, Bogusława Czosnowska Ostatni gong 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wpad" nawet na Kaszuby, odwiedzajàc mnie i Zdzis"a-wa w naszej male’kiej chate’ce.Choç go bardzo lubi"am, by" taki czas, Ýe mia"am do niego Ýal.ReÝy-serowa"am Úycie paryskie Offenbacha w Operetce Warszawskiej.Jakwiele moich przedstawie’, tak i to musia"am po pewnym czasie przygo-towaç w j´zyku niemieckim, poniewaÝ zakupi" je niemiecki impresario.Wywiàza"am si´ z powierzonego mi zadania i wróci"am do Gda’ska.PojakimÊ czasie dotar"a do mnie wiadomoÊç od kolegów z operetki, Ýe przy-jecha"a przedstawicielka impresaria i coÊ w tym przedstawieniu przero-bi"a.Zrobi"a to oczywiÊcie na moje konto, poniewaÝ to ja podpisa"amafisz.Strasznie wÊciek"a pojecha"am do Warszawy.ZaÝyczy"am sobieobejrzeç prób´, poprzedzajàcà wyjazd.Niemka by"a bardzo zdziwionamojà obecnoÊcià, bo nie mia"am jechaç z zespo"em za granic´.Oglàda-jàc prób´, zauwaÝy"am w spektaklu szereg zmian, których nikt ze mnànie uzgodni".Po próbie poprosi"am zespó" o pozostanie na scenie i we-zwa"am t"umacza, ale nie po to, aby t"umaczy" moje przemówienie nie-mieckiej koleÝance, bo zrobi"by to pewnie zbyt taktownie, ale by prze"o-Ýy" zespo"owi to, co nawtyka"am przedstawicielce impresaria.A nawty-ka"am!!!Niestety, niczego nie osiàgn´"am, bo to, co zosta"o zmienione  pozo-sta"o.Profesor Bardini pe"ni" wtedy funkcj´ wiceprzewodniczàcego ZarzàduG"ównego ZZASP.Pobieg"am do niego rozgoryczona.Mia" co prawda ja-kieÊ zebranie, ale kiedy si´ dowiedzia", Ýe jestem i czekam na niego, wy-szed" do mnie i serdecznie uca"owa".Wtedy wyrzuci"am z siebie moje Ýa-le, a jego reakcja bardzo mnie urazi"a. Bogusiu, nie zawracaj mi g"owy powiedzia".RozÝalona wysz"am z budynku.Mia"am nadziej´, Ýe profe-- 134 - sor z racji swego urz´du zechce zainterweniowaç w tym ewidentnymprzypadku "amania autorskiego prawa reÝysera.A tu, nie! Nie i koniec!Dzisiaj rozumiem Sasz´, ale wtedy mia"am do niego duÝo Ýalu.Natu-ralnie nies"usznie.Podobno tego rodzaju sprawy, jak moja, by"y mi´dzyinnymi przyczynà, Ýe przesta" reÝyserowaç przedstawienia operowe.Ogromnie przeÝy"am Êmierç profe-sora.Poczu"am si´ tak, jakbym straci-"a swojego opiekuna.Jasne, Ýe cz´stoba"am si´ dyskusji z nim, poniewaÝby" piekielnie z"oÊliwy i ostry.Po Saszy pozosta"y mi listy.Cz´stopisane na luênych kartkach, ale jakÝedla mnie cenne.Oto niektóre frag-menty tej korespondencji:Warszawa 30 marca 1983.Masz racj´, Bogusiu, piszàc, Ýecoraz cz´Êciej wraca si´ do tamtychlat.Zresztà pierwszy opracowa" tenproblem Mickiewicz, piszàc o kraju latdziecinnych.Tak wi´c nie powinniÊmysi´ z tej, powiedzmy, s"aboÊci, t"uma-Profesor Aleksander Bardiniczyç.Warszawa 20 stycznia 1990.W ostatnim czasie by"o mnie duÝo w telewizji, ale nie przejmuj´si´ tym.JakiÊ tam kawa"ek czasu cz"owieka nosi si´ jak na przyk"ad fa-son buta, a potem ten sam cz"owiek funkcjonuje jako stary kapeç.Nor-malka.Warszawa 30 marca 1995.Ja ciàgle coÊ robi´.Ale to pewnie ze strachu Ýebym nie musia" nierobiç.- 135 - A TERAZ GDA¡SKKiedy przed laty rozmawia"o si´ o roku 2000, stara"am si´ zmieniaçtemat, bo sàdzi"am, Ýe nie doÝyj´ tego prze"omowego sylwestra.A tym-czasem odlicza si´ juÝ dni, dzielàce nas od tej uroczystej daty, a zegar,który towarzyszy mi od rozpocz´cia pracy w teatrze, wybi" w tym sezo-nie pi´çdziesiàt pi´ç lat dzia"alnoÊci aktorsko-reÝyserskiej.AÝ trudnouwierzyç! Gdyby nie to, Ýe w"osy  jak mówià Kaszubi  stare, a kr´go-s"up daje znaç o sobie, czu"abym si´ jeszcze m"oda.Cz´sto myÊlami b"àdz´ po teatrach Lwowa, Szczecina, Warszawy, ¸o-dzi, WybrzeÝa i czuj´ jakàÊ potrzeb´ zapisywania wspomnie’ z mojegoÝycia teatralnego.By"o to po przyjeêdzie zeSzczecina, kiedy pracowa"amw Warszawie.Zanim otrzy-maliÊmy mieszkanie, byliÊmyz Czosnowskim przez kilkalat goÊçmi hotelu  Polonia ,gdzie na maszynce elektrycz-nej gotowa"am pe"ne obiady,o których wiedzieli wszyscyw hotelu, jako Ýe zapachy roz-C.W Narodzinach Figara Wolffa, reÝyseria JanuszStrachocki, scenografia Andrzej Strachocki,nosi"y si´ po korytarzach i do-Teatr Ludowy w Warszawiechodzi"y aÝ do recepcji.Kole-dzy cz´sto zachodzili tam tylko po to, Ýeby powàchaç, co u mnie na obiadi w zaleÝnoÊci od tego, na co mieli ochot´, wst´powali do nas na gór´.W moim okresie warszawskim pracowa"am w Teatrze Nowym, Ludo-wym i w RozmaitoÊciach.To by"y normalne teatry dramatyczne z dobry-mi zespo"ami, reÝyserami.ale przeÝy"am teÝ taki czas w Warszawie,kiedy by"am bez pracy.Wtedy zaangaÝowa"am si´ na krótko do  Artosu ,czyli póêniejszej  Estrady Warszawskiej.Trafi"am do ekipy wiejskiej, b´-dàcej najgorszà kategorià.Z przedstawieniem, które chyba nosi"o tytu"Spotkanie u Ani  ale nie pami´tam ani nazwiska autora, ani reÝysera - 136 - jeêdziliÊmy po male’kich oÊrodkach województwa warszawskiego, gra-jàc przewaÝnie w remizach straÝackich.By"a zima.Budynek, w którym graliÊmy, by" drewniany, jak to cz´stoz wiejskimi remizami bywa"o, a garderoba dla aktorów mieÊci"a si´ podscenà.Jako ogrzewanie s"uÝy"a miednica, w której pali" si´ spirytus de-naturowany.Rozpoczà" si´ spektakl.Koledzy juÝ byli na scenie, ja wcho-dzi"am troch´ póêniej.Robi"o si´ zimno, poniewaÝ p"omie’ z wolna do-gasa".I co ja wtedy zrobi"am? Dola"am spirytusu do niknàcego ognia,aby znowu zrobi"o si´ ciep"o.No i zrobi"o si´.Bardzo goràco!!! P"omie’buchnà" i od razu zaczà" lizaç kaprony, które mia"am na nogach.Porwa-"am kostiumy i wszystkie osobiste rzeczy swoje oraz kolegów i jakoÊszcz´Êliwie ogie’ ugasi"am, ale przedstawienie trzeba by"o przerwaç.I tak dobrze, Ýe budynek nie zapali" si´ wraz z nami wszystkimi na sce-nie i publicznoÊcià, a ja by"am tylko troch´ poparzona.Moim nast´pnym etapem by"a ¸Ã³dê, Teatr 7.15, gdzie gra"am tylkoprzez jeden sezon, poniewaÝ juÝ wczeÊniej  z Warszawy  wybiera"amsi´ do Gda’ska do Teatru  WybrzeÝe.Mia"am juÝ nawet podpisanàumow´, ale dopiero na sezon 1956/57.Do dzisiaj przechowuj´ listy dy-rektora Antoniego Biliczaka, który bardzo mnie na Gda’sk namawia" [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl