, Farkas Viktor Poza granicami wyobrazni (SCAN 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cosgrave żył swoim hobby: na dachu jego domu w dzielnicy Woolwich w Londynie, na południe od Tamizy, znajdował się las anten radiowych, również ogród był nimi zastawiony.Ten sprzęt należał do najlepszych w swojej klasie.Właściciel przez całe lata zainwestował w niego w sumie ponad 200 funtów, co było niemałą kwotą dla człowieka, który zarabiał tygodniowo zaledwie 5 funtów.Pewnego sobotniego ranka w czerwcu zaczęła się jego osobista katastrofa, zapoczątkowana przez jedno z najbardziej osobliwych zjawisk.Cosgrave skosił trawnik i udał się do sypialni, aby oddawać się swojemu hobby.Chciał odebrać sygnały od pewnego kolegi radioamatora z Nowej Szkocji.Na wykorzystywanej częstotliwości usłyszał jednak pewien niezwykle silny sygnał Morse'a, zagłuszający wszystkie inne.Cosgrave automatycznie chwycił za notatnik, aby zapisać komunikat wysłany z liniowca o nazwie "Carpathia".Brzmiał on następująco: "Znajdujemy się jeszcze w odległości 70 mil morskich i przeszkadza nam lód, ale płyniemy z maksymalną szybkością".Potem podana była pozycja statku.Następnie do odbieranego komunikatu dołączyły sygnały SOS.Pochodziły one najwyraźniej od innego statku znajdującego się w katastrofalnym położeniu.Jego nazwy Cosgrave nie zdołał rozszyfrować, ponieważ wystąpiły silne zakłócenia.Potem komunikaty umilkły.Z zapartym tchem radioamator pospiesznie zanotował meldunek.Kiedy radio umilkło, pognał do najbliższej budki telefonicznej na końcu ulicy, aby powiadomić władze.Policja nie czuła się w tej sprawie kompetentna i odesłano Cosgrave'a do oficera dyżurnego admiralicji angielskiej.Wreszcie radioamator uzyskał połączenie z właściwą osobą.Pospiesznie przekazał przechwyconą wiadomość i nalegał na natychmiastowe podjęcie akcji ratunkowej.Na drugim końcu przewodu telefonicznego na krótko zapadła cisza, po czym oficer dyżurny powiedział sarkastycznie: "Drogi przyjacielu, spóźnił się pan o 24 lata.«Titanic» zatonął w 1912 r.Niech pan sobie żartuje z kogoś innego".I odwiesił słuchawkę.Cosgrave osłupiał.Czym było to, co słyszał w eterze? Zaszyfrowane komunikaty marynarki wojennej wysyłane w czasie manewrów? To nieprawdopodobne, nie na tak popularnej częstotliwości.Czy mogło chodzić o dokumentację BBC? To przypuszczenie okazało się chybione.Jego zapytania kierowane do stacji nadawczych pozwoliły ustalić, że niczego podobnego nie emitowano.W rezultacie radioamator postanowił zapomnieć o całej sprawie.Przez cztery dni zdołał w ten sposób łudzić samego siebie.Wieczorem czwartego dnia jego radio przekazało kolejne wezwanie SOS.Meldunek pochodził z tego samego akwenu i miał taką samą charakterystykę jak poprzedni.Głosił on, że spuszczono na wodę wszystkie 22 łodzie ratunkowe, jednak na pokładzie zostało jeszcze ponad 1000 osób.Według chronologii tej, zapewne najsłynniejszej ze wszystkich katastrof na morzu, ten meldunek musiał być wysłany około półtorej godziny po zderzeniu z górą lodową, która rozdarła podwójne poszycie kadłuba statku, wskutek czego "niezatapialny" luksusowy liniowiec armatora White Star Line o wyporności 66 000 BRT zatonął jak kamień, w bardzo krótkim czasie w lodowatych wodach północnego Atlantyku.Zginęło 1531 osób.Ponieważ te tajemnicze komunikaty z przeszłości nie dawały mu spokoju, Cosgrave zasięgnął informacji na temat tego zdarzenia.Kiedy w bibliotece miejskiej zapoznał się z całym przebiegiem katastrofy "Titanica", miejscem i czasem jego zagłady, jak również wszystkimi zjawiskami towarzyszącymi, i porównał je ze swoimi zapiskami, z zaskoczeniem stwierdził absolutną zgodność, nawet w najdrobniejszych szczegółach.Cóż było robić? Kiedy Cosgrave jeszcze się wahał, czy ma to wszystko ujawnić, nadeszły dalsze sygnały od spieszącej na pomoc "Carpathii".Wtedy nawiązał kontakt z wydawcą czasopisma radiowego.Choć Cosgrave chciał tylko zasięgnąć rady dziennikarza, tamten od razu pomyślał, że naprzykrza mu się jakiś osobnik żądny rozgłosu albo wariat.Cosgrave nie dawał się zbyć byle czym.Wreszcie wydawca ów zgodził się przyjść razem z innym jeszcze członkiem redakcji do domu upartego radiowca.Przez godzinę nic się nie działo.W redaktorze naczelnym i jego współpracowniku narastała niechęć.Wreszcie, kiedy już się zbierali do odejścia, jak na dany sygnał radio zbudziło się do życia.Cosgrave przekazał wydawcy słuchawki, aby ten mógł sam notować znaki Morse'a i od razu transponować je na litery.Na "Titanicu" wystrzelono ostatnie rakiety świetlne, a teraz zabierano się do wypuszczenia pary z kotłów, by zapobiec eksplozji.Obaj dziennikarze byli zafascynowani.W ciągu następnych tygodni stali się stałymi gośćmi Gordona Cosgrave'a, przy czym byli świadkami kolejnych transmisji z przeszłości.Tymczasem sprawa przykuła uwagę prasy codziennej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl