - powie­dział, odpychając od siebie obawy o stan przyjaciela.- Tym­czasem należy rozpocząć stanowczą kampanię w mediach, do­magając się powrotu do poprzedniej polityki administracji, czyli do ustanowienia ścisłych limitów określających rodzaj i ilość oprogramowania z dziedziny technik kryptograficznych, które można by dopuścić do sprzedaży za granicą.- I zapewne wypracować granice kompromisu, który byli­byśmy skłonni zawrzeć, kiedy sprawa znów odżyje na Kapitolu - rzucił Gordian, uzupełniając jego myśl.- Tak, to mi się podoba.- Mnie również - powiedział Lang.- Gdy to przeczytałem, zrozumiałem, że Karta Morrisona-Fiore'a będzie miała kata­strofalny wpływ na bezpieczeństwo narodowe.Jednak do ta­kiego dokumentu zawsze można wprowadzić poprawki, które osłabią nieco jego wymowę.- Takie jak.?- Och, tak na szybko.Można na przykład zakazać ekspor­tu wymienialnych kart szyfrujących albo zasadniczych kom­ponentów podzespołów dekodujących, których używa nasza armia.Takich jak te, których ty i pan Sobel nie dopuściliście do obrotu rynkowego.- Sądzę, że należałoby też użyć wszelkich wpływów, by wprowadzić jak najbardziej restrykcyjne międzynarodowe prawa i standardy zarządzania operacjami dotyczącymi ko­dów we wszelkich zagranicznych obiektach - powiedział Par­ker.- Dotyczy to zwłaszcza prywatnych banków, w których depozytach rządy składają kody cyfrowe do oprogramowania komputerów szyfrujących dane.Teraz policja i agencje wywia­dowcze mogą zmusić banki do oddania kodów.chociaż libertarianie protestują przeciwko temu w różnych sądach.- Spoj­rzał na Langa.- Popraw mnie, jeśli się mylę, ale o ile wiem, nie ma obecnie żadnych traktatów międzynarodowych, które mogłyby zmusić jeden z zagranicznych ośrodków do przekaza­nia jego kodów alarmowych drugiemu, nawet gdyby sprawa toczyła się na szczeblu międzyrządowym, a proszący o nie ga­binet potrafił udowodnić, że są niezbędne, by zlikwidować za­grożenie jego bezpieczeństwa narodowego.Lang pokiwał głową.- Trafiłeś w samo sedno.Podczas gdy ambasadorzy debato­waliby, jakie środki zaradcze można, a jakich nie można przed­sięwziąć w świetle obowiązujących porozumień, terrorysta dys­ponujący wystarczająco zaawansowanym sprzętem elektronicz­nym mógłby teoretycznie doprowadzić do załamania całą naszą gospodarkę, a nawet unieruchomić komputery armii.Przez kilka sekund Gordian siedział, spoglądając przez roz­ciągające się od sufitu do podłogi okno na panoramę San Jose i rysujące się niewyraźnie w oddali na południowym wscho­dzie grzbiety gór.Dopiero po długiej chwili przeniósł ponow­nie uwagę na Dana.- Co z Komisją Handlu Zagranicznego? - zapytał.- Myśląc o przyszłości, zastanawiam się, czy nie udałoby się przekonać któregoś z jej członków do naszych racji.- Marne szansę - westchnął Parker.- Olivera, jej szef, to wojujący zwolennik wolnego handlu.Co ważniejsze, został mianowany przez prezydenta Ballarda.Jest jego zaufanym człowiekiem od czasów, gdy studiowali razem na Uniwersyte­cie Wisconsin.- Może więc dotrzemy do kogoś z Kongresu? Najlepiej z Rady Bezpieczeństwa Narodowego.Parker potrząsnął głową.- Znam kilku ludzi, którzy prywatnie sympatyzują z nami.Jeden z nich uważa nawet, że Karta Morrisona-Fiore'a to tru­cizna wpuszczona do naszego narodowego systemu obrony.Wszyscy oni pochodzą jednak ze stanów, w których przemysł informatyczny ma ogromne wpływy i gdzie ludzie bardzo oba­wiają się utraty pracy ze względu na niemożność wejścia na rynki zagraniczne.- Uśmiechnął się ponuro.- Czy masz poję­cie, ile głosów w wyborach będzie mnie kosztowało przeciw­stawienie się karcie? Mnie, reprezentanta Doliny Krzemowej? Straciłbym chyba mniej, gdybym napadł na bank i został zła­pany z workiem pieniędzy w jednej i uzi w drugiej ręce.Gordian znów popatrzył przez okno ponad szerokim odcin­kiem Rosita Avenue, tam gdzie Diablos maszerowali ku Mount Hamilton, której odległe stoki ledwie przebijały się przez kur­tynę smogu.Bliżej wciąż można było dostrzec stare przetwór­nie żywności i fabryki tworzyw sztucznych, które dawno temu kształtowały przemysłowe oblicze miasta.Teraz były jednak zaledwie reliktami minionych czasów.Od ponad dwudziestu lat San Jose kojarzono niemal wyłącznie z nowoczesną techni­ką oraz nowatorskimi badaniami naukowymi, a jego ekono­miczne przetrwanie uzależnione było od producentów sprzętu i oprogramowania komputerowego, którzy dawali zatrudnie­nie ogromnej liczbie mieszkańców.Dan Parker raczej zaniżył cenę, jaką będzie musiał zapłacić za trwanie przy swoich zasa­dach.i przyjacielu.Najprawdopodobniej już popełnił politycz­ne samobójstwo.Gordian odwrócił się od okna i przebiegł wzrokiem dokoła stołu, zatrzymując na chwilę spojrzenie na każdej z twarzy i przyglądając się każdemu z członków skupionej wokół niego koalicji.Parker natychmiast - niemal fizycznie - odniósł wra­żenie, że do jego spojrzenia powróciła dawna siła.- Powinniśmy omówić przygotowania do naszej podróży do Waszyngtonu - powiedział Gordian.- Sądzę, że jesteśmy już gotowi do następnej rundy.5SINGAPUR18 WRZEŚNIA 2000Z DZIENNIKA “STRAITS TIME”TRWA ŚLEDZTWO W SPRAWIE FRACHTOWCA WIDMAWładze wciąż uważają napad piratówza najbardziej prawdopodobną przyczynęzniknięcia załogiSINGAPUR.Blisko 48 godzin po tym, jak frachtowiec Guan-yin został w tajemniczych okolicznościach porzucony przez za­łogę w porcie w Sembawang, jego ładunek w dalszym ciągu pozostaje w rękach miejscowych celników, którzy ujawnili, że konsultują się ze swoimi malezyjskimi kolegami oraz z pracow­nikami Piracy Center w Kuaoa Lumpur, rozważając możliwość, iż załogę statku porwano.Według Tai Al-Furana, rzecznika Ministerstwa Ceł, frachto­wiec eksploatowany był przez Tamu Exports, armatora han­dlowego zarejestrowanego w Malezji Wschodniej.Al-Furan po­twierdził, że jednostka opuściła Kuching w godzinach wieczor­nych 15 września, zgłosiwszy przewóz towarów przeznaczonych do sprzedaży hurtowej, i spodziewana była w Singapurze jesz­cze tego samego wieczoru.Nie przewidywano żadnych innych cumowań.Ujawniono także, że w chwili odnalezienia, 16 wrześ­nia nad ranem, stojący na kotwicy statek wciąż miał na pokła­dzie cały ładunek.Zrodziło to dodatkowe pytania dotyczące motywów pirackiego napadu, a ponadto pogłębiło niepokój o los załogi, która - jak się mówi - liczyła niemal tuzin ludzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl