,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pawełek wcisnął się w kąt pomiędzy regałami i przysiadł na małych, przenośnych schodkach.Dziadek zgasił zapałkę i pyknął fajką.— Natomiast Fajksat — podjął — to jest zupełnie co innego.Fajksat niepokoi mnie osobiście.Zdziwili się obydwoje.Pawełek wysunął trochę schodki z kąta.— Bo co? — spytał z zainteresowaniem.— Muszę chyba zacząć od początku — westchnął dziadek.— Jeżeli chcecie posłuchać…— No pewnie, że chcemy! — wykrzyknęła Janeczka, podrywając głowę.Pawełek aż prychnął.— W ogóle stąd nie wyjdziemy, dopóki nie opowiesz — zapewnił niezłomnie.Dziadek całkowicie już wrócił z fotelem na poprzednie miejsce i wsparł się łokciem o blat biurka.W drugiej ręce trzymał fajkę.— Byłem bardzo młodym chłopcem, kiedy znałem pewnego pana, filatelistę — zaczął, zamyślając się.— Było to jeszcze przed wojną.Dziadek tego pana pracował na poczcie akurat w okresie, kiedy pojawiły się pierwsze polskie znaczki, to znaczy pomiędzy rokiem 1860 a 1865.Znaczki Królestwa Polskiego.Zainteresował się tym pierwszym polskim znaczkiem i zgromadził sobie jego wszystkie odmiany, oczywiście czyste, kupowane bezpośrednio na poczcie, gdzie przecież pracował i gdzie miał do dyspozycji wszystkie przychodzące arkusze.Przeglądał je, wyławiał wszelkie niedokładności, odmiany koloru i tak dalej i cały swój zbiór przekazał wnukowi, to znaczy temu panu.— A ojciec tego pana co? — przerwała z zaciekawieniem Janeczka.— Ten pan miał na imię Franciszek i nazywajmy go tak, żeby nam się nie myliło.Ojciec pana Franciszka już nie żył w owym czasie, umarł wcześniej niż dziadek, znaczkami się nie interesował.Natomiast pan Franciszek owszem.Zaraz po pierwszej wojnie światowej również zaczął pracować na poczcie, był tam niejako następcą swojego dziadka i oczywiście również kolekcjonował znaczki, z tym, że już w znacznie szerszym zakresie.Ten pierwszy zbiór uzupełnił znaczkami stemplowanymi, próbując stworzyć dwie identyczne kolekcje, jedną czystą, a drugą kasowaną.Udało mu się to prawie całkowicie.Ponadto zdobył także inne znaczki, w tym nasze osławione dziesięć koron z zaboru austriackiego.Przestemplowane na „Poczta Polska”.Tego znaczka opłaty ocalało około osiemdziesięciu sztuk, natomiast tego samego wzoru znaczka dopłaty pozostało, o ile wiem, zaledwie piętnaście…— Piętnaście sztuk na całym świecie? — spytała Janeczka z niedowierzaniem.— Piętnaście sztuk na całym świecie — potwierdził dziadek.— Pan Franciszek to miał, czyste i kasowane, widziałem na własne oczy.— I co? — spytał z przejęciem Pawełek, bo dziadek umilkł, znów kilkakrotnie ciężko wzdychając.— I tu powoli dochodzę do moich obecnych zmartwień.Kiedy w czasie powstania dom pana Franciszka się zawalił, jego w tym domu nie było.Leżał w szpitalu.Szpital się również zawalił, ale pan Franciszek się uratował, dotarł do swojej rodziny i umarł dopiero w trzy lata później, to znaczy już po wojnie.Widziałem się z nim krótko przed jego śmiercią.Jak wiecie, mnie przez całą wojnę też nie było, w trzydziestym dziewiątym roku wyjechałem sobie na wakacje i już nie zdołałem wrócić.Wróciłem dopiero po wojnie, odnalazłem pana Franciszka i dowiedziałem się od niego, że przed pójściem do szpitala próbował zabezpieczyć swoje zbiory.Mianowicie powkładał wszystko do żelaznych pudeł, oczywiście odpowiednio opakowane i zamierzał te pudła zakopać w piwnicy.Zwlekał z tym, bo się źle czuł i w rezultacie nie zdążył.Poszedł do szpitala, a w domu została jego żona, która zginęła w czasie powstania.Proponowała przedtem, że może ona zakopie pudła, znała jego zamiary, ale nie wiadomo, zakopała, czy nie, żywej pan Franciszek już jej nie widział.Dom się zawalił niecałkowicie.W tej części, gdzie mieszkał pan Franciszek, zawaliły się tylko dwa górne piętra, czwarte i trzecie, on mieszkał na czwartym.Reszta się paliła.Razem wziąwszy, było to jedno gruzowisko [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|