, Chłopi 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kubie by serce pękło, kiejby cię takim zobaczył - szepnęła zakładając imzadrabkę siano i głaszcząc po mięciuchnych a ciepłych chrapach.Ale już nie poszła dalej: ogarnęło ją naraz zniechęcenie i taki płacz chycił zagardziel, że wsparłszy się o barłóg Pietrkowy zaryczała, sama nie wiedząclaczego.Tak zbrakło jej sił, że opadła w sobie kiej ten kamień ciężki Już nie mogłauredzić doli, mój Jezu, nie mogła, a toć poczuła się taka opuszczona naświecie,jako to drzewo rosnące na wywieisku, samotne i na każdą zła przygodęwystawione!Ani wyżalić się przed kim! I ani końca przewidzieć złej doli! Nic, jenocięgiemtruć się zgryzotą i płakaniem.nic kromie udręki wiecznej i czekania nagorsze.yrebak lizał ją po twarzy, że bezwolnie przytulała głowę do jego karku izanosiła się coraz boleśniej.Cóż jej ta po gospodarce, po bogactwie, po ludzkim uważaniu, kiej la siebieniemiała ani jednej chwili szczęśliwości w całym życiu, nic zgoła! Skarżyła siętakżałośnie, jaże klacz zarżała ku niej, targając się na łańcuchuZawlekła się do izby i przysadziwszy do piersi rozkrzyczanego chłopakazapatrzyła się bezmyślnie w zapocone szyby, zbrużdżone ociekającymikroplami.Dziecko jakoś matyjasiło skamląc i popłakując.- Cicho, maluśki, cicho!.wróci tatulo, przywiezie ci kuraska.wróci, synkana koń wsadzi.cicho, maluśki: A, a, a! kotki dwa! szare bure obydwa!.Wrócitatulo, wróci! - przyśpiewywała huśtając go i chodząc po izbie.- A może i wróci! - potwierdziła sobie przystając nagle.Płomień ją ogarnął, moc rozprężyła przygięte plecy i taka radość wstąpiła wserce, że się już rwała do komory rznąć kawał świniny la niego, że już pogorzałkę chciała posyłać la niego, nawet już ku skrzyni szła, by sięprzyodziaćświątecznie la niego - ale nim to uczyniła, przypominki słów kowalowychspadłyna obolałe serce kiej jastrzębie ostrymi pazurami, zmartwiała na miejscu,obzierając się jeno po izbie rozpalonym wzrokiem, jakby za ratunkiem, niewiedząc znów, co myśleć, co poczynać.- A jak nie wróci? Jezu! Jezu! - jęknęła chwytając się za głowę,Bała się tego mówić, a głos ten huczał w niej kiej w studni: gotował się,wrzałi wzbierał w piersiach krzykiem strachu.Dzieci jęły się za łby wodzić i krzyczeć, wyciągnęła je za drzwi, zabierającsiędo narządzania śniadania, bo już Józka zaglądała do izby wietrząc łakomie,czyzgotowane.Azy ustać musiały i boleście przytaić się w duszy, bo jarzmo codziennegotrudu w kark się wpijało przypominając, że robota czekać nie może.Uwijała się też, jak mogła, choć nogi się pod nią plątały i wszystko leciało zrąk.Jeno wzdychała żałośnie, łzę jaką puszczając niekiedy, a we światzamglonytęsknie spoglądając.- Czy to Jagusia nie wyjdzie do sadzenia? - wrzasnęła Józka przez okno.Hanka odstawiła gar z barszczem i na drugą stronę pobiegła.Stary leżał na bok, twarzą do okna, jakby patrząc na Jagnę, czeszącądługie,jasne włosy przed lusterkiem, na skrzyni ustawionym.- Czy to dzisiaj święto, że do roboty nie wychodzicie?.- Z rozplecionymi włosami nie poletę.- Od świtania, mogłaś je już dziesięć razy zapleść!- Mogłam, ale nie zapletłam!- Jagna, wy tak ze mną nie igrajcie!- Bo co? Odprawicie mnie może albo wytrącicie z zasług? - warknęła hardonieśpiesząc się z czesaniem- nie u was siedzę i nie na waszej łasce!- A ino kaj? co?- U siebie jezdem, byście sobie to baczyli.- Niech ociec zamrą, to się pokaże, czy u siebie jesteś!- Ale póki żyją, to ja waju mogę drzwi pokazać.- Mnie! mnie! - skoczyła jakby biczem podcięta.- Przyczepiacie się cięgiem do mnie kiej rzep do ogona! Marnego słowa wamniemówię, a wy ino huru buru jak na tego łysego konia.- Podziękuj Bogu, że gorszegoś nie oberwała! - rozczapierzyła się groznie.- Spróbujcie: inom jedna sierota, ku mojej obronie nikto nie stanie, aleuwidzicie, czyje ostanie na wierzchu!Odgarnęła włosy z twarzy i srogie, pełne zawziętości oczy uderzyły kiebynożem,jaże Hankę z miejsca taka złość poniesła, iż jęła wytrząsać pięściami akrzyczeć, co ino ślina przyniesła.- Grozisz! Zacznij ino, zacznij! Niewiniątko, sierota pokrzywdzona.Juści.Dobrze ludzie wiedzą, co wyrabiasz! W całej parafii wiedzą o twoichsprawkach.Nie raz cię już widzieli z wójtem w karczmie, nie dwa! A wtedy, com ci popółnocku drzwi otwierała, wracałaś z pijatyki, z łajdactwa, pijana byłaś kiejświnia.Do czasu dzban wodę nosi, do czasu.Nie bój się, kto w głośnościżyje, o tym cicho mówią! Skończy się twoje panowanie, że ni wójt, ni kowalcięnie obronią, ty.ty!.Jaże się zakrztusiła z krzyków.- Robię, co robię, a każdemu wara do mnie jak temu psu! - wrzasnęłanagle,odrzucając włosy na plecy, kiejby tę przygarść lnu najczystszegoRozjuszona już była i gotowa nawet do bitki, bo jaże się cała trzęsła; ręcejejlatały kole bioder i tak srogo ciepała ślepiami, że w Hance opadło serce,zmilkła i trzasnąwszy jeno drzwiami uciekła z izby,Ale po tej kłótni ruchać się nie mogła, siadła z dzieckiem pod oknem, aJózkazajmowała się podawaniem śniadania.Dopiero kiej się znowu porozchodzili do roboty, zebrała się jakoś w sobie i,poniechawszy robót, wybrała się do ojca, któren zachorzał już parę dnitemu, alez pół drogi zawróciła do chałupy. Tak się w niej roztrzęsło, że ani sposób iść było.A zaś potem, choć przyszła nieco do sił, rękoma jeno robiła, bezwolnieprawie, agłównie myślała o Antku, we świat się zapatrując daleki.Pogoda się też robiła, deszcz ustał, kapało jeno z dachów i z drzew, że towiater jął otrząsać gałęzie, drogi siwiły się kałużami, świat stawał się corazjaśniejszy.Rachowali, co na przypołudnie słońce pokaże się niechybnie, bo już jaskółkilatały górą; białe, przezłocone chmury szły po niebie stadami, a z pól ciepłobuchało i ptasi wrzask podnosił się w sadach, jakby ośnieżonych kwiatami.Zaświeś galanto pogłośniała; kurzyło się ze wszystkich prawie kominów,smacznejadła narządzali, radość wydzierała się z chałup i babie jazgoty niesły się odchałupy do chałupy, dzieuchy przyodziewały się świątecznie; wstęgizaplatając wkosy, niejedna w dyrdy leciała po gorzałkę, bo %7łyd, ucieszony powrotemchłopów,dawał na bórg, ile kto ino chciał, a coraz to ktosik właził na drabinę i zdachów przepatrywał pilnie wszystkie drogi biegnące od miasta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl