, Clancy Tom Niedzwiedz i smok 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten dom służył także jako kościół ich niewielkiej parafii i, jak widać, parafianie przyszli tu, żeby pomodlić się za swego zmarłego przywódcę duchowego, wielebnego Yu Fa Ana.Nie wydaje się jednak, żeby miejscowe władze pozwoliły im robić to w miejscu, które dotychczas służyło im do praktyk religijnych.Rozmawiałem z najstarszym stopniem funkcjonariuszem milicji.Mówi, że otrzymał rozkazy, zabraniające wpuszczania kogokolwiek do tego domu, nawet pani Yu, i wydaje się, że zamierza te rozkazy wykonać.– Wise podszedł do miejsca w którym stała wdowa.– Pani Yu, czy zabierze pani ciało męża z powrotem na Tajwan, żeby tam je pochować? – Wise rzadko pozwalał sobie na okazywanie emocji przed kamerą, ale odpowiedź na jego pytanie wyraźnie go poruszyła.– Nie ma żadnego ciała.Mój mąż.Oni zabrali jego ciało i spalili, a prochy wysypali do rzeki – powiedziała Chun łamiącym się głosem.– Co takiego? – zawołał Wise.Zaskoczenie wyraźnie malowało się na jego twarzy.– Spopielili ciało bez pani zgody?– Tak – wykrztusiła Chun.– I nawet nie wydali pani prochów męża, żeby mogła je pani zabrać do domu?– Nie, powiedzieli mi, że prochy zostały wysypane do rzeki.– No tak – mruknął Wise.Chciał powiedzieć coś mocniejszego, ale jako reporter musiał zachować pewien obiektywizm, więc nie mógł sobie pozwolić na powiedzenie tego, na co miał ochotę.Barbarzyńskie sukinsyny! Czegoś takiego nie mogły wytłumaczyć żadne różnice kulturowe.W tym momencie przyjechał na rowerze porucznik milicji.Natychmiast podszedł do sierżanta, porozmawiał z nim przez chwilę, po czym ruszył w stronę Yu Chun.– Co to znaczy? – spytał po mandaryńsku.Cofnął się o krok, widząc kamerę i mikrofon.Na twarzy, którą zwrócił ku Amerykanom, miał wypisane pytanie: CO TO ZNACZY?– Chcę wejść do mojego domu, ale on mi nie pozwala – odpowiedziała Yu Chun, wskazując na sierżanta.– Dlaczego nie wolno mi wejść do mojego domu?– Przepraszam – wtrącił się Wise.– Nazywam się Barry Wise i pracuję dla CNN.Czy mówi pan po angielsku? – spytał milicjanta.– Tak, mówić.– A kim pan jest?– Porucznik Rong[77].Wise pomyślał, że trudno byłoby w tej chwili o lepsze nazwisko; nie wiedział, że po chińsku oznacza ono „broń”.– Poruczniku Rong, jestem Barry Wise z CNN.Czy zna pan powody, dla których wydano rozkaz, żeby nie wpuszczać pani Yu do jej domu?– Ten dom jest miejsce działalność polityczna, zakazana władza miejska.– Działalności politycznej? Ale przecież to prywatna rezydencja, dom mieszkalny, prawda?– To miejsce działalność polityczna – obstawał przy swoim Rong.– Bezprawna działalność polityczna – dodał.– Rozumiem.Dziękuję panu, poruczniku.– Wise cofnął się i zaczął mówić bezpośrednio do kamery, a pani Yu podeszła do zebranych parafian.Kamera odprowadziła ją do jakiegoś tęgiego mężczyzny, na którego twarzy malowała się determinacja.Ten mężczyzna odwrócił się do innych parafian i głośno coś powiedział.Wszyscy natychmiast otworzyli Biblie.Tęgi mężczyzna również otworzył swoją i zaczął czytać na głos.Reszta zdała się na jego przewodnictwo i z uwagą śledziła tekst.Wen Zhong, właściciel miniaturowej restauracji, prowadził to zaimprowizowane nabożeństwo, czytając Pismo, ale po chińsku, więc nikt z ekipy CNN nie rozumiał ani słowa.Kiedy przewracał kartkę, trzydziestu kilku ludzi robiło to wraz z nim, śledząc tekst z charakterystyczną dla baptystów uwagą i Wise zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem nie jest świadkiem przejmowania parafii przez tego korpulentnego faceta.Jego intencje wydawały się jednak szczere, a tym przede wszystkim powinien się odznaczać duchowny.Yu Chun podeszła do niego, a on położył jej dłoń na ramieniu w geście, który wydawał się zupełnie nie chiński.Rozkleiła się wtedy i zaczęła szlochać.Nie musiała się wstydzić łez.Po dwudziestu czterech latach małżeństwa straciła męża, a władze spotęgowały jej cierpienia, posuwając się do spalenia ciała, pozbawiając ją możliwości spojrzenia po raz ostatni na ukochaną twarz i grobu, który mogłaby odwiedzać.To barbarzyńcy, pomyślał Wise, wiedząc, że nie wolno mu powiedzieć czegoś takiego przed kamerą.Był zły z tego powodu, ale jego zawód miał swoje reguły, a on ich nie łamał.Ale miał kamerę, a kamera mogła pokazać więcej, niż dałoby się powiedzieć.Barry i jego ekipa nie wiedzieli, że Atlanta pokazywała na żywo to, co nadawali, z komentarzem z centrali CNN, ponieważ nie udało im się wywołać Barry’ego Wise’a przez radio.Sygnał telewizyjny biegł więc do satelity, stamtąd do Atlanty i z powrotem na orbitę, do czterech satelitów, które rozsyłały go po całym świecie, w tym także do Pekinu.Wszyscy członkowie chińskiego Biura Politycznego mieli w swych gabinetach telewizory i wszyscy mieli dostęp do CNN; ta amerykańska telewizja była dla nich głównym źródłem informacji politycznych.CNN odbierano również w pekińskich hotelach, jak zwykle pełnych biznesmenów i innych gości.Nawet niektórzy obywatele chińscy mieli dostęp do CNN, zwłaszcza ludzie biznesu, którzy prowadzili interesy w kraju i za granicą, i musieli wiedzieć, co się dzieje na świecie.Fang Gan uniósł wzrok znad papierów na biurku i spojrzał na telewizor, który zawsze włączał zaraz po wejściu do swego gabinetu.Sięgnął po pilota, żeby włączyć dźwięk.Mówiono po angielsku, a w tle słychać było coś po chińsku, ale tak niewyraźnie, że nie bardzo można było coś zrozumieć.Jego angielski nie był zbyt dobry, zawołał więc Ming, żeby mu tłumaczyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl